eska eska
6118
BLOG

Opowiem Wam o Wołyniu...

eska eska Polityka Obserwuj notkę 126

Ponieważ jutro kolejna rocznica wybuchu mordów w wykonaniu UPA/UON na Wołyniu, to opowiem to, co jest w mojej pamięci rodzinnej. Moi dziadkowie z mamą mieszkali przed wojną w Dubnie, gdzie dziadek, Władysław Tomaszewski, pracował w powiecie jako szef od budowy dróg, to tak tytułem wyjaśnienia.
Opowieść pierwsza.
Była sobie przed wojną para zakochanych, ona Polka z dość dobrej rodziny, on Żyd, ale zawodowy wojskowy. Do ślubu dojść nie mogło, bo sprzeciwiała się głównie rodzina żydowska. Rodzina polska też była przeciw, ale tu nieco ten sprzeciw osłabiała pozycja narzeczonego w wojsku polskim. Zakochani pobrali się zaraz po wybuchu wojny, gdy  sytuacja zmieniła się diametralnie i dawne podziały straciły znaczenie. Niestety, jego wkrótce aresztowało NKWD i słuch po nim zaginął. Ona urodziła córeczkę, a potem też zmarła, ponoć straciła zmysły z rozpaczy. Dziewczynkę wychowywali rodzice żony. Potem przyszli Niemcy i dziadków Żydów wykończyli, a dziadkowie polscy na wszelki wypadek wyjechali z wnuczką do krewnych na wieś. Na tę wieś napadli Ukraińcy, zagonili wszystkich do kościoła i spalili żywcem. Nie pamiętam nazwy miejscowości.
Opowieść druga.
Okupacja niemiecka. Moi dziadkowie z mamą byli zaproszeni na wesele do przyjaciół, w jednym z dworków w pobliżu. To nie był bardzo majętny dwór, jako goście przyjechali również sąsiedzi z zaścianka. Pamiętam, że chyba nazywali się Jurgielewicze. Bardzo przystojny ojciec i chyba trzech synów. Oczywiście żony, siostry, córki i cała reszta krewnych i powinowatych. We wsi zostawiono maluchy z babciami i kilku chłopaków do pilnowania bydła. I właśnie taki chłopaczek, zakrwawiony, wtargnął nagle na zabawę weselną, krzycząc, że Ukraińcy z sąsiedniej wioski palą ich domy i mordują. Pamiętam relację mamy, ten kluczowy moment – Jurgielewicze bez słowa wstali, zaprzęgli konie i pognali do siebie. Za nimi reszta mężczyzn z tamtego zaścianka. Na miejscu znaleźli wymordowane kobiety i dzieci i spaloną wieś. Znowu bez słowa mężczyźni wzięli broń i pojechali do ukraińskiej wioski, która właśnie piła na zabój po krwawym mordzie. Wyłapali wszystkich mężczyzn i powiesili. Miedzy wioskami był las i droga. I wzdłuż tej drogi na każdym drzewie zawisł jeden Ukrainiec. Potem poszli do lasu i zaczęli tworzyć partyzantkę. Nie wiadomo, co się z nimi stało, nawet nie wiem, czy dobrze zapamiętałam nazwisko.
Opowieść trzecia.
Ukraińcy napadli na położony niedaleko niewielki folwark, wywiązała się strzelanina. Syn gospodarzy pod osłoną walki zaprzągł najlepsze konie, wrzucił na wóz ciężarną żonę i pognał do miasta, czyli do Dubna. W Dubnie była administracja niemiecka i stał garnizon Węgrów, miasteczko było stosunkowo bezpieczne. Oczywiście ruszyła pogoń, ale konie były świetne i dojeżdżał już prawie do rogatek. Za nim oczywiście gnał konny pościg. Ludzie na ulicy patrzyli bezradnie jak tuż przed wjazdem do miasteczka Ukrainiec dogania ich i ostatnim ruchem rozcina brzuch żony leżącej na wozie. To był moment, za chwile były rogatki. Żona nie przeżyła.
Opowieść czwarta.
Kuzyn mojego dziadka ożenił się z córką z rodziny mieszanej, polsko-ukraińskiej. Matka była Polką, ojciec Ukraińcem, człowiekiem wykształconym, weterynarzem. Ciotka Olga (bo tak do niej mówiliśmy) miała trzech braci i dwie siostry, była najstarsza, reszta mieszkała z rodzicami w niewielkim mająteczku. UPA przysłała rozkaz, żeby chłopcy stawili się do lasu, ojciec zabronił. Ciotka Olga szła właśnie w odwiedziny do rodziców z malutką córeczką, spacerem przez pola. I właśnie wtedy nadjechało UPA. Ciotka schowała się w zbożu tuż obok, zatykając buzię maleństwu.
Ukraińcy kolejno połamali ręce i nogi całej rodzinie, a potem wrzucili ich żywcem do głębokiej studni na podwórzu, wszystko na jej oczach. Zanim zdołała wezwać pomoc po ich odjeździe, było już za późno na cokolwiek. Tu dodać należy, że po wojnie jej mąż, już w Polsce, został zabrany na UB z donosu, gdzie go pobito prawie na śmierć, a potem wypuszczono. Zmarł po miesiącu męczarni.
To tylko kilka opowieści. Wszystko to działo się już po okupacji sowieckiej, która była jeszcze bardziej potworna i może w przyszłości opiszę kilka zdarzeń i z tamtego czasu.
Oczywiście mam też w pamięci opowieści o zagładzie Żydów.


Czy mam coś przeciwko Ukraińcom? Nie mam, uwielbiałam moją ciotkę Olgę, pogodną, absolutnie cudowną osobę mimo tych wszystkich strasznych przeżyć. Wśród ofiar tej hekatomby, do dziś dokładnie nie policzonych, ale szacowanych na sporo ponad 100 tys. ludzi było wielu Ukraińców, takich jak ojciec i bracia mojej ciotki. Odmówili udziału, pomagali sąsiadom, zapłacili najwyższą cenę. To nie były pojedyncze przypadki, ilość zamordowanych przez UPA Ukraińców szacuje się na blisko 20% ogólnej ilości ofiar. I tu dochodzimy do problemu ludobójstwa i problemu pamięci.


Ludobójstwo to dziś słowo dość wyświechtane, zagłada Ormian (Turcy), zagłada Żydów (Niemcy), zagłada Polaków (Stalin, Hitler), nie mówiąc już o masowym ludobójstwie sowieckim trwającym całe dziesięciolecia (gułagi, wysiedlenia, Hołodomor na Ukrainie i inne). Z nowszych mamy ludobójstwo w Kambodży czy rewolucję kulturalną w Chinach. Wszystkie te przypadki to celowe działania na rozkaz i pod egidą władzy. Czy UPA miała władzę na Ukrainie? Nie, przecież była okupacja niemiecka. Jakim więc cudem to się mogło wydarzyć?
Pomijam tu kwestię, że Niemcom było to na rękę i że to oni ponoszą za to główną odpowiedzialność. Bardziej interesuje mnie sytuacja obecna, a mianowicie fakt, że dla przeciętnego zachodniego Ukraińca Bandera i UPA to bohaterowie. Dlaczego? A to akurat proste - po nadejściu Sowietów UPA jeszcze długie lata walczyła w podziemiu, płacąc za to straszliwą cenę, bowiem wyniszczano całe rodziny za pomoc lub udział kogoś z krewnych w tej walce. I to pozostało w pamięci, dla nich to „żołnierze wyklęci”, symbol walki z Rosją sowiecką.
O mordach na Polakach dzisiejsi Ukraińcy prawie nic nie wiedzą, podobnie zresztą było w Polsce, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu przeciętny Polak z centrum kraju nie miał pojęcia o Wołyniu, a Kresy oznaczały Wilno i Lwów. Czy ktoś z Czytelników wymieni bez pomocy Wiki stolicę przedwojennego  województwa wołyńskiego? No właśnie...
No dobrze, ktoś powie, ale jest tradycja rodzinna, przecież była pamięć. Otóż na Ukrainie nie było! I wcale nie z powodu strachu przed Sowietami, którym te mordy też były jak najbardziej na rękę, nie -  z zupełnie innego powodu, o którym się nie mówi – otóż trzeba pamiętać, że tych mordów nie dokonywała samodzielnie UPA, tylko przy pomocy miejscowych Ukraińców, dotychczas dobrych sąsiadów.
Opowieści o tym, jak pod przewodem miejscowych księży greko-katolickich pijane bandy nie tylko mężczyzn, ale gnających w amoku kobiet, a nawet starszych dzieci, dokonywały straszliwych rzezi, zabijając nie tylko ludzi, ale nawet bydło i niszcząc wszelki dobytek – budzą grozę. Żeby dokonać tych rzezi na Polakach, trzeba było odczłowieczyć ich ukraińskich sąsiadów, a ideologia UPA słabo docierała do analfabetów. Za to terror, samogon plus wezwanie miejscowego kleru jak najbardziej.
Potem budzili się z tego amoku. I zagrzebywali go w pamięci jak straszliwą pijacką wizję, bo dość trudno żyć ze świadomością tego, że w przypływie szału zamordowało się nie tylko sąsiadów Polaków, ale także powinowatych i własną żonę katoliczkę. Albo własną matkę i siostry – bo taki był obyczaj przez lata na tamtym terenie, jeśli małżeństwo było mieszane, to córki brały wiarę po matce, a synowie po ojcu - a katolików kazali zarżnąć... Sytuacja Ukraińca z tamtego czasu bardzo często przypomina sytuację żydowskiego policjanta z getta.
Oczywiście to UPA (za wiedzą i przykładem Niemców) uruchomiło machinę ludobójstwa, to jest niepodważalne. Niemniej prawda tamtego czasu jest nie tylko prawdą o mordowaniu Polaków, jest również prawdą o bratobójstwie, matkobójstwie itp., jest prawdą straszliwą dla samych Ukraińców, podobnie jak prawda o stosunkach w gettach dla Żydów. Dlatego trzeba znaleźć kogoś, na kogo zwali się własne traumy. I obie nacje zwalają na Polaków....
Prostackie wyzwiska obarczające winą wszystkich dzisiejszych Ukraińców do niczego nie prowadzą. Równie dobrze możemy zacząć wyzywać naszych rodaków, potomków uczestników słynnego powstania Szeli, bo okrucieństwo było porównywalne.
Czy możemy wybaczyć? Tak, możemy wybaczyć współczesnym Ukraińcom, że niosą dziedzictwo szaleństwa mordu, o którym nic lub niewiele wiedzą.
I wspólnie przechować pamięć o tym, do czego prowadzi wojna i obca okupacja w wydaniu dwóch najstraszliwszych systemów epoki nowożytnej. Trzeba do tego benedyktyńskiej pracy i morza cierpliwości, ale inaczej się nie da.
Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli – nie chodzi o wybaczanie, chodzi o prawdę, w całej jej tragicznej, przerażającej postaci. Jako memento na przyszłość. Bez nienawiści i bez pogardy.


Tym, którzy tu zaraz przybiegną i wyzwą mnie od miłośniczki banderowców, pozwolę sobie poradzić, żeby uważnie się rozejrzeli dookoła. Ukraińców, nota bene ukrywających swoje pochodzenie ze względu na przodków, jest w Polsce pełno, a niektórzy bardzo udatnie udają prawdziwych Polaków katolików i cieszą się wielkim zaufaniem. Skąd wiem? Bo umiem rozpoznać – Ukraińców, Żydów, Ormian. Mama mnie nauczyła, tam, na Wołyniu, to było normalna umiejetność, jak to na pograniczu kultur.


Ukraina nie ma innego pozytywnego dziedzictwa niż wspólna I Rzeczpospolita. Wojny kozackie zaprowadziły ją do carskiego więzienia narodów, a Sowiety spowodowały straszliwy Hołodomor.  Dzisiejsza Ukraina to pierwsze w ich historii samodzielne państwo i od nas w dużej mierze zależy, jaką wybiorą tradycję. Jeśli dodamy do tego z jednej strony post-sowiecką anarchię, a z drugiej obecną wojnę na wschodzie, to wymaganie dzisiaj, żeby nagle Ukraińcy zajęli się w pierwszej mierze naszą krzywdą jest co prawda szalenie atrakcyjne emocjonalnie, a kompletnie nieracjonalne politycznie. Swoją drogą Niemcom wybaczyliśmy „od ręki” dużo straszniejsze rzeczy, wystarczyło, że grzecznie przeprosili, a potem sypnęli kasą. A teraz siedzimy u nich w kieszeni i pod dyktando niemieckiej prasy w Polsce szukamy faszystów i szmalcowników wśród swoich. Czyli sprawa jest prosta – chcecie zlikwidowania tradycji banderyzmu? Zapłaćcie jak Niemcy, jak widać wszystko można kupić, tak właśnie kręci się współczesny świat....
 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka