Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski
340
BLOG

Nawykowe tendencje – karmiczne ślady w naszej świadomości

Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski Kultura Obserwuj notkę 0

Od czasu, gdy zacząłem praktykę Buddyzmu Wadżrajany baczną uwagę zacząłem zwracać na tendencje w moim umyśle. Całe to tak zwane moje „ja” jest tylko zlepkiem takich a nie innych nawykowych tendencji . Gdybym wychował się w innym miejscu, innej kulturze, podejrzewam że moje przekonania, które żywię dzisiaj były by dla mnie samego nie do przyjęcia.

Taka konkluzja pozwala mi w trochę bardziej „luźny” sposób spojrzeć na moje „poglądy” . Nie chodzi mi o to by nie mieć żadnych, lub mieć je jak „chorągiewka”. To, z czym się w danym momencie utożsamiam, jest pewną glebą dla moim idei, przemyśleń i z tej gleby wyrośnie jutrzejsza konstatacja /i być może zmiana niedojrzałej części poglądów, na głębsze, bardziej adekwatne/.

Na tym bazuje także trening Buddyjski. Skoro, aż do momentu rozpoznania Pustości /nie pustki/ zjawisk, będziemy opierać się na takich nawykowych tendencjach, to może lepiej te złe „zastąpić” lepszymi? Dlatego pobudzając bodhicitte /Umysł Oświecenia/ na początku skupiamy się na Aspiracji, czyli motywacji czynienia takich działań, które przyniosą innym jedynie szczęście i uchronią je od cierpienia. Na tej bazie wyrośnie Działanie, które będzie skierowane na zastosowanie naszej aspiracji w praktyce. O tym drugim czynniku bardzo wielu Buddystów zdaje się zapominać. Lubi sobie pogadać, pofilozofować, koany cytować, ale pomoc drugiej osobie z trudem im przychodzi.

Samo dostrzeżenie, że inni cierpią, to nie lada wyzwanie. Zagubieni w mroku „filozofii” Buddyjskiej, mieszają nauki ostateczne z względnymi. Z tej gmatwaniny ulepiony zostaje ślepy i egoistyczny człowiek, który nawet nie wstąpił na ścieżkę Hinajany /Mniejszego Wozu/. Buddyzm stał się dla takich ludzi  środkiem na polepszenie swojego samopoczucia, zbudowania takiego „egzotycznego ja”. Nie studiują Buddyjskich „zasad” gdyż oni tak od razu /sami z siebie/ praktykują z poziomu Wielkiej Doskonałości. Oni nie potrzebują ścieżki, gdyż wszystko jest Oświecone od samego początku. Zagubieni w swojej ignorancji podcinają korzeń swojej duchowości często zwodząc przy tym innych.

Kulturowo jesteśmy niezwykle słabo „wyposażeni”,  aby pojąc choćby podstawowe pojęcia Buddyjskie, nie mówiąc o autentycznym wejściu na ścieżkę. Już nie raz pisałem, że wydaje się nam, że skoro rozumiemy coś intelektualnie to zdaje się nam że to naprawdę Rozumiemy. To błędne założenie. Człowiek, który jest w stanie przyznać, że nie wie nic i pojmie niewielka czegoś część i tak będzie Wiedział więcej od tego co tylko mu się wydaje ze coś rozumie. W krainie ślepców jednooki jest mędrcem.

Ścieżka Buddy jest na pewno ścieżką pokory. Zmusza nas do tego choćby uznanie faktu, że pomimo „najszczerszych” chęci nie potrafimy ani innym pomagać, ani samemu sobie. Przeważnie nasze próby „pomocy” kończą się katastrofą. Szczególnie te "duchowe” próby.

Panaceum na naszą ślepotę może stać się dzień za dniem zgłębianie naszej kondycji jako człowieka. Wtedy nie będziemy już tak bardzo krytykowali innych. Nie będzie na to czasu. Zajmiemy się w końcu sobą. I o to chodzi.

 

mam 34 lata. jestem praktykujacym buddystą. Moja główna zasadą jest zaangazowanie społeczne i rozwój osobisty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura