Lewastronamocy Lewastronamocy
467
BLOG

Patriota za 5 zeta

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 3

Patriotyzm to słowo wymieniane ostatnio przez wszystkie przypadki. Poznaliśmy kilkanaście definicji, z reguły uzależnionych od światopoglądu i spojrzenia na podstawowe tematy naszego życia politycznego. Mamy więc patriotów od płacenia podatków i sprzątania kup po psie i tych czczących hucznie wszelkie święta narodowe i kościelne. Najgłośniejsi są jednak Ci, których śmiało można nazwać mianem patriotów za pięć zeta.

Czasy dla patrioty za pięć zeta nie są łatwe. Nie ma jak udowodnić racjonalnymi metodami, że jego patriotyzm wart jest więcej niż wspomniana suma uwidaczniająca się w postaci bilonu o najwyższym nominale. PRL minął, walka o ustąpienie reżimowej władzy z życia rodaków nie ma więc sensu. Pałą za niesłuszne poglądy dostać nie można, kanałów telewizyjnych mamy dziesiątki, dziennikarze wyznają poglądy od parakomunistycznych po parafaszystowskie. Mamy wolny rynek, nikt nie zabiera paszportów, nie szykanuje się również za określone wypowiedzi. Jednym słowem ciężkie czasy dla każdego, kto chciałby potomkowi opowiedzieć, że obalał coś więcej niż pół litra z kolegą.

Wszyscy jednak wiemy, że Polacy to pomysłowy naród. Gdy patriota za pięć zeta odpowiednich warunków dla swojego parapatriotycznego rozwoju nie ma, można je stworzyć, a metod są dziesiątki. Mamy więc przystających do XXI wieku i demokratycznego państwa "szykanowanych" manifestantów, którzy statystycznie są masą największą i najprostszą. Ich wspomagają patriotyczne środowiska reprezentowane przez innych pięciozłotówkowców. Dziennikarze, niezależni naukowcy, niezależni eksperci, podziemni kabareciarze i przedstawiciele najbardziej patriotycznych - choć poprzez spisek niedocenianych - sił zbrojnych z czasów wojny.

Mechanizm jest prosty. Młody, najczęsciej bez większych perspektyw  - co wynika zarówno z winy jego jak i władz - elektorat służy za mięso armatnie, któremu wpaja się określone jednostronne tezy. Wpajaniem tym zajmuje się cała armia doświadczonych fachowców. Od szykanowanych dziennikarzy, którzy aby dorobić muszą plugawić swe oblicze pracą w reżimowych mediach, bądź sprzedażą patriotycznych kubeczków i gadżetów na swoich (szykanowanych) portalach, przez niezależnych historyków, którzy historykami są tylko w niezależnym instytucie, bo przecież największe reżimowe uniwersytety blokują ich mądrości, aż po reżimowych kabareciarzy, którzy trafnie, mocno, acz z polotem ocenią rzeczywistość satyrycznym skeczem bądź filmikiem. Umowa za wykonane dzieła kabaretowe ze względu na robotę dla patriotycznego środowiska obejmuje wypłatę wynagrodzenia po dłuższym okresie, aniżeli ustawowy. Czego to nie robimy dla swoich...

Okej. Wróćmy do meritum. Odpowiednio merytorycznie przygotowany tłum wspierany tymi szerzej patrzącymi na świat posłami, dziennikarzami, historykami i NAJWIĘKSZYMI PATRIOTAMI czyli kibicami rusza przed siebie żwawym krokiem 11 listopada. Łatwo nie jest. Od początku ZOMO poprzez kontrole na rogatkach miast pozbawia ich kastetów, noży i pałek, których używaliby w samoobronie przed rozwścieczonymi lewackimi bojówkami. Bezbronni do walki muszą używać koszy, rac i kostki brukowej, które ODRZUCAJĄ prowokatorom. Lewaccy prowokatorzy i ZOMO-wcy wyposażeni są lepiej bo na dziesiątki godzin przed marszem zakupili race i poluzowali bruk, niezbędny do prowokacji. Po prostu "PRL Bis" jeśli nie gorzej, bo w uszach dźwięczą odgłosy trotylu, który zabił nasze elity.

Jak widać łatwo XXI-wiecznemu patriocie nie jest. Jakby tego było mało jest też zobojętniały wielomilionowy tłum volksdeutchy, lewaków i pedałów, którzych kres jednak nadchodzi. Ci zamiast walczyć o wolną pozbawioną wad WIELKĄ Polskę, w której zawiśnie tylko 30 % zdrajców mają swoje nieistotne zajęcia! Ochładzają patriotyczną lawę płynącą ulicami stolicy. Bezczelnie objadają się świątecznymi obiadami, wyjeżdzają za miasto, przyglądają się z boku albo pracują robiąc PKB na rzecz kolaboranta, aby Rostowskiemu i spółce podnosić słupki i poparcie! Tfu!

Na szczęście coraz więcej ludzi przegląda na oczy. Dziennikarze niereżimowi trafnie opisują wydarzenia w niereżimowych portalach stwierdzając - jak na przykład Jan Pospieszalski - że "rząd Tuska strzela do dzieci". Niereżimowi politycy, których (poprzez spisek) nie dopuszczono do dostawania ZOMO-wskimi pałkami w PRL również apelują, pytają i patrzą reżimowi na ręce. Wspiera ich mocny zawsze w ciężkich, reżimowych czasach kabaret, celnie opisując rzeczywistość mocnymi, acz ironicznymi słowami jak: "muszę nawymyślać s...synom, którzy napadli na mój Marsz Niepodległości" bądź "zaledwie marsz ruszył, z bocznym ulic wyskoczyły tajne bydlaki z petardami i kostkami granitowymi, które wcześniej były usypane i przygotowane w kopczyki." -  Jan Pietrzak zawsze w formie można by rzec, a nawet jak wino - "im starszy tym lepszy". Do tego partonat szykanowanego emigranckiego biznesmena Janka Kobylańskiego, który pomoże ewentualnie w odżydzaniu i sukces murowany. Polskę odzyskamy!

Naród gorący niczym lawa i patriotyczny, przy rosnącej stale grupie prawdziwych opozycyjnych specjalistów od spraw wszelakich budzi się z dnia na dzień. Krzyczy, napina muskuły i walczy z reżimem niczym w kraju komunistycznym. Czepialscy oczywiście dostrzegają jakieś różnice, ale Ci którzy już przejrzeli na oczy wiedzą, że to bujda na resorach. Wszystko bowiem jak w opowieściach z PRL. Są dobrzy, są źli - różnic więc nie ma. Ja jako ten nieprawdziwy zaprzaniec oceniam to jednak jak w tytule...

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka