Jak każdego roku sprawdziłam stan grobów moich bliskich, przed zbliżającym się Dniem Wszystkich Świętych. Najgorzej znów "zachowywały się" moja Mama i Babcia, bo raz, że ściągnęły na swój wspólny grób sporo odwiedzających, którzy pozostawiali ślady, w postaci smutnych, bo martwych już kwiatów oraz wypalonych zniczy, a dwa, liści im nawiało, że hej. Normalnie, pierzynkę.
Jutro przy oporządzonych grobach, jak co roku spotkam się z rodziną, dalszą i bliższą. Ma to swój urok, choć z przemijaniem w tle.
Zresztą jedni umierają, a drudzy się rodzą, jak w przypadku pewnego faceta, który miał taki kaprys kilka lat temu, aby urodzić się 1 listopada. Teraz dzięki temu rodzina może kontynuować spotkanie... na jego urodzinach, pełnych śmiechu i - co ważne - zamówionych przez solenizanta prezentów. I choć nie wszystko da mu się kupić, bo np. zażyczył sobie też lotnisko i samolot, to i tak się cieszy.
A Wszyscy Święci - ci znani i nieznani - też będą mieli swój "bal". I ważne, aby pamiętać...
Komentarze