Kiedy zaczął rano ustawiać w bramie
butelki z benzyną,
stróż klął jak wściekły.
Szczeniak
wywalił mu język do pasa.
Wieczorem przynieśli go żołnierze,
podpalił czołg.
Stróż klął już ciszej kopiąc na podwórzu
mały dołek dla szczeniaka.
To tyle z mojej strony o Powstaniu Warszawskim. Komentować nie mam zamiaru.