floryda floryda
164
BLOG

Dwaj poeci chińscy

floryda floryda Kultura Obserwuj notkę 2

LI  SHU  QUAN   (   ur. 1967  ) – poeta, tłumacz, krytyk literacki.

wersja oryginalna:

 

 

Dwaj poeci chińscy

Tłumaczenie:

Kiedyś  byłem cudownym dzieckiem

 

Kiedyś byłem cudownym dzieckiem.

Ludzie mnie odsunęli, więc stałem samotny pod topolami,

Żeby posłuchać  jak śpiewają  koledzy ze szkoły.

Gdzieś zgubiłem swoją zmarłą siostrę, która  zazwyczaj wciskała me ciało pod

                                                                                                    cienką  kołdrę .

Jej ciemne włosy rozpuszczone a  jej plecak cały  w chabrach.

Od razu wiedziałem, że w mym ciele przebywa więcej

niż  jedna osoba  i one nauczyły mnie

 zabaw, których  nikt nie mógł  pojąć.

 

Promień słoneczny ma trzy warstwy zupełnie jak ciastko neapolitańskie

ale dlaczego nie mogę ich ujrzeć ?

Kiedy skulony pod gzymsem, obok małego kotka liżącego ość, zerwałem

maki ostre niczym szpilki, do ust je włożyłem: były słodkie, dobrze                                                              

                                                                                       ukandyzowane.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

 

SHEN  WEI (ur.1965)

wersja oryginalna:

Dwaj poeci chińscy

Tłumaczenie:

W lesie                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     

Po ziemi  się ścielą spadające liście .

Ptak ćwierka przylepiony do wierzchołka drzewa.

Jakiś koń stoi w cieniu cztery kopyta utonęły w ciszy .

A w żyłach  jeszcze trwa ognisty galop.

Zaś topór wiatru ciągle się wyostrza, rąbiąc  brutalnie.

Jedno drżące drzewo szybko zaraziło cały las.

Znienacka  światło  promieniuje potajemnie,

zmoknięta ziemia jest złocisto – żółta.

I znów, ponaglana przez milczący błękit nieba,

Ziemia zda się rozpaczliwie milczeć, wnet śnieg spadnie, w takiej chwili

Żaden  smętek nie może łączyć  się z obliczem świata.

wersja oryginalna:

Dwaj poeci chińscy

Tłumaczenie:

Pustynia; nagłe zrozumienie

 

Pustynia jak morze, nawet bardziej wściekła.

Scytowie, Tocharowie, Tunguzi, Mongołowie

Kiedyś tu żyli służąc temu niebu

Teraz to cmentarzysko kultur,

Pod spodem szkielety splątane ze sobą.

Gdy pragną się całować

muszą najpierw wypluć piasek z warg nieistniejących.

Burze piaskowe ciągle wchłaniały całe wsie i miasta

Lecz niebo pozostało sążniście błękitne

A ja tu nagle zostałem komiwojażerem zmarłych cywilizacji .

wersja oryginalna:

Dwaj poeci chińscy

Tłumaczenie:

Popołudnie spędzone z mrówką na brzegu rzeki Kaidou

 

Na brzegu rzeki Kaidou spędziłem popołudnie  z mrówką.

 

Ta maluśka, miluśka mrówka  miała doskonale okrągły  brzuch                                      

Pewno spiesznie do  domu dźwigała jedzenie.

Miała  zdrowe, ciemne i żwawe odnóża ,

Nie różniące się niczym  od milionów mrówek.

 

 lecz któż - by zwracał uwagę na jej odwłok

Kiedy żyje, do szczęścia nie musi mieć ludzi.

A  gdy padnie nawet nie ma zwykłego pogrzebu,

bo ów by naruszał cały ład  Kosmosu

 

Po głębokim ukłonie zacząłem z nią gadać.       
Wysłuchałem uważnie  tego jak owad  pojmuje  świat.

Tak, więc z mrówką spędziłem popołudnie na brzegu rzeki Kaidou

Słońce bezstronnie obdarza swym światłem wszelkie żywe dusze.

 

Tłumaczenia :

® by Andrzej Tchórzewski

 

Komentarz:

 

       Dzięki uprzejmości pani  radcy Cai Lian, otrzymałem wydruki  kilkudziesięciu  oryginalnych  wierszy współczesnych poetów  chińskich wraz z profesjonalnymi przekładami  na język angielski oraz   ( jednorazowym !  ) pozwoleniem na posiłkowanie  się nimi przy  przekładzie na. j. polski.
        Autorami tekstów są  dwaj znakomici i  znani poza granicani Chin  poeci i krytycy o sporym dorobku  książkowym, sami  uprawiający  też niełatwą sztukę przekładu poetyckiego. Będą oni gośćmi 45 Warszawskiej Jesieni Poezji (6-9 X br )  i dnia 6.X o godz 18-tej, wspólnie z innymi zagranicznymi uczestnikami 45-tej  WJP, wystąpią w auli  Muzeum im. Mickiewicza (Rynek Starego  Miasta). Nie wiem czy czas pozwoli na odczytanie tekstu moich przekładow, więc wklejam je tutaj. Będą publikowane łącznie z krótkimi życiorysami  Poetów, w antologii 45 Warszawskiej Jesieni Poezji, która ukaże się w najbliższą środę 28-ego września. Ku mojemu ubolewaniu -  bez oryginałów, gdyż ich zamieszczenie znacznie podrożyłoby koszty publikacji, a ZLP  jest raczej instytucją biedną. Ze względu  na polityczne zaszłości i resentymenty z trudem znajdującą sponsorów. Tak mi się przynajmniej wydaje, gdyż od lat nie należę do żadnej polskiej organizacji literackiej, chociażby z tego względu, że określenie  " profesjonalny poeta  "  brzmi niepoważnie. Poezja  jest i była  sztuką dla " przeważającej mniejszości ",  jak to trafnie określił  noblista Juan Ramon Jimenez. A dziś decydentom zależy na " uwodzeniu mas ". Naturalnie  nie wszystkim i nie wszędzie. Do wyjątków należą Chiny, gdzie państwo wspiera również rozwój sztuki "wysokiej ". Nie tylko nauki pojmowanej dość prymitywnie, jako czynnik unowocześnienia  produkcji. Specyfika chińskiej cywilizacji oraz mocno eksponowana rola intuicji w wielu nurtach filozoficznych  spowodowały to, że   "science "i " art ( w   obu znaczeniach tego terminu ,a więc; " the  arts " i  " humanities ") nie były sobie przeciwstawiane.

        Podobnie jak mój mistrz Ezra Pound, poezją chińską  interesuję się od dawna.Ślad   tego  jest  również tu, na Salonie w postaci  parafraz  tradycyjnej  formy-jue-fu. Dlaczego  parafraz a nie tlumaczeń? Na przeszkodzie stanęła nie tylko moja bardzo słaba znajomość języka mandaryńskiego, którego początkowe lekcje pobierałem u  dobrze wykształconego, rodowitego  Chińczyka ( Han  ) śp. Lin  -Kin -China, który do Polski przyjechał pod koniec lat trzydziestych, jako przedstawiciel agencji herbacianej. Wadziła mi również odmienność toposów i ogromna odegłość cywilizacyjna. Jak twierdził Pound, mandaryński ma często charakter symboliczny. Nacechowane są strony świata i pory roku. Np. zwroty   "południowa brama," kroniki wiosen i jesieni " , Państwo Środka (nie tylko w sensie " centrum "  ale także stabilności ). Chinczyk zrozumie inaczej niż Europejczyk.Ten ostatni z  trudem domyśli się, że określenie "jaspisowy korzeń " oznacza  penisa i wcale nie jest eufemizmem. Zając, który u nas symbolizuje lęk  i tchórzostwo,  w poezji chińskiej wyraża kruchość ludzkiego bytu, pies - lenistwo a tygrys-chytrość i tak mozna dalej wymieniać. A przecież tlumaczymy  nie tylko z języka  X na język  Y, ale przede wszystkim z kultury na kulturę.

 Uprawiam przekład poezji  wg określonych reguł, które są kontaminacją teorii Pounda,Czechowicza i moich wlasnych przemyśleń  raczej  o charakterze praktycznym.

Mam  nadzieję ,że jeszcze  zdążę opublikować przeklady moich ukubionych klasyków z dynastii  Tang (VII-X w, ), " bostończyków " i  poetów z  Ruchu Czwartego  Maja 1919, którzy wprowadzili  wiersz  wolny do poezji chińskiej  bogatej w różne formy  i środki stychotwórcze.

 

 

floryda
O mnie floryda

Pisarz uprawiający prawie wszystkie dyscypliny literatury, od poezji do przekładów z paru języków. Z wykształcenia -filozof i socjolog.Od marca1961 do 30grudnia 2006 członek Warszawskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Biogram ( pod nazwiskiem,które na blogu widnieje przy publikacji materiałów literackich, nie pod nickiem "Floryda " ) - w "Wikipedii " oraz we wszystkich wydaniach słownika L.M. Bartelskiego i w słowniku iblowskim ,a także w angielsko-amerykańskim " Who is who in poetry " .(Profilowe zdjęcie zrobiono na działce 23 maja 2017 r. ,5 dni po jubileuszu 80- lecia . )

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura