Kuchennik Kuchennik
2214
BLOG

Kapusta kiszona

Kuchennik Kuchennik Rozmaitości Obserwuj notkę 22

        Bardzo lubię kapistę kiszoną. Zużywam jej dużo przez cały rok (z wyjątkiem tego czasu, gdy nie można już kupić starej kapusty, tylko młodą, no i latem. Podobnie jak Pani Neli Rubinstein w stosunku do blinów, ja mam wysokie wymagania w stosunkiu do kapusty kiszonej: jest to ten produkt, który po prostu MUSI być najwyższej jakości. Nie wchodzą w grę zadne foliowane produkty, nie kupuję jej w hipermarketach. Do gotowania kupuję kapustę z beczki w sklepie z produktami naturalnymi, ale na surowo staram się sama kisić. Mam dwa glinane polewane beczułki uszate, każdy o pojemności około 3-4 litrów, które są u mnie w nieustannym użyciu: latem nastwiam w nich (naprzemiennie) ogórki małosolne, a zimą - kapustę kiszoną lub moją wersję kim-chi.

      Kupuję malutką główkę białej kapusty (włoskiej nie cierpię), taką do 1,5 kg. Na tę ilość kapusty biorę dwie duże marchwie, czubatą łyżkę soki i łyżeczkę nasion kopru włoskiego, kóry specjalnie w tym celu zostawiam sobie jesienią (nie wiem, czy jest to standardowy dodatek, ale stary zeszyt z przepisami mojej Mamy zawierał informację, że "koper do kapusty jest niezbędny). I rzeczywiście - ten niepozorny dodatek wybitnie podnosi smak kiszonki!

      A znów z marchwią jest przedziwna historia. Ćwierczakiewiczowa zalecała, aby plastry surowej marchwi układać na dnie beczki do kiszonej kapusy, ale jej nie jeść - według niej, marchew zrobi się gorzka, za to kapusta - wyborna. Chociaż poważam starą mistrzynię, w tym wypadku nie zgadzam się z jej zdaniem: moim zdaniem marchew dodaje bardzo dobrego smaku.

Potrzebujemy:

1 mała główka kapusty (najwyżej 1,5 kg), czubata łyżka soli, 2 duże marchwie, łyżeczka nasion kopru, tarka, gliniany polewany garnek lub duży słój (taki do kiszenia ogórków;  ale garnek robi na gościach większe wrażenie :O) oraz drewniana ubijaczka lub pałka oraz coś do położenia na wierzch - ciężki talerzyk lub słoik z wodą, czysta ściereczka do przyrycia garnka

Wykonanie:

Kapustę myjemy, osączamy, zdejmujemy brzydkie wierzchnie liście. Kapustę kroimy jak najcieniej (ja to robię tak, że z główki odkrajam po kawału spore części, które następnie cienko kroję na desce. Można użyć szatkownicy albo robota kuchennego z funkcją szatkowania). Marchew obieram, myję i ścieram na tarce jarzynówce.

W czystym, wyparzonym garnku (lub umyty w zmywarce :O) na dno wsypują koper, po czym układam warstwy kapusty i marchwi, przesypując solą. po trochu uibijając. Na wierzch powinna pójść marchew i sól. Wszystko razem ubijamy tak długo, aż warzywa puszczą sok (jeśli będzie go zbyt mało, można dodać trochę przegotowanej zimnej wody).. Płynu powinno być tyle, aby swobodnie przykrył warzywa, które muszą być zanurzone.

Teraz kładziemy na wierzchu coś, co obciąży kapustę, która fermentując będzie się podnosić: przy czym pamiętamy, że nie może to być nic, co rdzewieje. U mnie dobrze sprawdza się słoik napełniony wodą. Od czasu do czasu należy sprawdzić, czy płyn dobrze zakrywa kapustę, i profilaktycznie wszystko ucisnąć. Całość nakrywany ściereczką.

W zależności od temperatury i indywidualnych gustów, kapusta będzie gotowa po 5-8 dniach (ja nie lubię bardzo kwaśnej). Gotową kapustę należy przełożyć do mniejszych słoików (powinny być dwa słoiki o pojemności 3/4 litra lub jeszcze jeden, malutki). W słoikach również dobrze kapustę ucisnąć, żeby płyn był na wierzchu, i wstawić do lodówki.

Przed podaniem warto kapustę lekko przesiekać, bo nitki będą dość długie, dodać oliwę, cukru do smaku, trochę pieprzu - i już. Zapewniam, że jest to rzecz tyleż smaczna, co i zdrowa - nie ma porównania z żadną kapustą kupną, nawet tą najlepszą. A że tam troszkę pracochłonne? ... No owszem, ale przecież nie robimy tego codziennie!

No, i zawsze jest pod ręką materiał do szybkiej surówki do obiadu - na zmianę z ogórkami kiszonymi, które też warto zrobić w sierpniu.

Kuchennik
O mnie Kuchennik

Jestem skromna, zdolna i pełna poświęcenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości