http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,114871,12957156.html?i=1
"Nie uznawał zamienników, nawet majtki i skarpetki musiały być markowe. Manicure, pedicure i fryzjera też finansowało Biuro "
To chyba oczywiste, że majtki musiały być markowe. Cała prowokacja kontrolowana miała swój punkt kulminacyjny w chwili gdy agent Tomek ściągał majtki i wyłaziła na wierzch metka. Gdyby w tym momencie okazało się, że są to np. majtki ze szmateksu lub "Biedronki" mógłby zostać zdemaskowany jako funkcjonariusz państwowy, a misternie utkana akcja na którą podatnicy wydali setki tysięcy (Porsche, Armani, Pierre Cardin) mogłaby lec w gruzach z powodu nomen omen zasranych majtek. No bez jaj, proszę Państwa, Państwo Polskie nie może sobie na coś takiego pozwolić. A ponadto w niemarkowych majtkach mógł ucierpieć interes nie tylko agenta Tomka, ale jego mocodawcy jak i całej koalicji z Lepperem i Giertychem włącznie. A to juz wielki interes.