Jacek Dworakowski Jacek Dworakowski
603
BLOG

Pozorne bezrobocie

Jacek Dworakowski Jacek Dworakowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

 

 

     W moim głębokim przekonaniu, winą za szereg nieprawidłowości istniejących i oddziaływających na wiele aspektów życia społecznego w Polsce, należałoby obarczyć obowiązujące ustawodawstwo dotyczące stosunków prawno-pracowniczych, a także faktyczne relacje istniejące w środowiskach pracy. Relacje te cechuje dzisiaj ogromnych rozmiarów niesprawiedliwość.

Powszechnie w doktrynie ekonomii i prawa pracy przyjmuje się, że stosunki pomiędzy pracownikiem i pracodawcą cechuje znaczna przewaga po stronie tego drugiego, którą, biorąc pod uwagę fakt posiadania przez pracodawców środków produkcji oraz istniejące, często znaczne różnice w statusie materialnym, należy uznać za nieuniknioną. W wielu ustawodawstwach, w tym również w polskim, stało się to źródłem i inspiracją dla wprowadzania regulacji mających skutecznie przeciwstawiać się skutkom tej dysproporcji. Niejako naturalnym (bo mającym faktycznie miejsce) jest zatem nierówny układ sił w stosunkach prawno-pracowniczych. Równie naturalnym jest także dążenie do niwelowania jego niekorzystnych dla całego społeczeństwa skutków. Jednakże trudno uznać za naturalną sytuację, którą obecnie obserwujemy w Polsce.

           Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na problem, istniejącego moim zdaniem stanu faktycznego, który nazwałbym „pozornym bezrobociem”. Na czym ono polega? Otóż, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że od momentu powstania III RP bezrobocie jest jednym z najbardziej nieporządanych zjawisk polskiej gospodarki, nękającym społeczeństwo i powodującym niekorzystne skutki zarówno po stronie poszczególnych jednostek (bezrobotnych i ich rodzin), jak również po stronie Państwa obarczonego ekonomicznym ciężarem jego skutków. Tymczasem obserwując sytuację istniejącą w przedsiębiorstwach, należałoby dojść do wniosków zgoła odmiennych. Jeżeli by przyjąć, że bezrobocie jest stanem polegającym na braku pracy czyli na braku zadań do wykonywania, to należałoby uznać, że w przeważającej większości polskich firm bezrobocia po prostu nie ma. Nikt rozsądnie myślący nie może bowiem uznać, że brak jest pracy do wykonania w sytuacji gdy wszyscy pracownicy firmy pracują przez 10-15 godzin na dobę, nierzadko także w weekendy. A takie przypadki nie są w Polsce rzadkością. Oczywiście do standardów myślenia weszło już przekonanie, iż tego typu praca ponad normy czasu pracy określone w Kodeksie pracy jest wykonywana przez pracownika za darmo. Dzisiaj, nikt kto chce znaleźć zatrudnienie, na zadane podczas rozmowy kwalifikacyjnej pytanie o tzw. „dyspozycyjność” nie odważy się podnieść, iż chciałby pracować pomiędzy godziną 8 a 16 lub liczyć na dodatki za godziny nadliczbowe. Tego typu stwierdzenia dyskwalifikują niedoszłego pracownika w oczach pracodawcy, który z cyniczną szczerością potrafi w takiej sytuacji powiedzieć, iż „czasy komuny już się skończyły, a to jest prywatna firma, a nie budżetówka”. Tego rodzaju myślenie stało się już na tyle powszechne, iż jest akceptowane również przez samych pracowników.

           Co jest przyczyną takiego stanu? W mojej ocenie, warunki dla jego zaistnienia stworzyły przepisy prawa pracy. Obecnie funkcjonujące ustawodawstwo chroni pracownika jedynie w sposób iluzoryczny, faktycznie pozostawiając go bez wsparcia Państwa w walce z siłami wolnego rynku. Przepisy prawa umożliwiły pracodawcy zajęcie na rynku pracy pozycji umożliwiającej mu narzucanie warunków umowy, a także faktycznych warunków wykonywania pracy charakteryzujących się znaczną dysproporcją praw i obowiązków pomiędzy pracownikiem i pracodawcą. Formalnie obowiązujące regulacje dotyczące czasu pracy, wypłaty wynagrodzenia, dodatków za pracę w godzinach nadliczbowych, przerw w pracy, warunków Bhp, udzielania urlopów, praw związanych z rodzicielstwem są nagminnie łamane. Często słyszy się o tego typu nieprawidłowościach. Najbardziej spektakularne, dotyczące np. pracy w hipermarketach nieraz były już opisywane w prasie. Pracodawcy nie boją się grożących im sankcji, ponieważ po pierwsze zdają sobie sprawę, że realna sytuacja na rynku pracy skutecznie zniechęca pracowników do zgłaszania tego typu form nadużyć do odpowiednich instytucji, po drugie zaś wysokość grożących kar rzadko jest w stanie ich odstraszyć.

           Mamy więc do czynienia z kuriozalną sytuacją, polegającą na tym, że wielu ludzi pozostaje bez pracy, podczas gdy w tym samym czasie ci, którym tę pracę udało się znaleźć pracują w firmach wykonując pracę za dwie lub więcej osób. W ten właśnie sposób dochodzi do „pozornego bezrobocia”.Pracodawca, który ze względu na ilość pracy powinien nająć dziesięć osób, zatrudnia jedynie pięciu, każąc im wykonywać pracę również za tych pięciu brakujących. Praca ta jest faktycznie wykonana, ponieważ pracownik pracuje często ponad swoje siły i w wymiarze przeznaczonym dla kilku osób. W ten sposób pracodawca „oszczędza” na wydatkach na wynagrodzenia dla pracowników, powiększając tym samym swój zysk.

         Odrębnym problemem jest kwestia wysokości wynagrodzeń dla pracowników. Obecnie istniejąca sytuacja na rynku pracy doprowadziła do stosowania przez pracodawców niesprawiedliwych stawek płac. Kwestia ta jest w moim przekonaniu związana z systemem prawa podatkowego, który stał się przyczyną powstania znacznych nierówności w stosunkach między pracodawcami a pracownikami.

           Trudno oczywiście odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób wskazany powyżej stan należałoby zmienić. Wydaje się, że działania w tym celu powinny pójść dwutorowo. Po pierwsze zmianie obecnego status quo sprzyjałaby reforma systemu podatkowego. System ten powinien stymulować pracodawców do zwiększania środków przeznaczanych na wynagrodzenia dla pracowników, a więc na podwyższanie pensji oraz zatrudnianie owych brakujących pracowników, za których obecnie pracę wykonują inni. Drugim elementem reformatorskim powinien stać się system realnej kontroli Państwa nad przestrzeganiem przez pracodawców norm prawa pracy, wyposażający odpowiednie instytucje w instrumenty zarówno prewencji, jak i sankcji. Pracownik powinien mieć też zapewniony realny i łatwy dostęp do środków ochrony swoich praw przed sądem. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie szybkiego i sprawnego postępowania przed sądem pracy, które w niedługim czasie zakończy się sprawiedliwym orzeczeniem. Ten problem niewątpliwie łączy się z kwestią środków wydatkowanych przez Państwo na wymiar sprawiedliwości, a więc także z przychodami Skarbu Państwa. W tym miejscu znowu pragnę powrócić do tematu systemu podatkowego, którego reforma spowodowałaby wzrost tychże przychodów. Nie mniej istotne jest umożliwienie pracownikowi gromadzenia dowodów na poparcie dochodzonych przez siebie roszczeń. Temu również mógłby służyć wspomniany już system kontroli nad przestrzeganiem prawa pracy. Obecnie, nierzadko pracownik, którego prawa są nagminnie łamane nie jest w stanie tego wykazać i udowodnić przed sądem. Z pewnością sytuacja zmieniłaby się, gdyby pracodawca zmuszony byłby do rzetelnego prowadzenia dokumentacji prawno-pracowniczej np. ewidencji czasu pracy, która podlegałaby kontroli i przede wszystkim weryfikacji z rzeczywistym stanem faktycznym. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby umożliwienie pracownikom zgłaszania naruszeń w sposób anonimowy bądź z zachowaniem przez odpowiednie instytucje w tajemnicy danych osób zgłaszających. Taki system z całą pewnością przełamałby dzisiejszy stan braku wiary w możliwość skutecznego wymagania od pracodawców swoich praw. Równie istotne jest moim zdaniem także wprowadzenie powszechnego sytemu edukacyjnego, który z jednej strony umożliwiłby pracownikom uzyskanie wiedzy o przysługujących im uprawnieniach i środkach ich ochrony, z drugiej zaś byłby nastawiony na ukształtowanie właściwych społecznie postaw pracodawców, którzy w uczciwym przestrzeganiu praw pracowniczych odkryliby również korzyści dla samych siebie.

Zaproponowane przeze mnie zmiany w obecnym systemie ukształtowałyby zdrowe i prawdziwie rynkowe zasady. Pracownik stałby się realnym podmiotem na rynku pracy. Nie byłby już, jak dotąd, skazany na łaskę i niełaskę pracodawcy, ale posiadłby o wiele większą zdolność do wyboru pracy i jej warunków. Być może spowodowałoby to zmianę obecnie funkcjonującego myślenia, iż efektywny pracownik to taki, który bez zawahania jest w stanie pracować po kilkanaście godzin dziennie. Być może, przynajmniej część pracowników wolałaby pracować 8 godzin dziennie, spędzając więcej czasu z rodziną. Być może wprowadzenie tych uregulowań to szansa na odbudowanie zdrowych i pożądanych relacji społecznych opartych na takich wartościach jak dom i rodzina.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo