Beret w akcji Beret w akcji
317
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 24

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Eugeniusz Boratowski kpr. "Kiemlicz" Batalion "Bełt"

W obozie jenieckim Lamsdorf      (fragmenty)

(......)

Nasze dziewczęta umieszczono w sąsiednim sektorze, oddzielonym od naszego podwójnym płotem z drutu kolczastego.Ścieżką pomiędzy tymi dwoma ścianami z drutu stale spacerował wartownik.

Dziewczęta z kolei sąsiadowały z Jugosłowianami.

Niemcy prowadząc nas kolejnymi numerami, przydzielili nam jedno z trzech pomieszczeń w baraku, przy drutach, za którymi przebywały dziewczęta.

To bliskie sąsiedztwo ułatwiało nam oczywiście kontaktowanie się. Listy owinięte na kamykach latały tam i z powrotem. Wiele bliskich sobie osób odnalazło się po dwumiesięcznym niewidzeniu, o wielu bliskich dowiedziano się, że nie żyją...

Nie wszyscy jednak siedzący w obozie tam się spotkali. Dopiero po wyzwoleniu nasza sanitariuszka Ewa dowiedziała się, że w sąsiednim baraku - obok mego, cały czas przebywał jej brat Wojtek. Mając kilka dużych ran na nogach nie mógł podchodzić do drutów i dlatego nie spotkał swojej siostry, która tam często "urzędowała".

(.......)

Zaczęli nas wywozić. Na pierwszy transport 20 października poszło 100 oficerów sztabowych do Woldenbergu i 350 młodych wiekiem oficerów do innego oflagu.

Potem przyszła kolej nadziewczęta.

Jugosłowianie powiedzieli nam, że między obozami jenieckimi mogą korespondować tylko członkowie rodziny. Wiele dziewcząt i chłopców, po uprzednim porozumieniu się, podało się do ewidencji za brata i siostrę lub męża i żonę, oczywiście podając jedno nazwisko.

Sanitariuszka "Ewa" przybrała moje nazwisko i odtąd figurowała jako moja żona.

Na dzień przed wyjazdem dziewcząt wszystkim podającym się za rodziny Niemcy pozwolili spotkać się na wydzielonym, ogrodzonym placu, na którym swego czasu spędziliśmy pierwszą noc obozową. Smutne to było pożegnanie.

Przed wyjazdem dziewcząt urządziliśmy wspólny "koncert" pożegnalny.

My dla dziewcząt, one dla nas. Druty, nawet podwójne, nie mogły zatrzymać słów wierszy i pieśni, kierowanych na drugą stronę.

Dzieczęta zaśpiewały nam m.in. taką piosenkę:

Hej! Maszerujemy po obozie,

Druty tworzą tamę naszych dróg,

Aż zabłysną nam wolności zorze,

Wtedy do Warszawy prowadź Bóg.

 

Nie nosim mundurów, lecz szary nasz strój,

Nie mamy ni srebra ni złota,

Samotni w śmiertelny ruszyliśmy bój,

My Armii Krajowej piechota.

 

Hej, maszerujemy po obozie

......

Samotna została Stolica wśród zgliszcz,

Bomby, pociski ją zryły.

W wędrówkę tułaczą musieliśmy iść,

Na straży zostały mogiły.

 

Hej, maszerujemy po obozie

.......

Aż kiedyś zahuczą nam surmy i spiż,

Znów nową okryjem Cię chwałą.

Zaszumią sztandary, gdy wzniesiem je wzwyż,

Warszawo, Warszawo,Warszawo!

Dziewczęta wywieziono 30 października. Gdy wyjechały, nie było już przed kim "trzymać fasonu", a chłód i głód stały się wyjątkowo dokuczliwe.

 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości