Rosjanie najpierw sprowokowali niepokoje na Ukrainie, a nawet cześć jej terytorium zaanektowali /Krym/, a teraz - cynicznie - niby chcą nieść pomoc ludności cywilnej, która została dotknięta rebelią.
Czemu ma służyć ten tzw. rosyjski konwój humanitarny? Konwój to działanie jednostronne i musi być w nim jakaś pułapka.
Bo tak: wielki konwój tirów najpierw kierował się zgodnie z założeniami ku granicy ukraińskiej. Gdy już świat wylał, co o tym myśli i że przemieszczanie się tirów jest obserwowane, nagle, jakby się rozpłynął. Potem znów się pojawił, choć - podobno - w nieco okrojonym składzie. Z czegoś się - jednak - wycofano?
W końcu kawalkada tirów - omijając punkty graniczne dysponujące skanerami - znalazła się na granicy ukraińskiej i... stoi. Po targach pozwolono otworzyć samochody i zajrzeć do nich przedstawicielom drugiej strony, a w środku znaleziono trochę konserw, mąki i wody pitnej, natomiast najwięcej było... powietrza. Taka to pomoc humanitarna?
Ten konwój miał - prawdopodobnie - odwrócić uwagę od innego rosyjskiego działania, świadczą o tym doniesienia o próbach przedostania się na teren Ukrainy rosyjskich pojazdów opancerzonych. Te prawie puste tiry mogą też kryć w sobie, jakieś wybuchowe pułapki bądź miałyby być przeznaczone do ewakuacji swoich... żywych lub martwych, po większej - planowanej przez Rosjan - rozwałce na ziemi ukraińskiej.
Putin gra i nie ma już odwrotu. Gra życiem Ukraińców i na uczuciach swoich rodaków, którzy wielbią jeszcze swego cara, bo na moment przywrócił im wiarę w wielkomocarstwowość Rosji, a to jest im potrzebne jak chleb. Taki stan umysłów. A Ukraina to preludium, bo i np. na Wyspach Kurylskich przeprowadzane były manewry wojskowe, aby i w Azji zaznaczyć swoją siłę, na złość Japończykom i ku uwadze Chin. Jednak już byli tacy, którym wydawało się, że wszystko mogą i ... padali. Putin może sam wpaść w pułapkę, którą zastawia. To tylko kwestia czasu.