Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski
1873
BLOG

Geodynamo; Dwa bieguny... desperacji fizyków

Tadeusz Tumalski Tadeusz Tumalski Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

(Inercjalnego zawracania głowy ciąg dalszy)

Żeby się długo nie rozwodzić, muszę na początku jasno i otwarcie powiedzieć, że żadna spójna i logiczna teoria głównego pola magnetycznego żadnego z ciał niebieskich do dzisiaj nie istnieje. I każdy, kto głosi werbalnie, albo w druku coś innego, wprowadza w błąd słuchacza lub czytelnika. Robi to albo rozmyślnie, czyli z premedytacją, albo (jak tzw. dziennikarze 'naukowi') bezmyślnie przez niedoinformowanie, albo przez zaniechanie doinformowania, albo zaniechanie zrozumienia całości problemu. Kropka (albo i 'wykrzycznik').

Tym optymistycznym akcentem zaczynając, przedstawię tutaj dwie próby zbliżenia się do rozwiązania problemu pól magnetycznych ciał niebieskich podejmowane w kraju wiodącym naukowo i technologicznie, czyli próby samego Czubka Nauki (CN). 'Próby zbliżenia' się do rozwiązania,  dlatego, że w obydwu przypadkach, wbrew głoszonym przez autorów prób wieściom, o rozwiązaniu zagadnienia pól magnetycznych żadnej mowy być nie może. 
W przypadku dość dobrze zbadanego i opisanego ilościowo magnetycznego pola Ziemi desperacja fizyków w obliczu kompletnego braku pomysłów na jakiś logiczny mechanizm jego generowania posunęła się już tak daleko, że podejmowane są już nawet próby eksperymentów mogących wzbudzać już tylko uśmiech politowania (o tym w 'drugim zbliżeniu').

 Pierwsze zbliżenie 'soft',

czyli uwielbiane wręcz w fizyce 'symulacje komputerowe'
Zasada jest prosta jak budowa cepa (w zewnętrznym zarysie zasady, a nie wnętrza cepa). Bierzemy możliwie duży komputer i napychamy go od strony wejścia (tzw. komputerowej 'jamy ustnej') programami, które są wyobrażeniem fizyków o świecie, który nas otacza. 
Taki komputer, podobnie jak węgierska gęś tuczona (przez lejek wprowadzony do przełyku) wyłącznie dla samej jej schorowanej wątroby, bronić się nie może. Taki komputer połknie wszystko, co mu programista napisze, a potem taki komputer po drugiej stronie 'wyjściowej' wydzieli z siebie na ekranie, czy na papierze to, co mu wyszło z wymuszonych obliczeń. 
I według tegoż właśnie modelu działania skrzyknęło się pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku dwóch zdesperowanych fizyków amerykańskich Gary Glatzmaier z 'zasłużonego' Los Alamos National Laboratory i Paul Roberts z UCLA. Postanowili oni zmierzyć się z twardym orzechem mechanizmu generowania pola magnetycznego Ziemi. 
Mając do dyspozycji jedne z największych w owych czasach komputerów na świecie

(The resulting three-dimensional numerical simulation of the geodynamo, run on parallel supercomputers at the Pittsburgh Supercomputing Center and the Los Alamos National Laboratory, now spans more than 300,000 years.)

zmusili je (te komputery) do pokazania tego, jak oni sobie wyobrażają pole magnetyczne Ziemi. A w kontekście ich wywodów Glatzmaier i Roberts twierdzą nawet, że tak samo wyobrażają sobie pola magnetyczne innych ciał niebieskich. 
W tym miejscu czuję nowy podmuch gorącego powietrza z Los Alamos, ale to już nie jest nawet gorący podmuch 'Little Boy', sztandarowego produktu LANL. To jest gorące powietrze desperacji wywołanej brakiem pomysłów na rozwiązanie problemu pól magnetycznych ciał niebieskich. Góra pieniędzy wojskowych i cywilnych urodziła mysz 'zjeżonych włosów Maxwella', nic więcej. 
Nie będę się nawet znęcał nad tymi obrazkami, bo one i tak już są w drodze do kosza, bo miejsca w archiwum to już dla nich chyba szkoda. Poniżej pokażę tylko jak często te zjeżone włosy Maxwella były pokazywane w publikacjach naukowych.



Co mnie tylko zastanawia, to jest pytanie, jak może otrzaskany fizyk z poważnego uniwersytetu takie rysuneczki uznać, i przekazywać dalej, jako rzeczywistość fizyczną. Wiedząc, że komputer zrobi dokładnie to co on mu każe. Czyli wykreuje JEGO WŁASNĄ rzeczywistość, a nie obiektywne zjawisko fizyczne. Programista ma w zasięgu ręki 'jamę ustną' komputera i jego wyjście, czyli ekran, czy drukarkę, gdzie 'wychodzą' wyniki jego symulacji. Zmieniając gustownie całe mrowie parametrów w równaniach (programie) wejściowym otrzyma na końcu zawsze to czego szukał. Pytanie tylko, ile to jest warte, co tam się na końcu wydzieliło.

 

Więcej tutaj http://www.es.ucsc.edu/~glatz/geodynamo.html

SNAFU niedawno napisał w komentarzu, że 'Mechanika Ośrodków Ciągłych' (MOC) to dla niego 'dzieło Szatana'. Zgadzam się z nim w pełni. Ale jeśli sobie uzmysłowimy, że mechanizm generowania pól magnetycznych ciał niebieskich to jest MOC, mechanika nieba, hydrodynamika, termodynamika i cały elektromagnetyzm razem wzięte, to tego już nie możemy nazwać dziełem jednego, pojedynczego, nawet mocno złośliwego Szatana. To już musi być dzieło całej sfory rozwydrzonych szatańskich wyrostków. Ale to też nie powinno być powodem do desperacji u fizyków i dłubania na ślepo patykiem w gmachu fizyki.

 A jeśli popatrzymy na poniższy obrazek położenia osi rotacji planet w Układzie Słonecznym (i pulsara tak dla śmichu), to jak znajdziemy jakiś wspólny mianownik chociażby dla 'naszego podwórka', na którym żyjemy od miliardów lat? Czy będziemy może  musieli dla każdej planety 'na naszym podwórku' nową perukę Maxwella kleić, czy może spróbujemy się jednak natężyć i znaleźć coś, co te wszystkie parametry łączy. Magnetyzm mamy jeden, a włos się jeży, ale już nawet  nie ten magnetyczny, Maxwella.

 

 

Jeśli mamy poważnie myśleć o rozwiązywaniu problemów Układu Słonecznego, to nie ma innej drogi jak szukać wspólnego mianownika dla powyższego obrazka położenia osi rotacji i poniższej tabeli nachylenia osi magnetycznych do osi rotacji planet.

 

 Wszystko inne będzie dalszym zawracaniem głowy, stratą czasu i pieniędzy.

Drugie zbliżenie 'hard',

ale tym razem nie jestem pewien, czy uda mi się całkowicie powstrzymać od złośliwości, bo materia, o której będę tutaj pisał, zaczyna być już zaiste kabaretowa. 

W szacownej uczelni 'University of Maryland' w 'Institute for Research in Electronics and Applied Physics' pracuje od roku 1997 sympatyczny pan, profesor Daniel Perry Lathrop. 


 Nie wiem jakimi drogami rozumowania, ale Daniel Lathrop musiał dojść jednak kiedyś do wniosku, że możliwym jest w warunkach laboratoryjnych odtworzenie  mechanizmu geodynama.
W moim amatorskim móżdżku taka myśl nigdy by nie powstała, ale to pewnie dlatego, że mój amatorski móżdżek widzi Ziemię jako wirującą niejednorodną całość krążącą na orbicie, ale o tym później. 
 Daniel Lathrop od wielu lat prowadzi wraz jego studentami eksperymenty z wirującymi bańkami wypełnionymi sodem. 


Rys1. scale.jpg

 Jeśli bańki z sodem w pierwszych eksperymentach miały jeszcze skromne rozmiary ok. 60 cm, to ostatnia już nie bańka, ale nazywając rzecz o imieniu, blaszana beka ma średnicę 3 metrów(!). Rys 1. pokazuje też, że położenie osi rotacji (pion-poziom) bańki z sodem wydaje się nie mieć wielkiego znaczenia dla zespołu badawczego. 
Na poniższym filmie widzimy całą powagę przedsięwzięcia, które spoczywa aktualnie na barkach prof. Daniela L. i jego studentów.

 

Jeśli w objaśnieniu do poniższego rysunku w publikacji "Excitation of inertial modes in an experimental spherical Couette flow" czytamy podkreślone poniżej na czerwono słowa

 

Schematic of the 3-m spherical Couette apparatus. Inner and outer spheres rotate independently, driven by two 250-kW motors (not shown). There are three pressure sensors (azimuthally 90° apart) on the top lid ports, and an ultrasound velocimetry transducer measuring vertical components of fluid velocities (ultrasound beam depicted coming from port D).

(te piekielne odgłosy wydawane przez napęd całego "wynalazku" z litości już pominę), to należy tutaj zadać uprawnione chyba pytanie, czy zespół organizujący i prowadzący ten eksperyment 'wirującej beczki z sodem' jest jeszcze w stanie ocenić zasadność i adekwatność jego poczynań w stosunku do postawionego na początku jego działań problemu fizycznego, czyli problemu 'Geodynama'. 
Inaczej mówiąc, nasuwa się uzasadnione chyba pytanie, czy ten zespół fizyków w University of Maryland 'ma jeszcze wszystkich w domu'?

Jestem tutaj oczywiście jak najdalej od prób sugerowania komukolwiek wprowadzania jakichkolwiek zakazów obracania blaszanymi beczkami dowolnych kształtów, z dowolną zawartością i badania zachowania się tejże zawartości w trakcie obrotów. Takowe zakazy byłyby zupełnie nieuzasadnionym, a nawet bezprawnym ciosem w plecy dla wielu małych, średnich, a może i dużych firm budowlanych, które są w posiadaniu wielu podobnych, obracających się obiektów fizycznych. 
Notka ta ma na celu jedynie zwrócenie uwagi fizyków zawodowych  na fakt, że wirująca w laboratorium blaszana beczka z dowolną zawartością nie daje się pod żadnym względem utożsamić z planetą Ziemią wirującą na orbicie i z jej polem magnetycznym. 

Wszelkie pomiary i zjawiska wewnątrz i na zewnątrz 'Beczki Lathrop'a' dotyczą i odnoszą się wyłącznie do tejże beczki i z Ziemią nie mają nic wspólnego. Już samo 'zabranie' Ziemi z orbity do laboratorium  jest niedozwolone, gdyż  zatraca się orbitalna siła odśrodkowa, czyli układ przyspieszony zamieniany jest bez słowa wyjaśnienia na inercjalny.

A potem to już słychać tylko chórek śpiewających 'Starszych Panów' (i 'Pań'):

"konwekcja jest dobra na wszystko,

konwekcja na drogę za śliską... "

Tylko, ze z konwekcji nie da się wiele ulepić w fizyce, gdyż jest ona nad wyraz narowista. Ale to wydaje się wielu fizyków zapominać, pewnie z wygodnictwa, albo ze zwykłego..., ale to już też nie jest ważne.

A tylko studentów żal... 
 
Bo jeśli student wyjdzie taki 'zakręcony' z laboratorium Daniela Lathrop'a, to czy on będzie jeszcze kiedyś w stanie wyłączyć w myślach te 2x250 kW napędy, i popukać się w blaszaną bekę

"aż dźwięk czysty wyda,

aż w niej będzie pusto..."

I czy taki student będzie jeszcze w stanie zadać sobie pytanie, czy to wszystko ma jakiś sens, co oni tam robią.

Bo 'Pan Bóg w kości może i nie gra',
ale po pijaku świata też chyba nie stwarzał.

cdn

(a procesor tekstu, jak zwykle robi co chce)

Pozdrawiam

 

 

Ciekawy (i szukający) odpowiedzi na pytania odsuwane w kolektywną podświadomość fizyków zawodowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie