Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
-leszek -leszek
1189
BLOG

A może PiS ma rację

-leszek -leszek Polityka Obserwuj notkę 34

Tytułowa wątpliwość dotyczy sposobu "oglądania świata". PiS i wyznawcy tej, dzisiaj już sekty, "oglądają świat" przez "spiskowy" pryzmat. Oczywiście do "spisku" należą wszyscy, którzy mają inne zdanie niż guru-prezes.

 
   Do takiej konkluzji doszedłem po obejrzeniu dzisiejszej "Kawy na ławę". Po jej obejrzeniu, po 15 minutowej przerwie na wyciszenie emocji wzbudzonych jak zwykle bredniami serwowanymi przez "prawych i sprawiedliwych" z obu partii, zacząłem układać sobie w myślach pewien model teoretyczny, który by pozwolił mi wszystko sensownie poukładać. Oto co z tego wyszło.
 
    Założyłem sobie, że naturalne w demokracji jest istnienie obozu rządzącego i opozycji. Kto jest kim - często bywa wynikiem zdarzeń losowych. Nie tych życiowych, lecz tych z dziedziny matematyki i może filozofii. Dalsze założenia to takie, że obóz rządzący, jak wszyscy ludzie, może popełniać błędy. Opozycja natomiast ma prawo te błędy niemiłosiernie wykorzystywać. Nawet podejmując działania nie licząc się z konsekwencjami i odpowiedzialnością - i znowu trzeba powiedzieć: "jak wszyscy ludzie". Zbitkę słowną "wszyscy ludzie" należy rozumieć jako zbiór - ponownie matematyka.
 
    Oczywiście, w skrajnych wypadkach - zarówno z jednej jak i z drugiej strony - może prowadzić to do chaosu i zwyrodnienia demokracji. Wtedy wszyscy, którzy zachowali odrobinę zdrowego rozsądku, powinni przyjąć postawę "negocjatora, mediatora". Pozostaje jeszcze wybór płaszczyzny, terenu na którym takie negocjacje czy mediacje mogłyby się toczyć. I tak w pierwszym odruchu - chyba prawie każdy wybrałby media. Przecież nawet ta nazwa do czegoś je zobowiązuje. Jednak to co nam zaserwował we wspomnianym programie Rymanowski - całkowicie eliminuje i pozbawia je wiarygodności.
 
    Otóż pierwszym z tematów poruszanych w "Kawie..." była awantura w sejmie spowodowana próbą wymuszenia przez PiS podjęcia uchwały w sprawie zwrotu przez Rosję szczątków naszego Air Force One. Idea słuszna. I nie z powodu, że szczątki te są nasze i są nam do czegoś potrzebne. Słuszna z tego powodu, że byłby to pierwszy wspólny głos bez podziałów politycznych skierowany (nie ważne w jakiej sprawie) do Rosji. Wszyscy podobno wiedzą jakim trudnym partnerem politycznym jest Rosja. Wszyscy niby wiedzą, że po stronie rosyjskich polityków można znaleźć wszystkie postawy i zachowania oprócz braterskiej miłości do Polski. I taki wspólny front zmusiłby tamtą stronę do poważnego traktowania naszych zabiegów dyplomatycznych.
 

 

   Niby wszystko jasne. Niby PiS w tekście uchwały zawiera słuszne żądania i oczekiwania. Tylko po co w uzasadnieniu tłumaczy się Rosjanom, że robi to dlatego iż mamy kiepski rząd. Pomijając podobieństwo do Targowicy - ten akapit niweczy wszystko co napisałem powyżej. Ani na ułamek milimetra nie zbliży Rosjan do poważniejszego traktowania Polski. Z tego też powodu w sejmie wybuchła awantura. Oczywiście propaganda PiS-owska zaczęła mówić, że Tusk odmówił żądania zwrotu wraku. Ale jak pisałem wyżej - takie to zbójeckie prawo opozycji.
 
   I otóż teraz za ten temat bierze się Rymanowski. Wrzuca go na "wokandę". Zaczyna się pyskówka. Wydawca zaciera ręce - oglądalność pewnie wzrośnie! Tak trzymać Bogdan!. I Bogdan tak trzyma. Zadaje pytanie:
 

 

- "Czy użycie przez Tuska słowa zdrajca wobec Kaczyńskiego za to, że ten krytykował opór Tuska przed żądaniem zwrotu wraku było uzasadnione?".
 

   W ten sposób mediator, moderator dyskusji nadał jednoznacznie negatywny sens wystąpienia premiera. Sens całkowicie sprzeczny z faktami, intencjami i logiką całego wystąpienia premiera. Awantura w studio rozkręca się jeszcze bardziej. Oczywiście - proporcjonalnie rośnie oglądalność. Czy w taki sposób można oczekiwać nadziei na wyciszenie konfliktu, na doprowadzenie do sytuacji, by w sprawach polityki zagraniczne wszystkie partie mogły działać wspólnie (nie znaczy to - tak samo)? Tym bardziej, że następne pytanie brzmiało:
 

- "Czy nie oznacza to definitywnego końca możliwości rozmów między partiami?".
 
   W tym momencie narzuca się od razu teoria spisku. Od kogoś (trzeba to ustalić. Należy powołać kolejny zespół parlamentarny) Rymanowski musi brać pieniądze. I to od tego, komu zależy na skłócaniu polskich elit politycznych. Sam przecież z tego powodu żadnych korzyści nie osiągnie. Chyba więc PiS ma rację, obciążając odpowiedzialnością za wszystkie plagi (obok Tuska, Żydów, masonów i obu zaborców) media "polskojęzyczne". Oczywistą oczywistością jest, że do tej "zacnej kompanii" nie zalicza mediów ojdyra.
 
    I jak zawsze wykazywałem brak logiki w taktyce PiS-u, tak tym razem muszę się z bólem serca zgodzić się z nimi.
-leszek
O mnie -leszek

Prowadzę również bloga: Refleksje po 60-ce Zamieszczam publikacje w: Blogi Newsweeka Jak do tej pory, dyskusji ze mną boi(ją) się: - Amelia 007 - seawolf Z kolei ja nie mam ochoty gościć u siebie (przynajmniej na razie) z powodu braku ludzkich odczuć: - ROTMEISTER

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka