Fascynujace bylo wczorajsze "Blizej" Pospieszalskiego na TV Info.
Raz, ze profesor Nalecz, doradca prezydenta Komorowskiego przyszedl do studia w czarnych jak smola skarpetkach. Dwa, ze panowie 10 minut dyskutowali na temat, czy prezydent Komorowski wskoczyl na fotel marszalka japonskiego sejmu, czy tez nie wskoczyl. Europosel Czarnecki jest pewien, ze krol Jordanii, ktory wkrotce odwiedzi Parlament Europejski, nie bedzie skakal po fotelu przewodniczacego Schulza. I trzy, ze Jan Pospieszalski czyta z kartki dziwne pytania, nie dostaje odpowiedzi, wiec czyta nastepne pytanie, tez bez odpowiedzi, bo przerywa odpowiadajacemu zmieniajac temat. Pytania jak ntp. "Z jaka szybkoscia poruszaja sie polskie czolgi?" czy "Ile czasu potrzebuja czolgi, zeby z garnizonu we Wroclawiu stawic sie na wschodniej granicy Polski?".
Przypomina mi to skecz Loriot z roku 1972. Dziennikarz jest umowiony na wywiad z amerykanskim astronauta. Amerykanski astronauta okazuje sie byc niemieckim urzednikiem. Dziennikarz nie potrafi nic innego, jak odczytywac kolejne pytania z kartki, pytania do astronauty, zmieniajac jedynie slowo "astronauta" na slowo "urzednik".
"Jako urzednik, ile razy oblecial pan kule ziemska? - Co?!" albo "Jako astronauta, jaka byla najwyzsza wysokosc w przestrzeni kosmicznej, jaka pan osiagnal? - Pracuje na czwartym pietrze..."
W Sejmie RP w fotelu zarezerwowanym dla Prezydenta RP zasiadla w czasie obrad spozniona pani Elbanowska. Dla niezorientowanych - to nie jest poslanka, to jest pani, ktora raz na miesiac wystepuje wlasnie w "Blizej" u Pospieszalskiego i walczy o to, zeby rodzice sami decydowali jak i od ktorego roku zycia ma sie odbywac edukacja dzieci.
(zrodlo:http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,114871,17521431.html)
(394) 395 555
Komentarze