Dotarła dzisiaj do opinii publicznej bardzo interesująca informacja na temat ciąży jednej z szefowych Amber Gold, przebywającej w areszcie śledczym. Szczęśliwym ojcem ma być strażnik więzienny. Takie qui poro quo.
Rozpędziła się oczywiście machina administracyjno-proceduralna na poziomie prokuratury, choć nie za bradzo wiem dlaczego, bo przecież pani zgwałcona nie została, o czym świadczy brak z jej strony jakiejkolwiek skargi, czy innego zgłoszenia przestępstwa. Rozumiem jednak, że należy sprawdzić ewentualność przekroczenia uprawnień służbowych, czy jak to tam się nazywa, więc niech dochodzą(sic!).
Mnie bardziej w tej sytuacji zastanawia kondycja psychiczna szanownego małżonka, który również jest osadzony, tylko gdzie indziej. Nawet nie chcę myśleć jakiego łacha ciągną sobie teraz z niego współwięźniowe.
Podejrzewam też jeszcze jedną rzecz: śledztwo ruszy z kopyta, bo jak on się teraz z wdzięczności dla żony rozgada na temat uczynków swojej ślubnej i jak mu nagle wróci pamięć, to protokolanci nie nadążą spisywać zeznań.
Komentarze