Anthony W. Conley - USMC sgt. "Łódź patrolowa i inne wiersze", 1979.
Dziewczyna z Bien Hoa
Na jej dłoniach
Mój uśmiech
A przecież róża
Nie krwawi
Mój uśmiech
A przecież róża
Nie krwawi
Dokąd odchodzę
Dokąd odchodzę
Nie zapomnę
Dokąd odchodzę
Nie zapomnę
W oczach
Miała ten blask
Do którego
Wracam
Miała ten blask
Do którego
Wracam
Noc bez gwiazd
A po niej świt
Który przynosi
Złe proroctwa
A po niej świt
Który przynosi
Złe proroctwa
Dokąd odchodzę
Dokąd odchodzę
W jej oczach blask
Do którego
Wracam.
Dokąd odchodzę
W jej oczach blask
Do którego
Wracam.
Łódź patrolowa
Dzisiaj jesteśmy
Tylko rzeką
Jej brzegi
Wzmagają
Rytm serca
Z nurtem
Ze słońcem
Kto mógłby
Zaprzeczyć
Że Bóg
Ma plan
Ale zbliżający się
Zmierzch
Przypomina
O tym
Co stanie się
Jutro
Dzisiaj jesteśmy
Tylko rzeką
Lecz Bóg
Ma plan.
Cienie Mekongu
Oni zawsze będą tu
Nie mogę do nich
Dotrzeć
Gdy świt
Przegania mgłę
Ich postaci
Tracą wyrazistość
Jak wtedy
Gdy nikt jeszcze
Nie przeczuwał
Czym naprawdę
Jest dotyk
Meduzy
Gdy świt
Przegania mgłę
Ich postaci
Tracą wyrazistość
Chcę opisać
Tamten wieczór
Pod opoką
Ptasich piór
Wciąż słyszę
Ten zgiełk
Nie mieliśmy
Tego, co potrzebne
Aby zapobiec
Dalszej wędrówce
I nikt nas
Nie zapytał
Jak daleko
Chcemy iść
Gdy świt
Przegania mgłę
Ich postaci
Tracą wyrazistość
Oni zawsze będą tu
Nie mogę do nich
Dotrzeć
Oni zawsze będą tu
Nie mogę do nich
Dotrzeć
Chcę opisać
Tamten wieczór.
Święto w Hue
Nie chciałeś
Nie potrafiłeś
Dlaczego
Zawsze tak jest
W tym mieście
Nikt już
Nie wzniesie modlitwy
Nie zabrzmi
Dzwon zaranny
Nadeszli znikąd
To znaczy
Spoza horyzontu
Gdy drzewom
Kłaniał się
Chłodny powiew
Nie potrafiłeś
Ale tak jest zawsze
Gdybyś mógł
Decydować
Kto zadawałby pytania
W tym mieście
Nie zabrzmi już dzwon
A kondukt
Mija rogatki.
Powrót
Burza nie cichnie
Na płycie lotniska
Czy widzisz tę
Paradę starców
Jeszcze nie chcemy
Zgodzić się
Na warunki
Programu
Każdy dzień
Jest inny
Ale każdy sen
Kończy się
Tak samo
Jeszcze nie chcemy
Zgodzić się
Na warunki
Programu
Czy widzisz tę
Paradę starców
Gdy podnoszą
Ufny wzrok
Który nie dostrzeże
Światła gwiazd.
Zawsze zdumiewały mnie teksty amerykańskich piosenek. Szczególnie tych kultowych. Jakiś bełkot, a świat się tym zachwyca. To raczej bardzo usilne próby doszukiwania się sensu tam, gdzie go nie ma, bo tekst służy tylko jako rytmiczne uzupełnienie melodii.
Zmierzyłem się z tym problemem i wcieliłem się w postać amerykańskiego żołnierza, w którego sercu wojna wietnamska wyryła głębokie blizny. Jego wiersze, to idealny materiał dla hipisowskiej kapeli.
Komentarze