miepaj miepaj
389
BLOG

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga (dok.)

miepaj miepaj Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Piotr Cyciura

O kinetycznym dowodzie na istnienie Boga

(dok.)

            Ad 2.Filozofia współczesna jest filozofią zjawiska raczej, niż rzeczy. Fenomenalizm wiążemy z imieniem Kanta. „Rzecz w sobie” jest niepoznawalna, i jakkolwiek Kant nie utożsamiał jej wyraźnie z substancją (ponieważ przeczyłby tym samym własnym zasadom),de facto później rozumiano ją jako materię, którą z kolei chętnie utożsamiano z substancją. (W danym razie wielość substancji jest raczej fikcją). W każdym razie z istnienia „materii” niepodobna wnosić o istnieniu niczego.

            Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem przyjmujemy, że zwierzę np. to coś więcej niż suma cząstek materialnych. Materializm wszelako, który od czasów Oświecenia pasożytuje na nauce, każe postrzegać organizm żywy jako „maszynę” materialną (La Mettrie). Do owego zbioru cząstek dołącza się to, co określono zagadkowym mianem „świadomości”. Hegel wymyślił nawet bardzo pomysłową teorię, mającą tłumaczyć pojawienie się „świadomości” w świecie.

            Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by stwierdzić, że nie wystarczy dostarczyć organizmowi odpowiedniej porcji materii, by on działał. Decyduje tu zdolność asymilacji. Ta immanentna zasada życia nosi miano duszy – formy ciała. (Greckie słowo psychéoznacza zarazem: „dusza” i „życie”). Ona to organizuje – jak widzieliśmy – materię w określony teleologicznie sposób. Dusza zwierzęca kieruje się instynktem, w miejsce którego w duszy człowieka mamy intelekt. Dusza ludzka jest rozumna, a więc nie ulega rozpadowi wraz ze rozpadem ciała. Jest jednak właśnie „formą” ciała. [1]

            Czy jednak w naturze nawet elementarnej substancje rzeczywiście istnieją? Życia – doskonałego względnie powrotu do stanu równowagi – oczywiście tam brak. Ale stany równowagi rzeczywiście istnieją. Zdaniem Richarda Feynmana najbardziej ogólną strukturą natury jest tzw. oscylator harmoniczny.Możemy np. obserwować drgania elektronów w atomie. Wymieniając wiele naturalnych podobieństw pisze on: „Wszystkie te zjawiska podlegają równaniom, które są do siebie bardzo podobne, i to jest właśnie przyczyna, dla której szczegółowo zajmujemy się oscylatorem mechanicznym”.[2] Oczywiście – jak zaznaczyłem – winniśmy się jednak wystrzegać wszelkiego redukcjonizmu o charakterze materialistycznym. Pewne jest tylko to, że różne stany równowagi uwarunkowane są dostarczaniem energii. Perpetuum mobile nie istnieje. Wszystko, co jest poruszane, jest poruszane przez coś innego.

            Można by naturalnie pokusić się o pewną analogię: życie człowieka też ma różne „poziomy energetyczne”. Żyjemy np. życiem polegającym na dążeniu do bogactw, rozkoszy, wiedzy. Krąg życiowej aktywności w każdym z tych przypadków jest inny. Zazwyczaj wychowanie decyduje o wyborze określonego rodzaju życia. Zdolność wszelako osiągania tego, co lepsze po prostu nazwalibyśmy wolnością. Oczywiście niepodobna jej osiągnąć przy pomocy czynników materialnych. Przyczyną jest tu prawda – dobro intelektu, które czyni nas wolnymi. Przynajmniej w części jednak pochodzi ona „z zewnątrz”. To inne osoby ubogacają nas – przynajmniej niekiedy – wiedzą, mądrością. Aktywność duchowa człowieka jest czynnością sui generis, której co prawda niepodobna zredukować do materii, która wszelako stosuje się analogicznie do przesłanki większej naszego sylogizmu. „Bóg działa w we wszystkim, co działa przez intelekt i wolę”. [3] Rodzimy się z pierwszym impulsem ku dobru (synderesis) i w labiryncie świata poszukujemy celu naszego życia, którego jednak niepodobna znaleźć gdzie indziej niż w Celu całego świata. Natura działa zawsze ze względu na cel. Cele wszelako ludzkie bywają pozorne, nieprzemyślane, byle jakie. Jako takim wszelako brak im pozytywnej bytowości – istnieją tylko kosztem dobra rzeczywistego, z którego czerpią pożywkę. Pozytywna bytowość pochodzi tylko od Boga, wszelka zaś niedoskonałość, brak, nieład – od osób, które się od Niego odwracają. Jeżeli chcielibyśmy się pokusić o tzw. „antropologiczny” dowód na istnienie Boga, to musielibyśmy przyjąć, że wszyscy uczciwi ludzie w jakiś sposób przyczynili się do poznania Ostatecznej Prawdy. Tego rodzaju dowód może mieć wszelako jedynie wartość pragmatyczną.

            Ad 3.Innym aspektem odkrycia Einsteina jest pojęcie tzw. „czasoprzestrzeni”. Czymże jest czas? To pytanie filozofowie zadawali sobie zawsze. Arystoteles zdefiniował go jako „liczbę ruchu”. Ponieważ jednak „liczyć” to tyle co „porządkować”, w momencie, gdy Kant ogłosił, że „Rozum praw przyrody nie odkrywa, ale je przyrodzie dyktuje”, ujmowanie czasowości przyporządkowano tzw. „świadomości”. Najpierw mianowicie ujmujemy – rzekomo – rzeczy przez „aprioryczną formę czasowości”. Bez człowieka czasu nie ma (Heidegger). Okazało się jednak, że czas właśnie jest właściwością świata materialnego. Zdarzenie opisuje tzw. „czterowektor”, który, jak widzieliśmy, musi mieścić się w „stożku przyszłości”. Z matematycznego punktu widzenia zdarzenia mogą wiązać się w sposób dowolny in infinitum, w rzeczywistości jednak są one uporządkowane.

            Ad 4.Od czasów Kanta przyjęło się mówić zamiast o realnym Bogu o „idei Boga”. Dlatego też można by porównywać owe „idee” i wybrać najbardziej „autentyczną”. Arystoteles wszelako nie dowodził żadnej „idei”. Ten dowód wskazuje drogę, którą winniśmy podążać, nawet gdy chcemy sięgnąć nieco dalej niż Arystoteles. Boga można poznać lepiej lub gorzej, zawsze jednak, jeżeli trzymamy się określonej dyscypliny intelektualnej poznajemy tego samego Boga. Tradycyjnie przyjmowano, że wszyscy ludzie mają mniej lub bardziej wyraźną wiedzę o Bogu. [4] Paradoksalnie, nawet siła perswazyjna ateizmu czerpie soki odżywcze z ułudy prawdziwego poznania Dobra, gdyż zupełne odwrócenie się od Źródła życia jest po prostu dla człowieka śmiercią. Dzieła tzw. „wolnomyślicieli” wydawały się atrakcyjne wówczas, gdy słowa miały jeszcze określoną wagę, dzięki znaczeniu, jakie im przypisywała spora jeszcze część ludzi. Żyły one życiem swych ofiar. Dziś zaś traktuje się je jedynie w – powszechnie dziś przyjętych – kategoriach konwencji językowej. Ludzie jednak zazwyczaj pragną zarazem czerpać siły z owego Źródła i wybierać cele własne, dowolne, bezrozumne.

            Podsumowując: jakkolwiek żyjemy tu teraz i na miarę naszych czasów stawiamy pytania, odpowiedzi zawsze wykraczają „poza”. Tego właśnie nie dostrzegł Heidegger. Naturalną dla człowieka jest droga ku Transcendencji. Na drodze owej możemy dla siebie nawzajem być przeszkodą lub pomocą. Człowiek bowiem jest istotą społeczną. Fenomen życia nie jest wytłumaczalny bez Źródła życia. Bez owego źródła, bez Prawdy, człowiek musi umrzeć. Żyjemy tylko dzięki Prawdzie.         

Piotr Cyciura

(Problemy Genezy 2011, t. XVIII, s. 170-177.)

 

[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, 365.

[2] Feynman, dz. cyt., s. 305-306.

[3] Św. Tomasz z Akwinu, Summa Teologii,I q. 105, a. 5, c:” [Deus] qui operatur in omni operante per naturam vel voluntatem”.

[4] Hi 36. 25: „Omnes homines vident eum, unusquiusque intuetur procul”.

miepaj
O mnie miepaj

Nieformalny przewodniczący Grupy Inicjatywnej Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego (1993-1995), pierwszy przewodniczący Towarzystwa (w latach 1995-1998), redaktor naczelny organu Towarzystwa "Na Początku..." od 1993 roku do 2006 oraz (po zmianie tytułu) "Problemów Genezy" od 2013-.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie