Cóż, czas mija a ja ciągle nie mogę powiedzieć sobie WYSTARCZY i przestać się – nawet tak jak teraz - dorywczo - interesować poczynaniami sekty smoleńskiej i różnymi tam jej „konferencjami”.
No i przejrzałem skróty referatów tej trzeciej „konferencji”, a nawet wysłuchałem wystąpienia p. G, - specjalisty od metod działania komisji badania wypadków (tych „światowych”, oczywiście, komisji). Tak , jak kilka innych wystąpień, powinno ono być – moim zdaniem – tak czy owak przedmiotem zainteresowania prokuratora. Przedstawia ono bowiem zarzuty kryminalne – lub oszczerstwa – instytucjom naszego Państwa.
Pan dr B z WAT’u przedstawiał model drgań samolotu TU-154. Sądzę, że poprawny, tylko mam wątpliwości, czy komukolwiek do czegokolwiek będzie potrzebny. Raczej Tu -154 nie będzie rozwijany, szczególnie w Polsce, do -na przykład - wersji naddźwiękowej?
Mam wątpliwości, czy postulowanie zainteresowania prokuratorskiego występami Pań od muzyki i od chemii byłoby fair. To takie miłe panie…
Duńczyk J. w dalszym ciągu brnie w swe – wynikające z niekompetencji w tym temacie – fantazje. Brak kompetencji „wspomagany komputerowo’” (czy jak ktoś woli „COMPUTER AIDED”) jest tylko wzmocnionym komputerowo brakiem tychże kompetencji. Mam nadzieję, że prof. Kowaleczko NIE będzie kontynuował całkowicie zbędnej od początku i beznadziejnej na tym poziomie dyskusji z nim.
Nieoczekiwanie stratę czasu wynagrodził mi sam prof. Witakowski! Oto jaki zabawny fragment streszczenia jego wystąpienia tam znalazłem i uciechy dużo:
„Prof. Witakowski prezentuje eksperyment studentów amerykańskiego Purude College of technology.
Wskazuje, że zgodnie z wynikami tego eksperymentu piłeczka pingpongowa jest w stanie przebić rakietkę do pingponga! Wszystko dzięki prędkości.
Witakowski wskazał, że to samo widać w Smoleńsku, gdzie lecący z ogromną prędkością samolot jest w stanie dokonać bardzo dużych zniszczeń.”
I rzeczywiście, dydaktyczny filmik pokazuje, jak rozpędzona sprężonym powietrzem (jest tam oczywiście i dysza Lavala, brawo studenci) do prędkości naddźwiękowej celuloidowa piłeczka robi dziurę w rakietce. Nie jest pokazane, jak po uderzeniu mieszanina celuloidowo- sklejkowo –gumowych trocin leci dalej, wolniej.
Przypadkiem zobaczyłem, że jakaś polskojęzyczna mainstreamowa TV dorwała kogoś z tego tam Purude i przesłuchiwała, czy on aby coś wie o Smoleńsku.. Wystraszony, wyparł się.
Ze swej strony dodam, że pewną niedoskonałą analogię z uderzeniem w brzozę można jednak stworzyć. Tylko, że „samolotem” nie była by tu piłeczka, a rakietka, A maleńka w porównaniu z nim brzózka nie musi być pancerna, może być nawet zmurszała, ważne, że ma masę. I krzywdę może zrobić terminalną. A piłeczkę można zgnieść w palcach, i masę to ma ona coś koło 3 gramów… Brzoza z kilkadziesiąt tysięcy razy większą.
Dlatego osobom, które jeszcze chciałyby dyskutować z niejakim Biniendą – nieśmiało zwracam uwagę, że prof. W. właśnie dał przykład wskazujący tylko na to, że mechaniczna wytrzymałość drewna nie jest aż tak decydująca, aby kruszyć kopie o to, czy brzoza syberyjska różni się od mazowieckiej itp - no i o tę ulubioną przez sekciarzy "pancerność".
Komentarze