Amstern 4.19 Amstern 4.19
322
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Jan Józef Lipski

Amstern 4.19 Amstern 4.19 Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Jan Józef Lipski  *1926  +1991


(wikipedia.pl)

Powstanie

Ja szedłem do powstania w zupełnie innym nastroju niż większość moich kolegów. Byłem głęboko przekonany, że źle się ono skończy. Może dlatego, że wiedziałem, co mamy w magazynach...
Musiałem być jakim takim żołnierzem, skoro dostałem Krzyż Walecznych, choć nie jestem typem żołnierza, nie mam do tego zamiłowania ani talentu i bardzo łatwo się boję. A wtedy było się czego bać. Muszę powiedzieć, że największą satysfakcję podczas powstania sprawiła mi nie jakaś akcja bojowa, lecz ewakuacja szpitala Elżbietanek.

25 września Niemcy rozpoczęli szturm na Mokotów. Wtedy było moje główne, że tak powiem, życiowe spotkanie z księ­dzem Zieją, z którym w przyszłości mieliśmy pracować.

Ksiądz Zieja był kapelanem naszego pułku. W niedzielę, kiedy pluton szedł na mszę, mnie zostawiono przy telefonie, bo byłem niewierzący. Gdy Niemcy rozpoczęli szturm, zostałem posłany, aby ściągnąć pluton. Ujrzałem wspaniały obraz. Msza, chłopcy zakładający hełmy, trzask ładowanych karabi­nów i ksiądz Zieja w tym wszystkim, udzielający absolutio in articulo mortis.
Kiedyś żartobliwie powiedziałem księdzu: „gdybym miał pędzel Jana Styki, to bym to namalował". Zdaje się, że ksiądz Zieja podobnie jak ja ceni malarstwo Styki, bo się otrząsnął...

W ciągu paru godzin z pięćdziesięcioosobowego plutonu kilku pozostało draśniętych, reszta, to była połowa zabitych i połowa rannych. Ja zostałem ranny - miałem strzaskaną kość lewej ręki. Próbowaliśmy ewakuować się kanałami. Doba spędzona w kanałach to niewątpliwie najstraszniejsze do­świadczenie w moim życiu. Wszedłem tam ciężko ranny, więc od tego czasu nie wierzę w bakterie, zakażenia i tym podobne rzeczy. Niemcy gazowali kanały za pomocą karbidu. Prawie wszyscy byli zatruci, pewnie niejeden zemdlał i zatonął, mieliśmy też halucynacje.

Opowiem, jak wyszedłem z kanałów, bo było to wydarzenie niezwykłe. Kiedy doszliśmy do wniosku, że nie dotrzemy do Śródmieścia, bo wszędzie czekają Niemcy z wiązkami grana­tów, postanowiliśmy wyjść przy najbliższym włazie z grupą zupełnie przypadkową. Koledzy pomogli mi wydostać się na powierzchnię. Zobaczyłem dwóch esesmanów, prawdopodo­bnie moich rówieśników, z wymierzonymi we mnie pis­toletami. Bardzo długo już nie jadłem, byłem ranny, zatruty, więc gdyby mnie wtedy rozstrzelano, miałbym lekką śmierć. Nie czułem ani strachu, ani żalu. A co zrobili w tym momencie esesmani? Zamiast strzelić do mnie, jeden wziął mnie za rękę, delikatnie odwinął bandaż, wyjął manierkę, przemył ranę i z powrotem opatrzył własnym sterylnym opatrunkiem.

Zaprowadzili mnie na punkt zborny, potem przynieśli jeszcze jakiś garnitur i pomogli mi się przebrać. Sprawa zupełnie nietypowa.

Potem, już jako osoba cywilna, znalazłem się w szpitalu, gdzie przeleżałem kilka miesięcy. Udało mi się odnaleźć rodziców.
....
Od jesieni 1945 roku znowu mieszkaliśmy w Warszawie...

Wypowiedz Jana Jozefa Lipskiego dla Muzeumn Literatury nagrala 12 wrzesnia 1989 roku Maria Dorota Pienkowska. Ukazala sie drukiem w "Polityka, nr.1, styczen 1992".
Wzialem z ksiazki Jan Jozef Lipski "Powiedziec sobie wszystko..." 1996.

A propos, jeden z obrazow artysty Jana Styki w temacie:


(Zrodlo: http://artyzm.com/)

Wikipedia.
"W stopniu starszego strzelca brał udział w kompanii B1, Pułku Baszta w powstaniu warszawskim, na Mokotowie. Do powstania wyruszył z mieszkania przy ul. Odyńca 23a, brał udział w ataku na tzw. Basy (budynek Szkoły Rękodzielnej przy ul. Narbutta róg Kazimierzowskiej, broniony przez oddział SS liczący ok. 300–400 żołnierzy. 6 sierpnia wziął udział w odpieraniu ataku czołgu na ul. Stachiewicza, zaś w nocy z 24 na 25 września w natarciu na Królikarnię. 25 września walczył ze swoim plutonem w rejonie szpitala Elżbietanek przy ul. Goszczyńskiego, gdzie został ranny w rękę od wybuchu granatu ręcznego (granat strzaskał mu lewą rękę, co spowodowało trwałe inwalidztwo. Za bohaterstwo w walce został później odznaczony Krzyżem Walecznych. Po upadku Mokotowa usiłował przedostać się kanałami do Śródmieścia. Wyszedł z kanałów z grupą powstańców przy ul. Belgijskiej, gdzie dostał się do niewoli. Uciekł z transportu do obozu w Pruszkowie[6]. Początkowo przebywał w szpitalu w Łowiczu, następnie w rodzinnym domu matki w Wyszogrodzie."

Wiedziec kiedy sie poddac, to podstawa kazdego dowodcy powstania, w ktorym od poczatku nie ma sie cienia szansy.

70307

O mnie: "Zamiast wyciągnięcia wniosków, nasz nieoceniony Amstern kilkakrotnie mnie opluł, a następnie zaczął żądać przesłania mu obiecanego statutu."  Michal Tyrpa 20.12.07 9:44 "Z Amsternem trafil pan w sedno.Jest to zadeklarowany Niemiec... Byc moze ze jest on Zydem z gatunku wypedzonego ziomala pana Hupki..." Miroslaw Kraszewski 21.12.07 00:50 "Absztyfikanta nie znam, ale Amsterm daje pewną rekojmię, że Tyrpa niekoniecznie w tym niby trollowym sporze musi mieć rację." Galopujący Major 22.12.07 12:31 Polecaja mnie (gratuluje dobrego gustu!): Zdzislaw Sztorm Voit Dorcia Blee Obserwator z daleka Cichutki Brat_Olin Marmotte Stach Docent Stopczyk Maddogowo -Rysiek- Ci, u ktorych mam szlaban, TEZ swiadcza o mnie: Dim Legionnaire Coryllus Lem Zygmunt Bialas Szamanka Wieslawa Krzysztof Osiejuk Eska Szpak80 AlterNemo II Wojciech Pomorski Kate1 Giz 3miasto szczurbiurowy - Maciej Świrski Joanna Mieszko-Wiórkiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości