Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
2060
BLOG

NIEMCY–POLSKA–ROSJA KONDOMINIUM? OCZYWIŚCIE ŻE TAK!

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 5

Rząd Tuska nie robi nic, co byłoby wbrew interesom Berlina czy Moskwy. Pojedyncze gesty mające demonstrować suwerenność Warszawy nic nie znaczą. Mógłby ktoś rzec, że nasze interesy są po prostu zbieżne z interesami Niemiec i Rosji. Zapewne teza do obrony, pod jednym wszak warunkiem – że mowa o interesach rządzącej dziś Polską ekipy, a nie o racji stanu państwa polskiego

Prawie rok temu zamieściłem w „Gazecie Polskiej” tekst pt. „Niemiecko-rosyjskie kondominium”. Widoczne wówczas symptomy przekształcania Polski w kraj zdominowany przez dwóch wielkich sąsiadów jedynie się nasiliły. Burzliwa dyskusja, czy można Polskę uznać za niemiecko-rosyjskie kondominium, mogła być zasadna rok temu. Dziś już z pewnością nie – zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej.

Dziś spierać się można co najwyżej, czyje wpływy – Berlina czy Moskwy – są większe, w jakim obszarze i na który z ośrodków decyzyjnych orientują się poszczególne środowiska polityczne i biznesowe w Warszawie. Pojawiają się już nawet pomysły, by nieformalne kondominium formalizować.

Podczas niedawnej konferencji w niemieckim MSZ na temat polityki wschodniej UE pojawiła się inicjatywa wspólnych spotkań komisji spraw zagranicznych parlamentów Polski, Niemiec i Rosji.

Polska stała się polem doświadczalnym budowy nowego europejskiego ładu. Koncepcji architektury bezpieczeństwa zaproponowanej przez Dmitrija Miedwiediewa przed przeszło dwoma laty – oczywiście w Berlinie. Polska pod rządami Platformy Obywatelskiej stała się kolonią zarządzaną – pośrednio – przez dwie metropolie.

Rząd Tuska nie robi nic, co byłoby wbrew interesom Berlina czy Moskwy. Pojedyncze gesty mające demonstrować suwerenność Warszawy nic nie znaczą. Mógłby ktoś rzec, że nasze interesy są po prostu zbieżne z interesami Niemiec i Rosji. Zapewne teza do obrony, pod jednym wszak warunkiem – że mowa o interesach rządzącej dziś Polską ekipy, a nie o racji stanu państwa polskiego.

Spoiwo sojuszu Berlin–Moskwa

Symbolem rosyjsko-niemieckiej współpracy kosztem strategicznych interesów Polski jest Gazociąg Północny. Moskwa i Berlin nawet nie ukrywają, że to projekt przede wszystkim polityczny, a nie ekonomiczny. Tymczasem po pierwotnych nieśmiałych protestach obecnej ekipy w Warszawie dziś coraz częściej pojawiają głosy, by zamiast przeciwstawiać się gazowemu okrążaniu Polski, lepiej byłoby w jakiś sposób partycypować w tym projekcie. Dochodzi do sytuacji, gdy polski rząd panicznie dementuje twierdzenia Putina, jakoby próbował blokować w Komisji Europejskiej budowę Gazociągu Północnego. Polski rząd nie potrafi wymóc na stronie niemieckiej takiego poprowadzenia rurociągów po dnie morskim, by nie blokowało dostępu większych statków do Świnoujścia. Do tego samego Świnoujścia, w którym ma być gazoport – zresztą budowa terminalu została znacząco opóźniona w porównaniu z planami poprzedniego rządu. Doskonale znana jest skandaliczna sprawa umowy gazowej z Rosją. Fatalne warunki „wynegocjowane” przez polską stronę to jedno. Ale można też zadać pytanie, czy ekipa PO–PSL zrobiła wszystko, co było możliwe, aby nasza pozycja w rozmowach była jak najmocniejsza. Trudno uwierzyć w mgliste zapewnienia, że szukano innych rozwiązań niż kierunek gazpromowski. Poza tym problemem braku surowca zajęto się na serio dopiero wiosną 2009 r., a więc kilka miesięcy po konflikcie gazowym rosyjsko-ukraińskim. A można go było przewidzieć już w październiku 2008 r., kiedy Kijów i Moskwa podpisały memorandum przewidujące m.in. usunięcie RosUkrEnergo, dostawcy surowca do Polski.

Posunięcia ekipy Tuska odpowiadają interesom rosyjskim także w innych obszarach – to choćby faktyczna rezygnacja z koncepcji ropociągu Odessa–Brody–Gdańsk, gdy wiadomo, że już w 2012 r. Rosja będzie mogła wstrzymać dostawy ropy rurociągiem „Przyjaźń”. Budowa przez Rosjan innego rurociągu, BTS-2 i plany dostarczania surowca na Zachód tankowcami przez Bałtyk to nic innego jak „naftowa powtórka” scenariusza z Gazociągiem Północnym.

Kapitulacja i zdrada sojuszników

Kolejny obszar, w którym polski rząd wychodzi naprzeciw oczekiwaniom dwóch metropolii, to obronność. Mamy demontaż systemu obronnego. Zaczęło się od rezygnacji z tarczy antyrakietowej (warto przypomnieć, że przeciwko jej instalacji w Polsce była nie tylko Rosja, ale też partie niemieckie) – która byłaby najlepszą gwarancją suwerenności RP.

Ministerstwo Obrony realizuje „reformę” armii, sprowadzającą się do jej zmniejszenia i osłabienia (z czego najlepiej zdają sobie sprawę wojskowi – efektem seria rezygnacji na stanowiskach dowódczych), a minister Rostowski tnie wydatki na obronność, jak się tylko da.

Do tego dodać jeszcze należy szybki odwrót z Iraku, a teraz podobne spekulacje odnośnie do Afganistanu. Właśnie w sferze obronności widać szczególnie, jak rząd Tuska próbuje dogodzić Niemcom. Każda decyzja osłabiająca nasz sojusz z USA odpowiada Berlinowi, nie tylko dlatego, że w jego interesie jest zmniejszenie obecności amerykańskiej w Europie, ale też dlatego, że równocześnie zazdrośnie strzeże on swojej – wywodzącej się jeszcze z zimnej wojny – pozycji głównego (obok Wlk. Brytanii) sojusznika USA w Europie.

Polska rządzona przez PO stała się kluczowym ogniwem w realizowanej wspólnie przez Moskwę i Berlin polityce wobec regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Warszawa zdradziła swoich sojuszników z Wilna, Kijowa czy Tbilisi. Sikorski otwarcie mówi o porzuceniu koncepcji Jagiellonów, Piłsudskiego, Giedroycia i Lecha Kaczyńskiego. Zamiast tego mamy polską politykę wschodnią wpisującą się w koncepcje Niemiec (współczesna wersja Mitteleuropy – zasobu taniej siły roboczej i rynku zbytu dla krajowej produkcji gorszego sortu) i Rosji („bliska zagranica” – obszar infiltracji agentury i mafii uzależniony od rosyjskich surowców).

Jak można było oczekiwać, Partnerstwo Wschodnie służy za alibi dla porzucenia idei rozszerzenia UE i NATO na Wschód. Rosyjscy politycy nie czują niepokoju z powodu tego programu. Szef komisji spraw zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczow powiedział na wspomnianej konferencji w Berlinie, że Rosja nie chce być objęta programem Partnerstwa Wschodniego UE, bo jest równym partnerem Unii. Byłaby natomiast zainteresowana opracowaniem „wspólnego projektu dla państw położonych pomiędzy UE a Rosją”.

Od kiedy Polska znalazła się w Unii, w jej interesie była budowa silnej wspólnoty suwerennych państw. Kiedyś prowadziło to nieraz do starć Berlina i Warszawy, która – zgodnie ze swoim potencjałem – chciała odgrywać należną jej rolę w Unii. Teraz mamy automarginalizację na arenie unijnej i faktyczne wspieranie koncepcji, w której kluczową rolę odgrywają poszczególne silne państwa z Niemcami na czele. Takiej UE życzy sobie od dawna Moskwa. Łatwiej forsować jej interesy w relacjach dwustronnych niż w dialogu Rosja–Bruksela.

Mentalność niewolników

W polityce historycznej jedno jest oczywiste – oba kraje robią wiele, aby wmówić Polakom, że podział na ofiary i katów wcale nie jest taki wyraźny, że pretensje polskie do wyraźnego przyznania się do winy przez Rosjan i Niemców za rozpętanie wojny i zbrodnie na narodzie polskim są awanturnictwem szkodzącym współczesnym relacjom. Platforma Obywatelska jest na tym polu bardzo potulna. Do tego stopnia, że jej prezydent chce odsłaniać pomnik bolszewickich żołnierzy.

Jest jeszcze jeden drastyczny przejaw kolonialności Polski. To powszechny serwilizm „elit” – od polityków, przez dziennikarzy, po naukowców i artystów. Na każdym kroku, w każdej sprawie mamy do czynienia z usprawiedliwianiem i wybielaniem wszelkich poczynań Rosjan i Niemców. A tym politykom i publicystom, którzy odważą się mówić o uległości wobec sąsiadów, natychmiast przylepia się etykietę awanturników szkodzących rzekomo suwerennemu państwu polskiemu. Postawa głównego nurtu elit nie powinna zresztą dziwić, przecież od lat wielu naukowców i analityków dobrze żyje z niemieckich grantów. A niedługo może będą i rosyjskie (vide: niedawny pomysł Gazpromu stypendiów dla doktorantów z UW).

Czy jesteśmy skazani na wybór między Niemcami a Rosją? Niekoniecznie. Szukając środków i wsparcia w UE, należy budować blok regionalny, swoiste Międzymorze. O sojuszników nietrudno. Jest Viktor Orbán, jest Václav Klaus, na Słowacji do władzy wróciła centroprawica. Bałtowie też są bardzo zaniepokojeni polityką Rosji. Nawet Łukaszenka, postawiony pod ścianą przez Kreml, szuka regionalnych sprzymierzeńców – póki co w sferze energetycznej. Sojusznikiem może tez być Komisja Europejska – tak jak w sprawie umowy gazowej.

Antoni Rybczyński

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka