nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
295
BLOG

Uzbrajanie bomby - czyli cui bono?

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 8
 

W pracowicie nadmuchiwanej (przez notabene chowaną w tradycji delatorstwa tę bóg się pożal prawicę) aferce podsłuchowej uderza przede wszystkim nieobecność jako podsłuchiwanych tylko jednej opcji politycznej. To nie przypadek, jeśli szpiclowano na jej polityczny uzysk. Na z nią wytęsknione zwycięstwo i chwałę. Na z nią w końcu wytęsknione własne zyski. Zwycięstwo oczywiście moralne - tzn. takie, które przez pokazanie innych w niekorzystnym świetle, pokazujących przedstawi jako tych szlachetniejszych, niezłomnych, nieskazitelnych i prawych. Gówno prawda, gumowe ucho i szpiclowska natura nie są wymienialne na pozytywne walory moralne. Szuja is szuja. A czarę goryczy dopełnia, że światło nie oświetla tak, jak by się chciało... Ch... d... i kamieni kupa.... Co w swym uniwersalizmie zawiera przecież i szpicli. 

Towarzycho kelnersko biznesowe w tym szpiclowskim gambicie to od początku poświęcone pionki - cała dotychczas wyłuskana ekipa to marionetki w rękach politycznych kombinatorów, którzy tak zakręcili chciwością Falent i kelnerów, że ci dzisiaj głównie do siebie mogą mieć pretensje. Z tą jednak różnicą, że o ile kelnerzy faktycznie nie mieli na bardziej wypasione bryczki, to Falencie i tak w biznesie grunt palił się już pod nogami. I to prawdopodobnie wykorzystano w tym politycznym zleceniu, które jako poszkodowanych ominęło tylko tę jedną jedyną opcję polityczną - czyli cui bono...
 
Za żaden przypadek nie powinno się też uznawać nadaktywności w aferze szpiclowej skompromitowanego red. Gmyza, który z na co dzień raczej gamoniowatego flegmatyka i jąkały, podczas sławetnej Obrony Laptopa Latkowskiego przeistoczył się w nerwowo podskakującego i nie panującego nad własnymi gałkami ocznymi prawie szaleńca, obnoszącego się wręcz pod drzwiami, za którymi torturowano Latkowskiego, z własną ważnością w sprawie. Cóż, mowa ciała... Coś więc na rękach miał...
 
I tylko czekać, aż te śledczo zaciśnięte piąstki zacznie w końcu rozwierać. Z ciekawością więc czekajmy, co mu znowu z nich przecieknie. Bo na razie, to mu (chyba z tych ostatnio latających gałek ocznych) jeno fantazja się wyostrzyła.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka