neosofista neosofista
283
BLOG

Kalejdoskop puczu vol. IX: Zaczynamy przedstawienie, czyli wygra

neosofista neosofista Polityka Obserwuj notkę 4

Dnia 23 listopada 2011 r. zawarłem publicznie zakład z blogerem Disease alias Alex_Disease. Założyliśmy się wówczas o to, czy będzie w Polsce pucz, czy nie. Ja twierdziłem, że w ciągu max. półtora roku od dnia zawarcia zakładu (plus minus 3 miesiące – margines błędu), się on odbędzie. Snułem alternatywne scenariusze, jaką formę przybierze – czy „kolorowej rewolucji”, czy inną. Ale co do tego, że będzie miał miejsce, byłem pewien. On twierdził, że kategorycznie go nie będzie. Zresztą, szczegóły co do formy i treści zakładu znajdują się w pow. zalinkowanej notatce a także w kolejnych notatkach u mnie, zatyt. „Kalejdoskop puczu”(zacząłem odliczanie) i dyskusji doń – każdy może sprawdzić.

Śpieszę donieść, że z formalnego punktu widzenia, zakład niniejszy wygrałem już w poprzedni weekend (15-17 marca). Wtedy to Solidarność wraz z ok. setką innych organizacji, w tym „Zmielonych” Pawła Kukiza (przyjaciela/znajomego Św.P. gen. Petelickiego i partnera z ZEN - Zespołu Ekspertów Niezależnych - dziecka Generała), czy niedawnych aktywistów antyACTA, spotkała się w historycznej hali Stoczni Gdańskiej i ogłosiła swój program – „obalenia rządu”. W zadeklarowanym publicznie zamiarze ma się to odbyć w drodze manifestacji ulicznych, strajków i innych, wynikających zeń, „ruchawek”. Jest więc to klasyczny scenariusz „kolorowej rewolucji” (nie chcę się powtarzać – wyjaśniałem, jak ona przebiega. Zainteresowani znajdą). Dziś zaś ma miejsce próba generalna w postaci Strajku na Śląsku. Wypada mi zatem ogłosić zwycięstwo.

Alex, przyznaj, że wygrałem zakład! Próbę puczu mamy – właśnie się zaczął i o to się zakładaliśmy. Co prawda Jarek (jeszcze) nie wyszedł na pozycję lidera, ale to też tłumaczyłem a propos wariantu kolorowej rewolucji, że nie od razu musi stać na jego czele i że pewniejsze jest, że później się objawi jako jej lider. Oczywistym jest bowiem, że wszelka ruchawka jest na korzyść PiS - najsilniejszej partii opozycyjnej a de facto jedynej (mam jeszcze w pamięci wspólne huralne wystąpienia rządu i opozycji przeciwko PiS) i w razie upadku rządu i wczesniejszych wyborów, to PiS i nikt inny na tym skorzysta. JOWów w najbliższych wyborach na pewno nie będzie (to wymagałoby zmiany konstytucji). Możliwy jest więc tylko ten wariant wcześniejszych wyborów. Natomiast zobaczymy jeszcze, co nam przyniesie najbliższa przyszłość i ile potrwa pucz - bo to już inna kwestia i inna historia, której zakład nie dotyczył…

Poza pow. formalnością, (stwierdzenia tego faktu, że wygrałem), wypada się niżej pochylić nad zaistniałą sytuacją. Macherzy, którzy stoją za całą akcją (znów zbyt wiele by pisać. Wyjaśniałem wszystko w kolejnych notkach z cyklu „Kalejdoskop…” a za wstęp do nich powinna posłużyć „Polska Rzeczpospolita Specjalna” mego autorstwa. Być może jeszcze dodałbym do tego "Raport wiewióra i 3 dni wieprza - wersję uaktualnioną"), słusznie uznali, że PiS, choć jest największą opozycyjną partią i z pewnością będzie beneficjentem rzeczonego zamieszania, (patrz, co pow. napisałem), nie niesie za sobą ogólnego, narodowego vel społecznego potencjału, (może się źle kojarzyć a przez to akcja nie przyniosłaby spodziewanego, masowego efektu), dlatego sięgnięto po alternatywne ośrodki „oburzenia”, które to są na uboczu antyPiSowskiej propagandy i Smoleńska. W zamyśle utrudnić ma to sterowanie akcją dezawuacji prowadzoną, w ramach przeciwdziałań, przez policję polityczną (głównie ABW). Ale to się zmieni. Duda wprost deklaruje, że nie chce powtórki AWSu i że po władzę polityczną nie będzie sięgał, PiS zaś indagowany na okoliczność potencjalnej konkurencji ze strony Platformy Oburzonych odpowiada ustami Adama Hoffmana, że to nie konkurencja, a polityczne zaplecze.

Wypada tu wspomnieć o tragicznej śmierci Św. P. gen. Petelickiego. Wspomniałem zresztą o niej na marginesie mego odliczania w poprzedniej części, ósmej, Kalejdoskopu puczu i tego, że gen. pochopnie był zadeklarował, że stanie na czele antyrządowych protestów już wtedy, a propos Marszu Niepodległości. Tajemnicę tę wyjawił, cytując znajomych gen. Petelickiego, Janusz Korwin-Mikke. Człowiek od lat dobrze informowany za pośrednictwem jego (JKMa) znajomych w Agencji Wywiadu. Wypada chociażby wspomnieć jedną z jego notatek blogowych, w której wspomina rozmowę z pewnym generałem (choć tego nie wyjawia, był to Petelicki), nt. Leszka Millera. JKM rzekomo podczas rozmowy z generałem dał wyraz swemu zadziwieniu polityką ww. premiera. Miał wyrazić na głos opinię/pytanie – „czy on się przewertował?” (w domyśle, na rzecz Amerykanów). JKM cytował w swej notatce odpowiedź generała, zupełnie poważną: „Tak, kilka miesięcy temu…”. Ale to uwaga na marginesie. Istotnym jest, że gen. Petelicki mógł być i był uważany za realne zagrożenie dla obecnych elit władzy (nie dot. li tylko Tuska i PO – patrz Polska Rzeczpospolita Specjalna), zatem jego tragiczna śmierć zdaje się być formą przeciwdziałania naszej policji politycznej. Nie jedyną zresztą. Istnieje też możliwość, choć jej nie akcentowałem, że stanięcie na czele protestów przez gen. Petelickiego byłoby nie na rękę tym, którzy obstawiają PiS, jako alternatywę dla Donalda Tuska i PO. Ale wróćmy do rządu i jego przeciwdziałań.

Niedawno b. wiceminister ON R. Szeremietiew alarmował na swoim blogu oraz w tygodniku „Uważam Rze”, o planowanych zmianach w armii i jej strukturach dowodzenia. O rozbiciu Sztabu Generalnego i subordynacji armii wprost ministrowi ON. Jak słusznie zauważyła prasa, zmiany takowe nie mają uzasadnienia obronnego – są wręcz przeciwskuteczne, jeśli wziąć pod uwagę deklaratywne cele tej polityki (zwiększenie obronności kraju). Aby to stwierdzić, wystarczy tylko sięgnąć do lektury Suworowa, („Samobójstwo”), który dość dosadnie opisał i porównał ze sobą rozproszony system dowodzenia wojsk niemieckich III Rzeszy i skonsolidowany armii czerwonej w ZSRR. Forsowane przez rząd zmiany są podobne tym, które Suworow krytykował i wyśmiewał na przykładzie dowództwa niemieckiego i w czasie ew. wojny skutkować będą paraliżem. Zresztą on już jest teraz a wojna by to tylko uwypukliła. No ale mniejsza z tym. Zmiany te, co zauważyła prasa i ww. minister Szeremietiew, są za to „korzystne” dla rządu, jeśli wziąć pod uwagę sytuację wewnętrzną i możliwość użycia wojska celem interwencji przeciwko obywatelom naszego kraju. Umożliwiają swobodne sterowanie wojskiem przez ministra ON na wypadek zamieszek (czytaj, również puczu).

To wszystko i jeszcze wiele innych, pominiętych przeze mnie czynników, nie wspominając o tych aspektach tajnej wojny wewnętrznej, o których nie wiem, składa się na jednolity obraz sytuacji, w której z jednej strony rząd i klika zań stojących klanów służb specjalnych (obcych i krajowych), okopuje pozycje, a po przeciwnej stronie druga, podobna grupa interesów, usiłująca w warunkach „demokratycznego państwa prawa”, obalić ww. rząd i odsunąć od władzy wraz z nim ludzi zań stojących (konkurencyjne klany - patrz Polska Rzeczpospolita Specjalna), prowadzi zakulisowe działania, które w efekcie, prędzej, czy później, muszą dać ogólno widoczny, publiczny efekt (ruchawka). Śmierć generała Petelickiego była niewątpliwie sukcesem obozu rządowego (jego przede wszystkim, bo choć Jarosław Kaczyński stracił potencjalną konkurencję, to stracił też wielkiego sojusznika i największego krytyka obecnego rządu, który nie wachał się swoich dosadnych ocen wyrażać publicznie, w TV). Jego odejście odebrało puczystom symbol – potencjalnego przywódcę puczu, rozpoznawalnego, „ludowego bohatera”, nagradzanego przez Amerykanów (symbol) generała służb i sił specjalnych. Pierwszego i legendarnego zarazem dowódcę GROM, który miał lub mógł mieć posłuch u prostych żołnierzy skierowanych do pacyfikacji puczu, ale też mógł zorganizować pucz wojskowy.Ale, tak jak pytałem na swoim blogu, czy jego śmierć powstrzyma pucz? Uznałem, że nie i się nie pomyliłem. Choć niewątpliwie go osłabiło i jego efekt jest dla mnie wciąż niepewny...

Moim zdaniem nie da się powstrzymać narastania tendencji antyrządowyc, które muszą znaleźć wkrótce upust., co zresztą widać po zakusach przewodniczącego Dudy i Solidarności. Puczyści (faktyczni), jak wspomniałem pow., słusznie uznali, że Jarosław Kaczyński jako lider i PiS, jako organizator, nie nadają się do przeprowadzenia masowego ogólnospołecznego zrywu. Po pierwsze źle się kojarzą głosującej a zatem aktywnej politycznie większości Polaków (lemingi), po drugie PiS nie ma, a co pokazała najnowsza historia i co wynika wprost z pierwszego przytoczonego przeze mnie argumentu, dostatecznej siły do dokonania takowego puczu (samodzielnie), zatem nie może weń występować jako główny, inicjujący całe zamieszanie aktor. No i po trzecie, w III RP, o czym piszą socjologowie, jest bardzo silna atomizacja społeczna i zw. z nią anomia. Nie ma ruchów masowych. Jedynym, wciąż aktywnym ośrodkiem artykulacji zbiorowych interesów obywateli są, chcąc, nie chcąc, związki zawodowe. Stąd właśnie „Solidarność”, jako twarde jądro organizacyjne nowej/starej inicjatywy pt. „obalić Tuska”. Na korzyść puczystów działa kryzys i załamanie finansów publicznych. Już w 2009r przewidziałem to, co się nam objawi wkrótce. Właśnie załamały się wpływy z VAT i akcyzy. I choć Vincent poci się i sili, jego wirtualna buchalteria i tuszowanie gigantycznych długów (moim zdaniem faktycznie już przekroczyliśmy próg 60% długu), da o sobie znać przy wiosennej nowelizacji budżetu. Oczywiście można odkładać ją - ale nie na długo...

 

Z niecierpliwością czekam, co przyniesie przyszłość…

 

Radosław Herka

 

 

neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka