floryda floryda
203
BLOG

Trochę zgrywy, sporo przemyśleń (szkic recenzyjny)

floryda floryda Kultura Obserwuj notkę 0

 

Mieczysław Machnicki (ur.1943 w Martyszkowcach k. Krzemieńca) to poeta, prozaik, dziennikarz, z wykształcenia socjolog – uczestnik seminariów Marii Ossowskiej i Adama Podgóreckiego. Poetycką drogę rozpoczął we Wrocławiu, jeszcze jako uczeń szkoły średniej. Szybko znalazł się w kręgu Piwnicy Świdnickiej i najwybitniejszego poety Polski Zachodniej Tymoteusza Karpowicza (1921-2003). Ten pochodzący z Wileńszczyzny pisarz, oprócz bagażu doświadczeń, jakie były udziałem mieszkańców północno-wschodnich Kresów RP, miał spore wyczucie językowe i skłonność do teoretyzowania równą co najmniej poetom Awangardy Krakowskiej. Od niego rozpoczyna się dojrzały lingwizm – oryginalny nurt w powojennej poezji polskiej. Niepozbawiony zresztą, pewnych konsekwencji politycznych, gdyż głosząc nieufność do języka i wskazując na jego irracjonalne uwarunkowania, stworzył podstawy do późniejszych nowofalowych ataków na propagandowe manipulacje mediów. Karpowicz beniaminkiem komunistycznego reżimu na pewno nie był. Trzykrotnie tracił pracę w redakcjach pism kulturalnych. Otrzymawszy amerykańskie stypendium, wyjechał w 1978 do USA. Pracował jako zaproszony wykładowca (visiting profesor) na uniwersytetach w Chicago i Nowym Jorku. Zmarł w Oak Park koło Chicago.
 

Pożegnajmy, więc Mistrza i wróćmy do Ucznia. Jednego z wielu. Obok nieżyjącego już Krzysztofa Solińskiego, Janusza Stycznia, czy Krystyny Miłobędzkiej, która dzisiaj jest uważana za jedną z najlepszych polskich poetek, ciesząc się powodzeniem i szacunkiem, zwłaszcza wśród młodzieży. Lingwizm przeszedł do historii literatury, a poeci zaczynający pod skrzydłami Karpowicza zaczęli konsekwentnie szukać własnych dróg. I prawie wszystkim im się to udało. Recenzując w latach siedemdziesiątych drugi czy trzeci to wierszy Machnickiego zwróciłem uwagę na pewną nieśmiałość wyobraźni, jej przygwożdżenie do miałkiej rekwizytorni, pospolitych topoi oraz dość ograne eksperymenty semantyczne czy tzw. zabawy słowem mające dowodzić powszechnie znanej prawdy, że język (i mowa) to twory wyjątkowo nieprecyzyjne często zakłócające proces komunikacji międzyludzkiej. Wskazywałem na naturalne, organiczne niejako ciążenie Poety ku nadrealizmowi, jako dziedzinę poszukiwań takiej poetyki, która byłaby oryginalną i dopasowaną do osobowości autora. Sugerowałem, na ile to wówczas było możliwe, że trzeba pożegnać się z lingwizmem i zająć się bardziej groteskowymi przejawami rzeczywistości. A do tego celu nadrealizm pasował jak ulał. Machnicki, który z kamienną twarzą potrafił opowiadać purnonsensowe dowcipy, wpadł na znakomity w swej istocie pomysł. żeby wykorzystać czytelniczy konserwatyzm, na ogół kojarzony z przywiązaniem do rymu jako prawie jedynego środka stychotwórczego i kontrapunktować takie kataryniarstwo jakimś racjonalnym, a często i banalnym aż do łez, stwierdzeniem faktu, bądź przytoczeniem oklepanej syntagmy. Piszę tu o stanie dzisiejszym, o specialite de maison tej poetyki. Byłaby ona niemożliwa bez praktykowania lingwizmu. Jednocześnie jest trudna do naśladowania. W czasach, kiedy poeci oskarżają się nawzajem o „kradzież” metafor tworzenie zastępczej ironiiw pewnej zrytmizowanej sekwencji słów wymaga nie lada pomysłowości, chociaż na pozór wydaje się łatwe.
 

Jeszcze w piątym tomie pt. Wiersz po latach (1), zawierającym teksty poetyckie napisane w okresie 1978-1992 znajdziemy nawiązania do Karpowicza, chociażby tytułem W górę las (1,18). Jest jednak już więcej śmiałości, paraboli, oniryzmu. Ale również logiczna dosłowność; „Tako rzecze ostatnia zapałka,/ zapalona we śnie;/ „Zlały się nieba w niebieski pęcherzyk/pod zwierciadła powierzchnię.// W nim swoją głowę widzisz uwięzioną:/ lecz ona w twoich rękach trzyma,/ twoimi rękoma,/ dwie głowy ścięte.” (1.17). Metoda wygląda tak; w wytartych z pozoru syntagmach czy przywołanych znajomych i prawie archetypicznych obrazach mamy aluzje do Nietzschego, Andersena i jednej ze starotestamentowych apokalips (2), a jednocześnie logiczną relację, rodem z lingwizmu („ ..w twoich rękach trzyma… dwie głowy ścięte twoimi rękoma”). Jakaś siła (wyższa?) wmuszająca komuś zbrodnię albo tylko tożsamość, gdyż owe głowy mogą być ścięte przez inny podmiot. Konstrukcja quasi-strofy dopuszcza też taką interpretację stanowiąc zarazem ostrzeżenie przed dwuznacznością składni. Przedostatni tomik wierszy Machnickiego (3) okazał się przełomowy.
 

Dlaczego? Bo doszło do szczególnego traktowania gramatycznych kategorii słowa, właśnie z punktu widzenia semantyki jako operacyjnie pierwotnego. Wspomina o tym Breton w Pierwszym manifeście nadrealizmu, głosząc postulat swobodnego posługiwania się słowem (4,150). Np. uogólniona syntagma „źródło (światła… ciepła bólu… energii…) stanowi punkt wyjścia do poetyckich rozważań o zakroju filozoficznym; „Jeśli rośliny czują./ to co robią światła/nie mające źródła?// Ani nowego czarnego/ płaszcza na zimę ? // Ukryją się w śniegu…// Uczepią się rufy statku…./dając znak topielcom,/ że nie wszystko stracone/ / Że… nowe życie czeka/ jak utajony ruch ręką, dopiero sterujący myślą./” (3,58 ). Złamanie zasad składni („ruch ręką” zamiast „ruch ręki”, ”sterujący” zamiast „sterowany”) służy tu do stworzenia atmosfery nieokreśloności Kreacji, zbliżonej bardziej do osobowego sacrum, niż do lirycznego profanum. Pamiętajmy jednak, że zasada licentia poetica na taki zabieg pozwala.

Dwunasty tom wierszy Mieczysława Machnickiego już w tytule zawiera bądź kpinę, bądź przeciwstawienie się Tradycji ze stanowiska opisu obecnej sytuacji. Nawiązując do wypowiedzi Piotra Wysockiego z siódmej sceny salonu warszawskiegotrzeciej części Dziadów narrator liryczny (poeta?) stawia odrębną diagnozę. Dziś, gdy lansowana narracja oraz inne, często konkurencyjne, narracje, zastąpiły tzw. Prawdę Dziejów, raczej niedocieczonąlub nieistniejącą, monolog Wysockiego pozostaje bezprzedmiotowym wyznaniem wiary Rewolucjonisty. Przypomnijmy sobie; „…nasz naród jak lawa/ Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa./ Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;/ Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.” (5,231).

Prawie dziennikarskim stwierdzeniem faktu jest konsumpcja („lawa się nasadza”) A co z zapałem? Pod wpływem erozji (=czasu) zamienia się w … co? Trudno dociec. W setki (zbędnych) rytuałów w jakąś giga-rekwizytornię? Poeta zostawia nas w niepewności, w sytuacji poszukiwań i ponawianych aktów wyboru. Stanowi to całkowite przeciwieństwo romantycznych zachęt i nawoływań. Ostatni tom wierszy Machnickiego (6) składa się z dystychów, rozmaicie poszeregowanych i rymowanych często bardzo kunsztownie. Mnie ta sylabotoniczna forma bynajmniej nie dziwi, a niekiedy wręcz odsyła do średniowiecznej poezji łacińskiej czy buddyjskiej Dhammapadybędącej – jak wiadomo – swoistym podręcznikiem etyki. Te analogie nie są jednak ważne, bo w konsekwentnie pomyślanym tomie, mamy do czynienia z typową dla współczesnej poezji narracją metaforycznąi specjalnie skonstruowanym bohaterem lirycznym, którym jest młodzieniec, chłopiec, chłopak, „większy chłopak we mnie”. Wpływ Gombrowicza? Może, ale bez gombrowiczowskiej „ideologii” Niedojrzałości. Lepszy, zresztą, „Gombrowicz”, niż „O’Hara” z opisami mocno nudnawych zdarzeń ze środowiska cyganerii artystycznej. Przemyślana konstrukcja książki poetyckiej polega na nienadawania tytułów wszystkim zamieszczonym tu wierszom i opatrywania ich gwiazdkami. Wyjątek, potwierdzający regułę, to ostatni wiersz kpiarsko zatytułowany Żywot człowieka poczciwego, a składający się z polskich tytułów książek o tezaurusowym polu semantycznym– człowiek. Bawiąc się w jakiegoś meta–Reja, Autor wskazuje, że korzeniem współczesnej zacności nie jest cnota lecz kultura. A widoczne w tekstach obśmiewanie utartych związków frazeologicznych, syntagm, haseł, każe nam przypuszczać, że również ten rodowód jest cokolwiek podejrzany.

Jednak nie wszystko jest wykpione lub przenicowane bez względu na tradycyjną zasadę słuszności, która w postmodernizmie zda się nie istnieć. Wiersz zaczynający się od incipitu – „Gdy miałem lat siedem pokochałem Zoję” zwalcza propagandowy mit i stanowi sensowną polemikę z socrealizmem, a zarazem policzek wymierzony temu, pożal się Boże, „prądowi literackiemu”. Powinien być zamieszczany i cytowany wszędzie tam, gdzie mówi się o zastępczym użyciu poezji czy literatury w funkcji agitki komunistycznej… Chodzi tu, oczywiście, o pierwsza bohaterkę Związku Sowieckiego Zoję Kosmodiemianską (1923-1941), ikonę bolszewickiej propagandy. W świetle dziś znanych nam faktów, raczej mit niż postać rzeczywistą. Jeśli rzeczywistą, to ogromnie plugawą, gdyż w odwecie za śmierć tej ochotniczki–dywersantki skazanej przez niemiecki sąd wojskowy za… podpalenie trzech zagród rosyjskich wieśniaków, enkawudowska Smierszcz wymordowała później wszystkich mieszkańców wsi. Pewnie za to, że nie udzielili szlachetnej komsomołcepomocy przy podpalaniu swoich domostw, w celu realizacji znanego rozkazu Stalina przewidującego taki właśnie sposób... pozbawiania hitlerowców zimowych kwater na ziemi rosyjskiej. Czysty nadrealizm ale nie w wykonaniu polskiego poety lecz sowieckich strategów. W świetle znanych nam dzisiaj dokumentów prawdopodobnie nieudolną, acz ideową podpalaczkę wydał w ręce żołnierzy Wehrmachtu jej własny kamandir. Smakowita historia. Czyste pomieszanie z poplątaniem. Z udziałem sowieckiego bajzlu, gdyż wieś ta wg kwatermistrzowskich planów nie była wcale wyznaczona na zimowe pielesze niemieckich żołnierzy i żadne hitlerowskie oddziały nie stacjonowały w niej czy w jej pobliżu. Listopad 1941 r. to okres intensywnego parcia Niemców na Moskwę. Wątpić też można, żeby przez kilka miesięcy intensywnej ucieczki, Sowieci zdołali wyszkolić jakichś cichociemnych i rzucić ich na tyły wroga. Tak więc historia osiemnastoletniej komsomołki to okrutna baśń, którą świetnie wypunktował Machnicki. Przesłaniem wiersza jest stwierdzenie, że dość naiwna patetyczna propaganda może trafiać wyłącznie do dzieci i osób zdziecinniałych ale obie grupy trzeba chronić przed takim marketingiem politycznym. Znakomita puenta wiersza przejrzyście wypowiada inną prawdę; dłuższe oddziaływanie totalitarnej propagandy stwarza nawet warunki do zbrodni. ”Mam lat siedemdziesiąt nie kocham się w Zoi/ gdy rozniecę popiół sam spalę trzy domy.”(6.43 )

Lektura ostatniego tomu wierszy Mieczysława Machnickiego potwierdza przypuszczenie, że poetyka nadrealizmu jest ciągle nośną, a w niektórych sytuacjach- niezastąpioną. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną książkę poetycką, która ma się ukazać również w serii „Biblioteki Toposu „ wczesną jesienią bieżącego roku, pod atrakcyjnym (i trochę katastroficznym) tytułem jest tylko grad i deszcz perseid. 

FLORYDA
 

BIBLIOGRAFIA
1. Mieczysław Machnicki: Wiersz po latach, Wyd. Orfeu,1993, s.116
2. Mam tu na względzie biblijny gatunek literacki, przeważnie o charakterze apokryficznym, a nie jego najbardziej znaną egzemplifikację Objawienie Świętego Jana, zresztą tekst kanoniczny z Nowego Testamentu
3. Mieczysław Machnicki: Całość, Wyd. Nowy Świat, Warszawa 2012,s.70
4. Za antologią wypowiedzi programowych Modern French Poets on Poetry ułożoną przez Roberta Gibsona, CUP, Cambridge 1961r, s.291, indeksy nazwisk, utworów i pojęć, cz.3, rozdz.2 ,s. 150-180 The poet and language. Na początku znajdziemy tam następującą wypowiedź Andre Bretona; „Le langage a été donné á l’homme pour qu’ il en fasse un usage surréaliste”.
5. Adam Mickiewicz: Dziady, wyd. lektur szkolnych „Kama” Warszawa, ndt. s.231, wiersz 227-230
6. Mieczysław Machnicki: Lawa się nasładza skorupa ciemniej, Sopot 2013, s.55. Biblioteka Toposu. t 86

 

 

floryda
O mnie floryda

Pisarz uprawiający prawie wszystkie dyscypliny literatury, od poezji do przekładów z paru języków. Z wykształcenia -filozof i socjolog.Od marca1961 do 30grudnia 2006 członek Warszawskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Biogram ( pod nazwiskiem,które na blogu widnieje przy publikacji materiałów literackich, nie pod nickiem "Floryda " ) - w "Wikipedii " oraz we wszystkich wydaniach słownika L.M. Bartelskiego i w słowniku iblowskim ,a także w angielsko-amerykańskim " Who is who in poetry " .(Profilowe zdjęcie zrobiono na działce 23 maja 2017 r. ,5 dni po jubileuszu 80- lecia . )

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura