kaminskainen kaminskainen
417
BLOG

Kac pojeżowy...

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Przed przyjazdem pociągu (wczoraj po godzinie dziesiątej wieczorem) miałem jeszcze sporo czasu, więc poszedłem sobie popatrzeć z mostu na Płonię. Mostek przy dworcu Szczecin-Dąbie, gdzie w dawnych czasach kręciły się piękne klenie, a nieco wyżej jazie "jak żelazka" (raz widziałem też okazałego leszcza) - teraz oczywiście rzeka wyrównana, wyprostowana "na rynienkę" i zamieszkała jedynie przez małe jazio-klenie (było je widać w świetle latarni).

Jak już się napatrzyłem na Płonię, to zobaczyłem, że podszedł do mnie jeż - wlazł na most nie wiadomo po co, bo miejsce mało przyjazne dla jeży. Przeszło koło mnie kilku pieszych, ostrzegali się nawzajem "uważajcie na jeża" itd. Gdy przechodzili jeż siedział grzecznie pod barierką oddzielającą chodnik od jezdni. Dopiero po ich przejściu zdecydowałsię zejść na jezdnię. Zaczął przechodzić, ale na niego zawołałem coś w rodzaju "ej jeż, no co ty, przejadą cię" - więc jeż się zatrzymał. Odszedłem więc kawałek i jeż szedł dalej, uznałem więc że nie należy go niepokoić - to sobie po prostu przejdzie i będzie spokój. Doszedł do środka jezdni, ale znów się zatrzymał, bo zaniepokoił go chłopaczek na skuterze, który się oczywiście grzecznie zatrzymał kilka metrów przed jeżem (nie mógł go zresztą nie zobaczyć, bo celowo podszedłem w tym momencie do jeża). Przeszedłem następnie na drugi chodnik i odszedłem jeszcze kilka metrów, żeby zwierzak w końcu przeszedł i poszedł sobie w krzaki zbierać dżdżownice, co jest jego życiowym powołaniem. Po mojej stronie chodnika zatrzymała się też grupka 3 pieszych i też czekali, co się stanie. I w tym momencie nadjechała taksówka z dworca i - wymijając chłopaka na skuterze - najechała na jeża. Ten jeszcze się ze trzy razy poruszył i zakończył swój "jeży żywot". Przechodzień obok, wąsaty chłopek nie wyglądający bynajmniej na jakiegoś wielkiego obrońcę przyrody, sklął taksiarza na czym świat stoi - ten ostatni się głupio tłumaczył, że "nie widział". Most był doskonale oświetlony a po obu jego stronach stali ludzie i ogólnie było zamieszanie - a on niczego "nie widział" Stary, ślepy idiota, jak go nazwał tamten gość z wąsem - pewnie by przejechał nawet własną wnuczkę, gdyby akurat tam leżała.

Najgorsze, że gdyby mnie tam nie było i gdybym nie próbował jeża "chronić" przed ruchem drogowym, to zwierz pewnie by sobie przeszedł szybko i sprawnie i tyle. Widać, że był ostrożny, tylko ten durny taksiarz wjechał prosto na niego, grzecznie czekającego. Mogłem też, gdy stanął po środku, po prostu przenieść go na drugą stronę lub gdziekolwiek w krzaki. Nic niezwykłego, chłopcy w pewnym wieku idą czasem z latarką do parku złapać i wypuścić jeża dla zabawy. No niestety wierzyłem, że sobie sam poradzi, że wystarczy poczekać...

Reakcja owego wąsatego jegomoscia, który był bardzo rozeźlony tym zajściem wskazuje chyba na starą, zakorzenioną wśród "ludu" sympatię dla tego zwierzęcia, które jest "kolczastym wysłannikiem krzaków i nocy" i które ciuchutko i skromnie stawia czoła potężnemu zadaniu istnienia w świecie. Jego bezsensowne, choćby i przypadkowe zabicie, jest rodzajem świętokradztwa i cichej tragedii niewinnego stworzenia. Nad szczurem z pewnością by nie było żadnej litości...

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości