"Chasydzkie wesele w Rymanowie” - czyli obchodzone od wczoraj „IV Dni Pamięci O Żydowskiej Społeczności Rymanowa” - odbywa się w dużej części w hotelu „Jasio Wędrowniczek”, czego nie należy kojarzyć z odwieczną, kultywowaną starannie od wieków tradycją „Żyda wiecznego tułacza”... Dobra, wiadomo, o co chodzi - żartuję.
Jutro odsłonięta zostanie tablica ku czci Polaków ratujących Żydów; żydowski festiwal odbywa się m.in. w odrestaurowanej synagodze, jednej z najstarszych na Podkarpaciu - która cudem ocalała. Tradycje żydowskie podtrzymywane też będą w Płocku, gdzie w budynku dawnej synagogi powstać ma Muzeum Żydów Mazowieckich (polnych*?...).
Rzecz jasna, poza nostalgicznymi festiwalami judaistycznymi, które w Polsce stały się już chlebem powszechnym - niczym przydrożne świątki - nie brak też incydentów o wymowie alternatywnej. Najnowszy zdarzył się właśnie w Bielsku-Białej, które swój wielkomiejski wygląd w centrum - nie mówię tego ironicznie - zawdzięcza głównie „żydowskim burżujom”.
Byłem tam parokrotnie w ostatnich latach, a mój przyjaciel, dziennikarz Marek Szafrański opowiadał mi wiele o słynnym, żydowskim architekcie, Karolu Kornie, który zaprojektował większość świetnych budynków w tym mieście. Nic też dziwnego, że cholernie się ucieszyłem, iż grób Korna został właśnie rozwalony przez jakichś misiaczków.
@
* Okreslenie bodaj Słonimskiego.