Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz
352
BLOG

"Warszawska Jesień" - elitarny festiwal dla wszystkich

Tadeusz Deszkiewicz Tadeusz Deszkiewicz Kultura Obserwuj notkę 0

 

Ruszyła „warszawska Jesień”. To bardzo elitarne wydarzenie i przyznaję ze skruchą, że do tej elity nie należę. Nie potrafię bowiem w pełni docenić wartości wielu współczesnych utworów, choć niektóre z nich robią na mnie wrażenie.
Dzisiejsza inauguracja to cztery utwory. Pierwszy z nich – dwuczęściowe dzieło „brut” młodego kompozytora Arura Zagajewskiego. Choć nie wiem czy taki nurt w muzyce istnieje zakwalifikowałbym go do „muzyki industrialnej”. Kilkuminutowy utwór kojarzył mi się ze starą, zardzewiałą fabryką i kręcącym się w hali mechanizmem. Z jednej strony męczące dźwięki, a z drugiej pobudzenie wyobraźni - jakby ilustracja do dokumentalnego filmu pokazującego wielkie kręcące się koła, dźwignie, łożyska. A do tego wszystko nienaoliwione!. Zapisanie takiej sekwencji dźwięków jest z pewnością sztuką, ale czy to jest muzyka?
Chwilę potem zabrzmiał utwór włoskiego kompozytora Aureliano Cattaneo – „Double”. Przy pomocy specjalnie skonstruowanych przez muzyków z zespołu musik-Fabrik instrumentów, m.in. „dwuczarowego eufonium” i „gwizdków tłokowych”, ale także instrumentów tradycyjnych: fletów, kontrabasu, trąbki, rogu wyposażonych w spreparowane tłumiki kompozytor tworzy niezwykłe dźwięki, szumy i odgłosy i ich sekwencje. Podobnie jak utwór Zagajewskiego „Double” Cattaneo pobudza wyobraźnie i prowokuje do szukania obrazów „pod tę muzykę”,  ale czy jest to muzyka?
Trzecim utworem pierwszej części inauguracji 57 Warszawskiej Jesieni było pierwsze wykonanie w Polsce „Koncertu Hamburskiego” na róg i orkiestrę kameralną Gyorgy Ligetiego. Aż trudno uwierzyć, że do tej pory uchowało się dzieło wybitnego węgierskiego kompozytora, które nie było wykonane w naszym kraju. A jednak. „Koncert Hamburski” to dzieło bardzo interesujące i zróżnicowane. Celowe użycie nie zestrojonych instrumentów dętych stwarza wrażenie nieczystości dźwięków i akordów, a jednocześnie słuchacz ma świadomość celowości tego zabiegu dla uzyskania zupełnie nowej harmonii. Tak Ligeti buduje swoje dzieło, które ma w jednej z części wyraźnie jazzowy charakter. Ligeti zrobił na mnie dziś największe wrażenie. Z pewnością to wielka zasługa doskonałej solistki amerykanki Christine Chapman, grającej na tej tajemniczej dwuczarowej waltorni, w której stworzeniu miała duży udział.
Po przerwie zabrzmiał utwór czeskiego kompozytora Martina Smolki. Sam kompozytor napisał, ze do jego wysłuchania „potrzebna jest cierpliwość i wygodne krzesło”. Byłem cierpliwy, Filharmonia Narodowa ma wygodne fotele, więc wytrwałem do końca i wysłuchałem 6 części utworu o łącznym czasie 45 minut.

          Napisałem te słowa pół żartem, pół serio, ale całkiem serio muszę wyrazić wdzięczność, że w Warszawie mamy muzyczną trybunę gdzie co roku pokazywany jest przekrój współczesnej światowej twórczości muzycznej. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień” odbywa się już po raz 57 i stał się niezwykle ważnym elementem warszawskiej kultury muzycznej. Chwała za to Prezesowi Związku Kompozytorów Polskich Jerzemu Kornowiczowi i niestrudzonemu, wieloletniemu Dyrektorowi Festiwalu Tadeuszowi Wieleckiemu. Dzięki nim do Filharmonii Narodowej przyjeżdżają koneserzy muzyki współczesnej z całego świata i choć jest to wydarzenie dla stosunkowo wąskiego grona odbiorców bardzo dobrze, że stało się już muzyczną ikoną Warszawy.

Tadeusz Deszkiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura