Kultura Liberalna Kultura Liberalna
208
BLOG

Urok chaosu. Recenzja filmu „Kosmos” Andrzeja Żuławskiego

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Kultura Obserwuj notkę 1

Proza Witolda Gombrowicza, niechętnego teatrowi miłośnika kina, miała dotychczas więcej szczęścia na deskach niż na ekranie. Ostatni film Andrzeja Żuławskiego ma szansę to zmienić, również dlatego że reżyser, mieszcząc w nim obsesje swoje i pisarza, nie zapomniał też o humorze.

Andrzej Żuławski nakręcił swój najnowszy film na podstawie ostatniej książki Witolda Gombrowicza i wreszcie jest to ekranizacja, której nie trzeba się wstydzić. Pisarz, który nie lubił teatru, został autorem znanym na świecie przede wszystkim z przedstawień teatralnych (liczba egzemplarzy książek blednie przy liczbie widzów). Mimo że chadzał do kina, np. do Tomboli niedaleko placu Zbawiciela w Warszawie, do kin Buenos Aires, a w Vence pilnie śledził w telewizji odcinki „The Untouchables”, doceniając także poważniejsze filmy Carla Theodora Dreyera albo Ingmara Bergmana, kariera jego dzieł w kinie się nie udawała. Ot, paradoks.

Od początku, gdy w latach 60. do Gombrowicza zaczęli się zgłaszać reżyserzy, byli wśród nich twórcy filmowi. Główne zainteresowanie przyszło wraz z wydaniem w Europie „Pornografii” w roku 1962 (franc.) i 1963 (niem.), której tytuł kusił historią w stylu „Lolity”. Gdy słynny „Ślub” w reżyserii Jorge’a Lavellego grany był w teatrze w Paryżu, pojawiła się propozycja ze strony Rolfa Thiele, który właśnie kręcił „Tonia Krögera”. Potem przez lata pojawiały się inne (m.in. Peter Lilienthal, Joaquim Jordá) albo Gombrowicz sam się o nie starał. Zaproponował sfilmowanie „Pornografii” Alfowi Sjöbergowi, który święcił triumfy z „Iwoną” (1964) i „Ślubem” (1965) w teatrze w Sztokholmie. Ale Sjöberg porzucił już film dla teatru, z kolei jego uczeń Ingmar Bergman, który porzucił teatr dla filmu, zrealizował po latach „Iwonę”, ale w teatrze. Jeszcze w Argentynie Gombrowicz rozmawiał ponoć z Andrzejem Wajdą, który przybył na festiwal filmowy w Mar del Plata, o ekranizacji „Ślubu”. Polecano mu także Romana Polańskiego, ale ich spotkaniu przeszkodziły wypadki maja 1968 r. (a dokładniej strajk kolei) we Francji. Rita Gombrowicz marzyła o Luisie Buñuelu, szeptało się o Davidzie Lynchu, Ken Russell interesował się adaptacją „Opętanych”, ale wyzwania podjęli się dotychczas tylko polscy reżyserzy. Niestety adaptacji filmowej pierwszego z nich, Jerzego Skolimowskiego („Ferdydurke”, 1991), nie da się oglądać z powodu rozbuchanego surrealizmu, a drugą, Jana Jakuba Kolskiego („Pornografia”, 2003), oglądać się da, ale średnio oddaje ducha książki.

W końcu portugalski producent Paolo Branco przekonał Andrzeja Żuławskiego, by sfilmował „Kosmos”. Sytuacja wyjątkowa, bo wcześniej to raczej producenci mieli obiekcje, wszak chodziło o autora uważanego za trudnego. Gombrowicz był już zresztą znany w rodzinie Żuławskich. Ojciec reżysera, Mirosław, jako radca kulturalny polskiej ambasady w Paryżu starał się w tuż powojennych latach znaleźć pisarzowi francuskiego wydawcę. Zachowały się na ten temat listy, które reżyser wspominał w jednym z wywiadów. O sukcesie filmu zadecydowały jednak niepolskie akcenty. Oprócz zagranicznego producenta ważna okazała się decyzja, by obraz zrealizować po francusku, a całą akcję zamiast w Tatrach osadzić w krajobrazie portugalskim. Sądzę, że to odcięcie od polskich realiów pozwoliło podejść śmielej do adaptacji samych wątków.

Kot, kura, konstelacja

Cała recenzja na kulturaliberalna.pl

Klementyna Suchanow

autorka biografii Witolda Gombrowicza, która ukaże się w przyszłym roku w Wydawnictwie Czarne, a także „Argentyńskich przygód Gombrowicza” i „Królowej Karaibów”.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura