Beret w akcji Beret w akcji
496
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 28

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Wacław Urbański ps. "Wacek" batalion "Miłosz" kompania "Bradl" pluton "Truk" - cd relacji (2 część)

W oddziale "Bradla"

Do objęcia najdalej wysuniętego posterunku na ulicy Marii Konopnickiej wyznaczono "Zbyszka" i mnie. Po chwili likwidujemy dwóch łącznościowców ze szpulami kabla na plecach, którzy zakładali linię telefoniczną pod oknami naszego stanowiska w stronę gmachu YMCA. Z bramy ucieka trzech Niemców w stronę pomnika płk. Nullo. Otwieramy ogień do uciekających. Jeden z nich pada, ale wkrótce podnosi się i, kulejąc, z pomocą kolegów dociera do pomnika. Wszyscy trzej chowają się w dołku za pomnikiem. W tym czasie stanowisko nasze zostaje ostrzelane z karabinu maszynowego w budynku YMCA uniemożliwiając nam dalsze ostrzeliwanie Niemców ukrytych za pomnikiem. Przybiega łącznik Rysiek odwołujący nas z tego posterunku, ponieważ Niemcy powtórnie wtargnęli do budynków Frascati 1 i 3, gdzie nie ma naszych posterunków z  powodu braku żołnierzy. Usiłujemy opuścić dotychczasowy posterunek, który znajduje się pod ostrzałem. Rysiek pada. Wciągamy  go na klatkę schodową i rozrywamy ubranie - kula przeszyła mu pierś, rana mocno krwawi... Rysiek krzyczy:

- Zabili mnie! Nie zostawiajcie mnie tutaj! - płacze. Z ust cieknie mu krew.

Postanawiamy szybko go przetransportować w bezpieczne miejsce. Kładę się na brzuchu, "Zbyszek" układa Ryśka na moich plecach i dla pewności przywiązuje go kablem telefonicznym do mnie. Pod silnym ostrzałem czołgamy się do tylnych drzwi domu w podwórku, gdzie oczekuje już służba sanitarna. Zabierają Ryśka i odnoszą do szpitala na Mokotowską.

W niedługim czasie Niemcy wkraczają do opuszczonego przez nas budynku na ul. Konopnickiej oraz wypierają nas z sąsiedniego budynku.

Stawiamy zaciekły opór w domu pod nr 16. Powiadomiony o ciężkiej sytuacji por. "Bradl" przysyła posiłki z gimnazjum i jeszcze przed wieczorem wypieramy Niemców na parzystą stronę ul.Frascati. W odzyskanych domach na Frascati zamykamy i barykadujemy bramy i ustawiamy posterunki.

Dowództwo podejmuje decyzję przeprowadzenia nocnego ataku na YMCA. Uderzenie ma nastąpić z placu przedsiębiorstwa budowlanego położonego na rogu Prusa i Konopnickiej. Wyznaczono 14 żołnierzy, mnie wśród nich. Mamy miotacz ognia. Będziemy razić ognistą cieczą narożnik YMCA, gdzie umieszczone są niemieckie ckm. Mamy też podpalić bramę garażu. Zarządzono całkowitą ciszę - jedyną szansę daje całkowite zaskoczenie Niemców. Wróg nie dowierza ciemnościom powstańczej nocy. Niemcy oświetlają teren rakietami, ostrzeliwują plac z broni maszynowej. W tych warunkach rozpoczęcie nierównej walki byłoby samobójstwem... Dowództwo odwołuje natarcie. Wycofujemy się, z jednym rannym w rękę, w miejsce stosunkowo bezpieczne. I właśnie tam zabłąkana kula trafiła w oko naszego żołnierza. Rana jest śmiertelna.

Wracamy na posterunki przy ul. Frascati.

Dnia szóstego sierpnia od rana napływają ochotnicy, niektórzy z bronią. Zgłaszają się też kobiety do służby sanitarnej i pomocniczej. Dołącza do nas dobrze uzbrojony pluton z Woli pod dowództwem por. "Pantery". Powstaje kompania. Por. "Bradl" dzieli ją na plutony i drużyny. Ja trafiam do plutonu por. "Springera".

Por. "Pantera" ze swym plutonem obejmuje posterunki w domu przy Frascati 1 naprzeciwko Izby Przemysłowo-Handlowej (zajętej przez Niemców) i ul. Senackiej, a mój pluton - w domu Frascati 3. Reszta żołnierzy kompanii "Bradla" zajmuje stanowiska w domu na rogu M. Konopnickiej i B. Prusa naprzeciwko YMCA.

Każdy pluton posiada własną służbę sanitarną z noszami. Wewnątrz podwórka w jednym z budynków zostaje urządzony kompanijny punkt sanitarny. Wszyscy lżej ranni będą się tam zgłaszać w celu uzyskania pierwszej pomocy, a czasem nawet pozostawać przez parę dni pod opieką naszych sanitariuszek. Do szpitali odnosić się będzie tylko ciężko rannych. Szpitale są już przepełnione.

Zdobyty teren jest bez przerwy ostrzeliwany z ogrodu sejmowego granatnikami, które wyrządzają duże szkody. Są zabici i dużo rannych.

Przed wieczorem Niemcy atakują bramy domów Frascati 1 i 3. Pod bramę nr 3 podłożyli ładunek wybuchowy, ale żelazna brama nie ustąpiła. Z ul.Senackiej duża grupa żołnierzy niemieckich atakuje bramę nr 1, lecz zostają ostrzelani z okien piwnicznych i obrzuceni granatami z okien pierwszego piętra. Nacierający najpierw chowają się pod mury budynków, a potem wycofują się, pozostawiając na jezdni zabitych. Por. "Pantera" wyskakuje z bramy na ulicę i leżącemu na chodniku Niemcowi zabiera broń, wyskakuje powtórnie, aby zabrać broń drugiemu Niemcowi i otrzymuje śmiertelną serię. W nocy żołnierze z jego plutonu zabierają z ulicy ciało swego dowódcy. Zabitych żołnierzy niemieckich zabierają polscy zakładnicy więzieni w Sejmie. Rano por. "Pantera" zostaje z honorami pochowany.

Cdn.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości