ZiggyM ZiggyM
466
BLOG

Ograniczanie wolności gospodarczej szkodzi gospodarce

ZiggyM ZiggyM Polityka Obserwuj notkę 0

 Dzisiaj rano zorganizowało swoją konferencję prasową czworo posłów, którzy - podobnie jak inni posłowie - nie mają nic lepszego do roboty, niż wymyślanie głupich ustaw i dalsze ograniczanie wolności gospodarczej i osobistej obywateli - wniosło w Sejmie 24 kwietnia projekt ustawy, który - gdyby przeszedł (e) - zakazałby handlu w niedziele i święta, ale tylko super- i hipermarketom. Projekt popierają indywidualni posłowie z PO, PSL, PIS i SP.

Rzeczony projekt ustawy jest niekonstytucjny, szkodliwy gospodarczo i po prostu głupi. Sejm nie powinien go nawt rozpatrywać, a jeśli już, to tylko po to, by z hukiem odrzucić go już w pierwszym czytaniu. Oto dlaczego:

1) Proponowany zakaz jest niekonstytucyjny, ponieważ:

a) znacznie ograniczyłby wolność gospodarczą, a zgodnie z konstytucją RP taka ustawa nie może zostać uchwalona, chyba, że zakaz taki służy dobru państwa.

b) dzieli placówki handlowe na lepsze (małe sklepy) i gorsze (super- i hipermarkety), co łamie wymogi konstytucji RP, ażeby wszyscy byli traktowani przez prawo tak samo, czyli zasadę równości wobec prawa - jedną z fundamentalnych zasad demokracji i polskiej konstytucji. (Swiadczy to też o tym, że nie chodzi tu o żadne spędzanie czasu z rodziną, tylko o walkę jednej partykularnej grupy interesów, tj. wlascicieli malych sklepow, z duzymi sieciami handlowymi za pomoca Sejmu. Czyli jedna grupa interesow walczy z druga, wycierajac sobie gebe swietoscia i rodzina.)

c) został zażądany i jest spełnieniem żądania arcybiskupa katowickiego Wiktora Skworca (jak przyznała posłanka uczestnicząca w konferencji), który żąda takiego zakazu, bo nie podoba mu się, że niektórzy Polacy w niedzielę chodzą sobie na zakupy do hipermarketu (mają prawo robić, co chcą, dopóki nie naruszają wolności innych). Narusza to zapis konstytucyjny o neutralności religijnej i światopoglądowej państwa.

2) Zakaz ten, gdyby wszedł w życie, byłby szkodliwy dla gospodarki. Oznaczałby mniejsze dochody super- i hipermarketów, a to oznaczałoby konieczność zmniejszenia zatrudnienia w tych placówkach handlowych, czyli zwolnienia części pracowników (albo obcięcia wszystkim pracownikom płac). Tak czy inaczej, ucierpieliby pracownicy. Ucierpieli by też klienci, ponieważ nie mogliby w niedziele w super- i hipermarketach zaopatrzyć się w rzeczy, które chcą mieć, bądź nawet potrzebują (a czasami w weekendy jest taka pilna potrzeba - pamiętam, gdy raz w niedzielę nie mogłem nigdzie chorej matce kupić lekarstwa, bo wszystko było pozamykane i musiałem pojechać do dalekiej, dyżurującej apteki).

W konsekwencji spadnie sprzedaż, kulejące już i tak tempo wzrostu gospodarczego i zatrudnienie, a w konsekwencji - wpływy do budżetu. Wzrośnie natomiast deficyt budżetowy i bezrobocie.

3) Jest to kolejny zakaz mocno ograniczający wolność nie tylko gospodarczą, ale i osobistą zwykłych ludzi (jakim prawem posłowie chcą decydować, kiedy i gdzie możemy kupić coś?). Jest to niemoralne. Wpisuje się natomiast doskonale w trend ostatnich kilkunastu lat, polegający na tym, że państwo polskie ciągle zakazuje kolejnych rzeczy (a w Polsce już niewiele jest dozwolone), zamiast zakazy znosić, podnosząc jednocześnie podatki, parapodatki i opłaty.

Projekt ten ma tylko jedną zaletę: mianowicie taką, że obnaża całkowicie po raz kolejny PIS, SP, PO i PSL jako partie lewicowe fałszywie podające się za prawicowe (lub w przypadku PSL - centrowe). Politycy tych partii oraz dziennikarzyny polskich mediów nawet nie rozumieją, na czym polega prawicowość.

Prawdziwą miarą prawicowości danego polityka lub partii jest jego/jej poszanowanie i poparcie dla wolności gospodarczej i osobistej obywateli i prywatnych organizacji (w tym firm). Ograniczanie tej wolności - czy to poprzez zakazy i nakazy, czy to poprzez podatki i parapodatki, czy też dominację państwowych firm w gospodarce i nacjonalizację (lub opór wobec prywatyzacji) - to polityka LEWICOWA. PIS, SP i PSL (oraz "konserwatywne"/"prawicowe" skrzydło Platformy) pod płaszczykiem krzyża sprzedają ludziom socjalizm, wycierając na dodatek sobie gębę Matką Boską, Biblią i sanktuarium w Piekarach Śląskich.

Na dodatek posłanka, która dzisiaj reklamowała ten projekt w Platformie, popisała sie wyjatkowa niewiedza, twierdzac, ze data zlozenia tego projektu (24 kwietnia) to data pielgrzymki pieszej mezczyzn do Piekar Slaskich. To totalna bzdura - ta pielgrzymka odbyla sie dopiero w ostatnia niedziele (26 maja). Jak juz ktos chce proponowac kretynski projekt ustawy, to niech chociaz wie, o czym mowi, zeby nie osmieszac sie totalnie.

Nieprawda jest, że polscy pracownicy maja za malo czasu do spedzenia z rodzina, w tym z dziecmi. W Polsce mamy az 13 swiat ustawowo wolnych od pracy - wiecej niz gdziekolwiek w Europie poza... Grecja. W Wielkiej Brytanii, dla porownania, jest to zwykle 9 dni rocznie (chyba, ze rzad w danym roku da dodatkowy dzien wolny od pracy z jakiejs szczegolnej okazji, np. slubu ksiecia Williama). Mamy co roku aż 5-tygodniowy platny urlop. Od czerwca bedzie obowiazywal roczny platny urlop rodzicielski. A przede wszystkim w Polsce obowiazuje 40-godzinny tydzien pracy i nikt wbrew wlasnej woli nie może zostac zmuszony do pracy wbrew swojej woli dluzej niz 40 godzin tygodniowo. (Regulacje unijne sa w tej kwestii troche bardziej liberalne: nikt nie może byc zmuszony do pracowania w UE dluzej niz 48 godzin tygodniowo.)

Twierdzenie, ze sa w Polsce ludzie, ktorzy od poniedzialku do niedzieli musza pracowac od rana do wieczora jest klamstwem.

Na koniec jeszcze kilka slow o gospodarce.

Jak już wspomniałem, gdyby, nie daj Boże, ten projekt został uchwalony i podpisany, zaszkodziloby to gospodarce - spadla by sprzedaż (już i tak w Polsce dzisiaj kulejaca), a w konsekwencji dochody firm, co skutkowaloby - rzecz naturalna - zwolnieniami czesci zalog (badz obcieciem ich pensji). To z kolei zwiekszyloby bezrobocie, zmniejszyloby wplywy do budżetu i zwiekszyloby jego deficyt (i w konsekwencji dlug publiczny)... co z kolei skloniloby ministra finansow do dalszego podwyzszania podatkow, co z kolei jeszcze bardziej spowolni gospodarke i zmniejszy wplywy do budzetu, itd. I tak sie zamkneloby bledne kolo.

Polska, podobnie jak reszta Europy, przezywa obecnie kryzys gospodarczy. Spada produkcja, sprzedaz i wzrost gospodarczy (a w konsekwencji wplywy do budzetu), wzrasta bezrobocie, deficyt budżetowy i dlug publiczny.

Ale ow kryzys to nie jest jakies samorzutne zjawisko (jak np. zjawiska atmosferyczne), ktore samoistnie przyszlo i nie chce odejsc. Ten kryzys to spowodowane przez czlowieka (a scislej mowiac, przez etatystyczna polityke) znacznie spowolnienie gospodarcze, ktore moga rozwiazac tylko madre rozwiazania ludzkie - tj. takie, ktore dadza prywatnym przedsiebiorcom i zwyklym obywatelom maksimum wolnosci - nizsze podatki, elastyczny kodeks pracy, dluzsza praca, deregulacja, prywatyzacja, i ogolnie rzecz biorac, znacznie mniejsza rola panstwa w gospodarce. Krotko mowiac, wolnosc gospodarcza.

Ma wiec racje Jaroslaw Gowin, gdy mowi (i nie tylko on tak mowi), ze Platforma powinna wrocic do korzeni - do swoich dawnych pogladow i postulatow gospodarczych: nizszych podatkow, deregulacji, elastycznego kodeksu pracy, itd. Tylko w ten sposob Polska bedzie mogla wyjsc z kryzysu. Wszelkie nowe zakazy, nakazy czy podwyzki podatkow tylko ten kryzys poglebia.

ZiggyM
O mnie ZiggyM

Nie toleruję na blogu żadnych komentarzy chamskich, obraźliwych, ani zawierających argumenty ad personam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka