Szymon Ziółkowski Szymon Ziółkowski
923
BLOG

Mierni, bierni, ale wierni.

Szymon Ziółkowski Szymon Ziółkowski Kultura Obserwuj notkę 9

           To w mej ocenie najlepsza z najkrótszych charakterystyka członków i założycieli klubu ”Niezależni + zdrowie” (choć bardziej pasuje mi tu nazwa „Zależni + choroba”). W prawdzie ostatnie „Prosto z Gminy” donosi, że są to ludzie niezwykle zapracowani i poświęcający się właśnie dla nas- wyborców, jednak przypomnę tu wszystkim opowieść Jana Brzechwy pt. „Leń”.:

Na tapczanie siedzi leń,

Nic nie robi cały dzień.

O, wypraszam sobie.

Jak to? Ja nic nie robię?

 (…)

Miał zjeść kolację- tylko ustami mlasnął.

Miał położyć się- nie zdążył- zasnął.

Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.

Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.

           

           Właśnie idą wybory, więc nasi wybrańcy zaczynają się budzić.

To jednak wcale nie jest takie śmieszne. Tu każdy miał do spełnienia ważną rolę. To właśnie dzięki nim kręci się jeszcze ta maszyna krępująca blisko jedenastotysięczną społeczność w centrum czterdziestomilionowego kraju, leżącego w środku Europy. Jak oni to robią?

           Podstawowym zadaniem wszystkich jest dbałość o to by zawsze w głosowaniu była większość. Bez względu na temat, choćby się waliło i paliło ręka ma iść w górę. Dla niektórych to podstawowe zadanie, bo od nich nie oczekuje się nic więcej. Przez cztery lata niemal „co do joty” wypełniali swe obowiązki. Raz albo dwa razy pomylili się. Ale to przecież takie ludzkie. Każdemu może się zdarzyć.

           Zapomniał bym. Jeszcze jednym zadaniem wszystkich bohaterów tu opisywanych jest „buczenie i tupanie”, gdy radny Kacprzak zbyt długo lub zbyt dobitnie (zdaniem bohaterów) zabiera głos.

           Kolejną podgrupę tej grupy tworzę ci , którzy biorą udział w dyskusji (bo niektórzy trzeba tu wspomnieć, przez cztery lata prawie w ogóle się nie odzywali) . Zwykle nie są to wystąpienia zbyt skomplikowane i polegają na tym, aby komuś przerwać myśl lub powiedzieć byle co, byle tylko podważyć wystąpienie oponenta, którym przez ostatnie cztery lata był zwykle radny Kacprzak. Np. jeden z radnych z Teresina wydaje się być „specjalistą od krów”. Pamiętam jego wystąpienie, gdy mówił jak to „krowa co dużo ryczy, to mało mleka daje” (a ta co nie ryczy, to pewnie już zdechła). Do tego grona należą także przewodniczący komisji gminnych, których podstawowym zadaniem jest wypowiadanie formułki: „komisja opiniuje pozytywnie uchwałę zaproponowaną przez wójta”.

           Dlaczego ci ludzie to robią? Myliłby się czytelnik, gdyby na podstawie mego trochę ironicznego opisu myślał, że to tylko takie głuptaski i nieudacznicy. O nie. Oni doskonale wiedzą dlaczego to robią i właśnie to im doskonale wychodzi.

           Być radnym w tym towarzystwie to oprócz „splendoru”, także niezły interes. Roczne przychody niektórych radnych gminy Teresin czerpane z gminy, to nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Płyną one w pierwszym rzędzie z diet radnego. Diety te są na bieżąco systematycznie podnoszone. Radni podnoszą pensje wójta, a wójt składa wnioski o zwiększenie diety radnym. Pełna współpraca i zrozumienie. Dodatkowo diety za komisje i dodatki za pełnione funkcje. Kolejne źródło przychodów radnych wójta to zatrudnianie ich w jednostkach organizacyjnych Gminy. Sprzątaczki, inkasenci, porządkowi na hali, trenerzy, pracownicy zakładu komunalnego, nauczyciele. Niestety ta reguła jest wciąż utrwalana. Nowy kandydat M.O. do Rady Gminy wozi dzieci w autobusie szkolnym. Tak się zastanawiam, czy zgodził się kandydować dlatego, że zależało mu na diecie radnego, czy też dlatego, że bał się by nie stracić pracy? A może się mylę i robi to wyłącznie dla dobra publicznego? Obym nie musiał się przekonać. Powiedzą niektórzy, że prawo nie zabrania. Owszem. Ale tu chodzi o zwyczajną przyzwoitość i konflikt interesów. Praktyka pokazała, że radny, którego pracodawcą jest „gmina” staje się uległym „ślepcem” wobec działań wójta. Zwłaszcza gdy dochody czerpane z gminy to jego podstawowe źródło utrzymania. Jego lub członków jego rodziny. Np. córka jednego z radnych po tym jak objął swą funkcję, została zatrudniona w urzędzie. I co z tego mają jego wyborcy (poza oczywiście córką)? A nic, przez cztery lata na oczy się nie pokazał.

           Ci ludzie zachowują się jak tajni współpracownicy. Tajni, bo znają tajemnice wójta i w tajemnicy utrzymują prawdziwe motywy swego trwania w tym miejscu. Im przez tę kasę i obowiązki służbowe interes gminny miesza się z interesem prywatnym. Na to wszystko nakładają się oczywiście powiązania towarzyskie, poziom wykształcenia, znajomość prawa i obyczajów.

           Kolejna grupa to najbardziej wtajemniczeni, ci którzy wiedzą do końca o co tu chodzi i odpowiadają za jedność i zwieranie szyków, maskują wszelkie błędy i słabości wodza. Do tego grona należą przewodniczący rady, zastępca wójta i przewodnicząca klubu radnych niezależnych. Te osoby doskonale znają „ciemną stronę księżyca”. Znają, bo sam osobiście im o tym mówiłem. Znają bo od lat uczestniczą w tym i ukrywają aferalne działania Marka Olechowskiego i zatrudnianych przez niego ludzi, związane np. z budową szkoły podstawowej, obrotem działkami w Teresine, czy budową dróg (definicja afery - patrz rozdział 15 mojej książki). Za rolę jaką spełniają są sowicie nagradzani. Pokaźna dieta przewodniczącego Rady Gminy i pensja wice wójta , odbiegająca nieco od wynagrodzenia zwykłego nauczyciela. W przypadku zastępcy wójta także wdzięczność za okazyjne nabycie dachu nad głową, wówczas gdy rozkwitała afera ze szkołą podstawową w Teresinie. Tak właśnie stroi się sumienia i relatywizuje rzeczywistość. A dalej krok i zaczyna się przepaść, droga z której zawrócić już nie można. Wyjątkiem pod względem czerpania korzyści jest chyba pani radna, przewodnicząca tego klubu wzajemnej adoracji . Ale to przypadek szczególny, wyjątek od reguły, który opisałem dokładnie w swojej książce- rozdział 17 (kliknij w spis treści na stronie głównej). I przyznam się, że nie mogę pojąć do końca tej kobiety. Ona chyba traktuje Marka Olechowskiego jak własne dziecko i dlatego zatraciła ostrość spojrzenia. Czemu nie, skoro są tacy co deklarują się, że traktują go jak ojca. To dla mnie jedyne wytłumaczenie jej postawy. Ale cóż, jak mówią niektórzy, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.

           Słów kilka jeszcze o wierności. Samo w sobie jest to słowo o znaczeniu pozytywnym. Czasami wierność to wielka cnota. Jednak określenie to nigdy nie występuje pojedynczo. Komu i czemu są wierni radni skupieni wokół M.O. Są wierni swemu wodzowi, gwarantowi trwania w miejscu, w którym się znaleźli. Są wierni własnym brzuchom, które mogą napełniać za publiczne pieniądze, dając w zamian niewiele lub nic, a często nawet szkodząc. To według mnie jedyne wyznaczniki ich wierności. Dlatego ludzie ci chorobliwie wręcz nie tolerują tych co myślą inaczej i potrafią bronić swego zdania. Wznosząc te 13 rąk i spuszczając w milczeniu tych 13 głów oddzielają się murem od argumentów innych, od wartości, jawności i współpracy. Oddzielają się bo nie posiedli tych najprostszych umiejętności, bo nie dorośli do wolności. Jedyna ich siła to ta większość, którą jeszcze posiadają i którą budują mur dzielący naszą gminę.

           Oto obraz tych co rządzą naszym wspólnym dobrem., odpowiadają za fundusze publiczne i wyznaczają trendy kulturowe, obyczajowe i towarzyskie w świecie wokół nas. Jeśli na to pozwolimy, za chwilę wszyscy staniemy się tacy jak oni. Jeśli nie zmienimy tego stanu w wyborach, za chwilę zakneblują nam wszystkim usta. Mi przy pomocy jakiegoś sądu, radnemu Kacprzakowi zdejmując z porządku obrad sesji punkty „Interpelacje i zapytania”, oraz „Wolne wnioski”, a wszystkim pozostałym „zwyczajną brudną szmatą propagandy”, zapisanej na kredowym, świecącym papierze.

           Głosować na Marka Olechowskiego i jego ludzi, to po prostu wstyd.

           A mówiąc do młodego pokolenia, to zwyczajny obciach.

 

P.S. Czuję, jakbym napisał brakujący rozdział mojej książki.

                                                                                      Pozdrawiam. Szymon Ziółkowski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura