Kościół katolicki w Polsce się cywilizuje. A to dlatego, że jest przymuszany do cywilizowania.
Kiedyś kwestie nie pasujące do doktryny załatwiał trybunałami inkwizycyjnymi. Nie zgadzasz się – na stos.
Teraz Kościół poprzez modlitwę chce wymusić dogmaty społeczne.
Jest postęp? Jest. Jak tak dalej pójdzie i Kościół będzie się cywilizował w swoim tempie, to nasi potomkowie dożyją, że biskupów będę wybierali wierni, a nie feudalne widzimisie papieża.
No i nie będzie problemu z pedofilią, bo wybrany biskup raczej będzie miał żonę i rodzinę, a więc w sposób naturalny załatwiał potrzeby seksualne.
Ale to melodia przyszłości, na razie mamy chóry gregoriańskie w sprawach gender, in vitro i Konwencji przeciw przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie.
Organizacje przykościelne z polskiej kruchty zamierzają modlić o całkowite odrzucenie konwencji „genderowej”.
Modlitwa będzie trwała całą noc. W tym też widzę postęp. Gdyby kiedyś na stos nie szli wyznawcy ideologii kopernikańskiej, a gdyby w ich intencji modlono się, to do dzisiaj Ziemia byłaby płaska, a Słońce kręciło się wokół nas.
W każdym razie katolicy powoli postępują naprzód i za kilka pokoleń będą skrajną lewicą.
Tak mi podpowiada heglizm. Taki jestem uszczypnięty. Do tej modlitwy przekonuje mnie modlitwa sejmowa o deszcz z 2006 roku.
Spadł deszcz? Spadł, a nawet była powódź. Idzie na lepsze.
Komentarze