Cleofas Cleofas
166
BLOG

Raskolnikow Tusk i Porfiry Kaczyński

Cleofas Cleofas Polityka Obserwuj notkę 39

 

  Jarosław Kaczyński się zmienił. Także nie wierzyłem, że można się zmienić na potrzeby kampanii wyborczej. Oceniałem go podejrzliwie, nie wierzyłem mu. Słowa, które dochodziły mnie z mediów nicowałem z lewej na prawo i odwrotnie. Nie mogłem go złapać na tym, że się nie zmienił. Postkomuna przestała nią być, stała się lewicą. Toż to zmiana. Wcześniej postkomunę chciał rozliczać z komuny, biłem brawo. Brawo, Kaczyński, tak trzymaj, trzeba tych żłobów, którzy uprzykrzali nam życie, złamali niejedną karierę, w tym i moją, trzeba ich rozliczyć. Za Gierka dostałem stypendium w Uppsali, nie mogłem z niego skorzystać, bo oczywiście nie wydali mi paszportu. Gdybym mógł wówczas, a i potem, Gierka bym własnymi rękami, albo jakimś sztychem kung fu odesłał może nie do Szwecji, ale do Danii, dajmy na to pod mury Elsynoru, gdzie słynny tragiczny bohater z czaszką Yoricka rozważa, być albo nie być. Aby ostatecznie stwierdzić: Dania jest więzieniem. Ja też plotłem, jak Piekarski na mękach: Polska jest więzieniem. Kaczyński powiedział: Gierek był wielkim patriotą. Zmienił się. Opadły mi ręce pod koniec kampanii prezydenckiej, gdy ostatecznie się poddałem i musiałem stwierdzić: Kaczyński się zmienił.

  Ale mu nie wierzyłem, że się zmienił. Jeszcze dzisiaj z rana mu nie wierzyłem, że się zmienił. Obudziłem się z rana i pierwsza myśl moja była: Kaczyński się nie zmienił, dopiero wówczas mogłem zjeść śniadanie. Takiej dostałem mantry z tej podejrzliwości. Miał kiedyś taką mantrę jeden, był nawet wicepremierem, powtarzał: Balcerowicz musi odejść. Nie mam takich jednak ambicji, aby być wicepremierem, mam jednak mantrę. Jedno zdanie Jarosława Kaczyńskiego wyleczyło mnie z tej powtarzalności, gdy były kandydat na prezydenta oskarżył krytyków swego brata, a naszego już w tej chwili śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oskarżył krytyków o moralną odpowiedzialność za katastrofę. Matko Boska, też krytykowałem, usłyszałem jednak dzisiaj z ust Kaczyńskiego konkluzję: - Ktoś kto tych faktów nie łączy ze sobą, ma kłopoty z myśleniem.

  Usłyszałem i jak ręką odjął. Zacząłem łączyć fakty. Tak, tak, Kaczyński ma rację, trzeba fakty połączyć. Fakt krytyki i fakt katastrofy. Moja krytyka się nie liczy, niewielu ją słyszało, jeszcze mniej przeczytało, ale był taki jeden krytyk nad krytykami: rząd. To rząd krytykował, a w tym rządzie jeden nadkrytyk krytyków Tusk, Donald Tusk. Przecież on stale krytykował, to fakt. Ten fakt połączyłem z katastrofą, jak zalecał Kaczyński. Przecież to się wiąże, jak dwa a dwa, cztery.

  Pochwaliłem sam siebie, że nie mam kłopotów z myśleniem. Wcześniej podejrzewałem, że mam kłopoty z myśleniem, bo byłem podejrzliwy. Człowiek ma być otwarty, wierzyć bliźniemu, bo człowiek z natury boskiej jest dobry. Fakty trzeba łączyć ze sobą, aby nie mieć kłopotów z myśleniem. Tak powiedział jeden śledczy z genialnej powieści kryminalnej wszechczasów, Porfiry. Też od początku wiedział, kto zabił, kto jest odpowiedzialny, potrafił łączyć fakty ze sobą, gdyż nie miał kłopotów z myśleniem.

  Jak tu nie wierzyć Kaczyńskiemu? On się zmienił, a ja mu nie wierzyłem, przecież on wie, nie potrzebna żadna rządowa komisja badająca przyczyny katastrofy, wszystko będzie spisane białe na czarnym w „Białej księdze zbrodni i kary”, winien jest jeden i tylko jeden, ten, który powinien podać się do dymisji, jak to robią w normalnej demokracji, winien: Raskolnikow Tusk.

 

Cleofas
O mnie Cleofas

To - to już lekka przesada.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka