Owanuta Owanuta
418
BLOG

70%

Owanuta Owanuta Społeczeństwo Obserwuj notkę 29

Jak się żyje, w kraju gdzie 70 procent populacji ma zdecydowanie przychylny stosunek do Izraela? Dobrze, taka jest krótka odpowiedź. Prawdopodobieństwo przypadkowego natknięcia się w codziennym życiu na manifestacje antysemickich resentymentów jest bardzo niskie, a to stanowi o pewnym emocjonalnym  bezpieczeństwie. 

W Polsce natomiast, jak pokazują sondaże, odsetek zgadzających się ze stwierdzeniami typu:

"Izrael prowadzi wojnę eksterminacyjną przeciwko Palestyńczykom"

jest dewastująco wysoki (ponad 63%). Wyższy niż we Francji, Niemczech, Anglii, Włoszech, czy Portugalii, nie mówiąc o Stanach...

Jak to się dzieje, że przy zdecydowanie przyjacielskich i kordialnych stosunkach pomiędzy polskim rządem, a rządem Izraela, polska opinia publiczna wciąż pozostaje tak znacząco uprzedzona do sojuszniczego kraju? Czego w Polsce brakuje? Rzetelnej informacji? Tak. Właśnie jej jest kompletnie pozbawiony polski odbiorca "newsów". Czy to jest jednak całe wyjaśnienie tego fenomenu?

Z jednej strony niby dość łatwo zrozumieć wyczuwalną wśród polskich dziennikarzy i wydawców wiodących tytułów, niechęć do zapuszczania się na pole minowe bliskowschodniego konfliktu, bo to nie tylko to, że konflikt wydaje się im niebywale skomplikowany, ale i sam temat "żydowski" w Polsce pozostaje wciąż tematem nad wyraz delikatnym i trudnym.

Z drugiej strony zadziwia bierność mediów, to nie podejmowanie tematu o życiowym znaczeniu również dla Polski. Praktycznym efektem tej indolencji informacyjnej, jest promowanie czarnej ignorancji w społeczeństwie i wystawianie polskiej publiczności na pastwę uprzedzeń rasowych, przesądów i coraz obfitszej antysemickiej propagandy. Dane sondażowe powinny być alarmujące, znaczą przecież, że w Polsce, prawie 7 osób na dziesięć, ma całkowicie nieprawidłowe zrozumienie spraw dziejących się na Bliskim Wschodzie, a jednak nie są. Ta rezygnacja polskich dziennikarzy ze swojej głownej misji, jaką jest informowanie opinii publicznej, nie daje się łatwo wytłumaczyć. Ponieważ trudno jest zrozumieć ten dziwny stan rzeczy w Polsce, skierujmy spojrzenie ku Stanom Zjednoczonym.

Co sprawia, że w USA 70% populacji jest mniej, lub bardziej "zaszczepiona" przeciw zarazie antysemityzmu? Pytanie o tyle istotne, że nie da się tu zidentyfikować żadnych odgórnych, zorganizowanych wysiłków zmierzających do edukowania społeczeństwa w materii związanej z Izraelem. A jednak liczby mówią same za siebie. Co może za nimi stać?

Kilka faktów dla pobudzenia refleksji. Ogromna większość ludzi wierzących w Boga w USA należy do któregoś z licznych odłamów szeroko pojętego Protestantyzmu. I choć Kościół Katolicki nie jest w USA nic nie znaczącą siłą, to jednak jego wyznawcy są w tym kraju mniejszością. Znakomita zaś większość tych rozlicznych protestanckich denominacji, stojąc na gruncie biblijnych wersów, jest przychylna Izraelowi i Żydom. To ma ogromne znaczenie. Wierni w USA nie są co tydzień pojeni w swoich kościołach niechęcią do Żydów. Skutki tego stanu rzeczy dają się zauważyć wszędzie.

Na przykład, słuchając radia w USA, nie sposób uniknąć ożywionych debat na temat Izraela. Nie sposób pozostać w nieświadomości o co chodzi w konflikcie bliskowschodnim. Nie sposób nie widzieć furii tego społeczeństwa skierowanej przeciw prezydentowi Obamie za jego zdradliwy deal z Iranem. 

Natomiast bardzo, ale to bardzo trudno, jest znaleźć program otwarcie judesceptyczny, nie mówiąc już o tworach podobnych Radiu Maryja. O wiele łatwiej jest spotkać w amerykańskich mediach, otwartych adwokatów Izraela. I nie są nimi żadni filosemici, czy "agenci", lub ukryci Żydzi (jak natychmiast mówi się o takich ludziach w Polsce), ale zwykli chrześcijanie, "rednecks", dziennikarze reprezentujący większość amerykańskiego społeczeństwa. 

Czy to wyjaśnia te 70 procent przychylnych Izraelowi? Tak. To w znacznym stopniu wyjaśnia różnicę pomiędzy polskim społeczeństwem, a amerykańskim. Ograniczenie dostępu do rzetelnej wiedzy, podsycanie resentymentów, granie na niskich instynktach, to wszystko sprowadza się do pewnej polityki informacyjnej. I nawet jeśli jest ona wyznaczana przez zaniedbania tylko i uchybienia, to przecież ma realny wpływ na świadomość społeczną i ludzkie postawy. Jak keżda polityka informacyjna tak i ta podlega ocenie wartościującej. Te 63,3% respondentów wierzących w "eksterminacyjną politykę Izraela" nie pozwala na satysfakcję. 

 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo