Widzę po czasowej nieobecności, że smoleńska część „salonu” nie ma na widelcu nowej „konferencji” żadnej sekty
Sekty smoleńskie według mojej prywatnej klasyfikacji są:
- „naukowe” (zajmują się rozważaniami, jak przeprowadzono zamach – to te hele, trotyle, trajektorie śmierci i śmieci , pękanie parówek, niemożność wykonania półobrotu itd. Itp.)
- oraz „teatralne” – gdzie panuje przekonanie, że nie było ani katastrofy ani zamachu, samolot sobie gdzieś tam poleciał, albo nawet wcale nie wylatywał, albo coś tam były za konszachty z UFO – natomiast w Smoleńsku przedstawiono wykonaną na poczekaniu inscenizację i dekorację - jak w teatrze, ze statystami grającymi swe role. W tej sekcie nawet tzw „ambitny” reżyser filmowy bryluje.
Co ciekawe, te sekty – jak widzę - walczą ze sobą, często obrzucają się wyzwiskami (i nie tylko) – ale także współistnieją jakoś na wspólnym wybiegu - zwanym „zespołem parlamentarnym”.
Ale tu i ówdzie można przypadkiem trafic na spokojne – miejscami – dyskusje.
Ale tylko miejscami. Bo oto co pisze TORNADO na blogu (http://pmk.salon24.pl/611360,smolenska-polbeczka-w-swietle-symulacji-cfd#comment_9600124)
„Siła nośna maleje z kwadratem prędkości. Tak więc, przy redukcji prędkość samolotu z 900 do 300 km/h siła nośna maleje 9-krotnie, którą maszyna może zrównoważyć wysuwając sloty i klapy.
Gdyby gęstość powietrza była taka sama na wysokości elewacji lotniska i kilku km, to żeby zapobiec powstaniu nierównowagi siły nośnej i siły grawitacji przy podchodzeniu do lądowania zastępcza powierzchnia nośna tutki musiałaby wzrosnąć z 200 do 1800 m2!!! Uwzględniając zmianę gęstości powietrza funkcji wysokości (w przybliżeniu jest to zależność liniowa), zastępcza powierzchnia nośna przy prędkości rzędu 300 km/h wynosi około 600 m2(!!!) i jest trzykrotnie większa od fizycznej powierzchni przy schowanych klapach i slotach.!!!”
Wyjaśniam przy okazji zainteresowanym laikom i humanistom
- Powyższe stwierdzenia są kuriozalne , nie dlatego, że są oczywiście niesłuszne
(siła nośna lecącego samolotu nie zmienia się z prędkością, jest taka, jakiej „życzy sobie” pilot dla lotu po określonej trajektorii; przy ustalonym locie poziomym jest równa ciężarowi samolotu. Jest ona oczywiście zależna od kwadratu prędkości – ale i od kąta natarcia, a tym właśnie rządzi pilot. Prędkość samolotu i gęstość powietrza ogranicza tylko maksymalną siłę nośną, jaką może do dyspozycji mieć pilot..)
Ta kuriozalność w moim odczuciu polega na tym, że autor o nicku TORNADO (aerodynamicznym nieco, prawda?) jest raczej przedstawicielem sekty teatralnej – ale także forumowiczem ogromnie aktywnym, który rozważaniom na temat smoleński poświęcić musiał wiele setek godzin, co znajduje wyraz w wielkiej ilości komentarzy o charakterze wręcz ‘odkrywczym’ w każdym razie zasługującym na takie określenie w środowisku „teatralnym”. Tylko -powiedzmy dla analogii - nie można próbować analizy i krytyki dzieła literackiego - nie znając zasad gramatyki i ortografii
Takich osób, jak TORNADO jest oczywiście wiele, ale tu charakterystyczne jest to, że cytowane nonsensy są zamieszczone bez komentarza na blogu PEEMKi. Następnego – zdaje mi się – teatrologa – który występuje na forum od lat i zdecydowanie podnosi poziom swej wiedzy w poruszanym temacie – w porównaniu z tym co – jak pamiętam – demonstrował przed paru laty. No – ale teatrologiem chyba pozostał.
I że sąsiadują bez komentarza (te nonsensy TORNADO) z dyskusją autora bloga (http://pmk.salon24.pl/611360,smolenska-polbeczka-w-swietle-symulacji-cfd#comment_9600124) z zawsze kompetentnym FORDEM PREFECTEM na temat rozkładu sił na skrzydle, w kontekście „odkryć” paranaukowego duńskiego „eksperta” Macierewicza -pana J.
A dyskusja P. i F. sama w sobie ma też charakter wręcz humorystyczny. Obliczania i badanie rozkładu siły nośnej jest konieczne, opanowane, zestandaryzowane, banalne od lat kilkudziesięciu. Równania Prandtla i Multhoppa prześladowały studentów i dawały zatrudnienie obliczeniowcom już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Zastosowanie tu techniki cyfrowej jednocześnie daje tu korzyść w postaci szybkości i dokładności rozwiązań – ale też stwarza możliwość efektu dawania małpie brzytwy. Taki efekt wystąpił w przypadku Duńczyka.
Warto zaznaczyć, że w realnym świecie takie obliczenia prowadzi się zasadniczo w celu optymalizacji konstrukcji, nie w celu badania wpływu urwania jakiejś tam części skrzydła.
Komentarze