Homo Polacus Homo Polacus
307
BLOG

Fortepian Szopena

Homo Polacus Homo Polacus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

 

 

Niegdyś w Polsce, która była pod obcymi zaborami, żyło dużo więcej owej Polski, niźli ma to miejsce dzisiaj.

Polski duch i polska tradycja były przypisane każdemu Polakowi, począwszy od chłopa, a skończywszy na przedstawicielu arystokracji.
Byli też i zaprzańcy o których także wspomina historia, ale nigdy, przenigdy nie było w naszych dziejach zaprzaństwa tyle, co dzisiaj.

19 września 1863 roku podczas gdy do Zamku Królewskiego ze służbowej inspekcji Warszawy powracał carski namiestnik Królestwa Polskiego hrabia, generał Fiodor Berg miało miejsce pewne zdarzenie.
Berg był człowiekiem, który swoim niezbyt długim pobytem w Warszawie zdążył wzbudzić wśród Polaków głęboką nienawiść, bowiem podczas trwającego powstania styczniowego, nie przebierał w metodach jego zwalczania.
Wsławił się tym, że przeprowadzał egzekucje bez sądów, powszechnie stosował odpowiedzialność zbiorową, a przesłuchania pojmanych Polaków były zawsze torturami naszych rodaków, często kończącymi się śmiercią.
Kiedy owego dnia Berg mijał swoim powozem Pałac Zamoyskich mieszczący się przy Nowym Świecie pod numerem 67/69, to z poddasza budynku w kierunku powozu eskortowanego przez kozaków, spadły bomby i butelki z łatwopalnym płynem.
Padły też strzały w kierunku Berga z garłacza.
Cała akcja zakończyła się niepowodzeniem.
Ranione zostały jedynie konie eskorty, a sam Fiodor Berg i jego adiutant, wyszli z opresji bez szwanku.

Z rozkazu Berga budynek należący wówczas do Andrzeja Artura Zamoyskiego otoczono, a wszystkich jego mieszkańców aresztowano.
Kozacy, których ogarnęła furia po zamachu na ich przełożonego, wtargnęli do Pałacu Zamoyskich i w orgii niszczenia zdemolowali cały budynek.
Niszczyli dosłownie wszystko.
Przez okna wyrzucano wszelkie sprzęty, które roztrzaskiwały się na bruku.
Banda ruskiej swołoczy niszczyła w amoku, co jej wpadło w ręce - książki, rękopisy, meble i obrazy.
Jednym z 660 lokatorów tej ogromnej posesji był sławny polski orientalista Józef Szczepan Kowalewski.
Swołocz zniszczyła całą bibliotekę tego naukowca i wszystkie jego prace.
Cenne rzeczy jak srebra i biżuterię po prostu skradziono, a resztę rzeczy typu meble, złożono w ogromny stos i demonstracyjnie spalono przy pomniku Mikołaja Kopernika.

Analogią do tego szaleńczego aktu swołoczy jest dzisiejsza "władza", która w swojej nienawiści do Polski i chciwości, splądrowała naszą cała ojczyznę, gdzie Kozacy Berga ograniczyli się jedynie do Pałacu Zamoyskich.
Stosem płonących sprzętów z Pałacu Zamoyskich, dzisiaj został Krzyż spod Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu, gdzie płonąca nadzieja Polaków, czego wyrazem były znicze zapalone ku pamięci tych, którzy zginęli w zamachu pod Smoleńskiem, została zgaszona przez szwadrony dzisiejszych "kozaków" pod  dowództwem pewnej żydówki.

Podczas plądrowania budynku i podczas wyrzucania z niego wszystkich sprzętów, na bruk spadł także należący niegdyś do Fryderyka Szopena fortepian, który znajdował się wówczas w mieszkaniu starszej siostry kompozytora-Ludwiki.

Fryderyk Szopen w owym czasie już nie żył, bowiem zmarł on w Paryżu w 1849 roku.
W tym samym roku tuż przed śmiercią kompozytora, odwiedził go nasz wielki poeta Cyprian Kamil Norwid.
Kiedy do Norwida dotarły wieści o zniszczeniu przez ruskich żołdaków fortepianu Szopena, obudziło się w poecie wspomnienie spotkania z Fryderykiem Szopenem.
Zniszczenie fortepianu i uprzednie spotkanie z Szopenem wywołały w Norwidzie refleksje, której owocem jest wiersz pt. "Fortepian Szopena".
 

File:Rekopis chopin.jpg
 
FORTEPIAN SZOPENA
 
Do Antoniego C .............

La musique est une chose étrange!
Byron
L`arte? ... c`est l`art - et puis,Voilà tout.
Béranger

I
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku -- --
-- Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
-- Gdy życia koniec szepce do początku:
"Nie stargam Cię ja -- nie! -- Ja, u-wydatnię!..."

II
Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś -- co chwila, co chwila --
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają ze sobą struny cztéry,
Trącając się,
Po dwie -- po dwie --
I szemrząc z cicha:
"Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki Mistrz!... że gra... choć -- odpycha?..."

III
Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka... dla swojej białości
Alabastrowej -- i wzięcia -- i szyku --
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro --
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto
Geniuszu -- wiecznego Pigmaliona!

IV
A w tym, coś grał -- I co? zmówił ton -- I co? powié,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi --
A w tym, coś grał: taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiej,
Jakby starożytna która Cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
"Odrodziłam się w niebie
I stały mi się arfą -- wrota,
Wstęgą -- ścieżka...
Hostię -- przez blade widzę zboże...
Emanuel już mieszka
Na Taborze!"

V
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu -- --
Polska -- przemienionych kołodziejów!
Taż sama, zgoła,
Złoto-pszczoła!...
(Poznał-ci-że bym ją -- na krańcach bytu!...)

VI
I -- oto -- pieśń skończyłeś -- -- I już więcéj
Nie oglądam Cię -- -- jedno -- słyszę:
Coś?... jakby spór dziecięcy -- --
-- A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha,
Po ośm -- po pięć --
Szemrzą: "Począłże grać? Czy nas odpycha??..."
 
VII
O Ty! Co jesteś Miłości-profilem
Któremu na imię Dopełnienie:
Te -- co w Sztuce mianują stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty -- co się w Dziejach zowiesz Erą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: Duchem i Literą,
I "Consummatum est"...
O! Ty -- Doskonałe-wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój, I gdzie?... znak...
Czy w Fidiasu? Dawidzie? Czy w Szopenie?
Czy w Eschylesowej scenie?...
Zawsze -- zemści się na tobie: BRAK!...
-- Piętnem globu tego -- niedostatek:
Dopełnienie?... go boli!...
On -- rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się -- zadatek!
-- Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...

VIII
Oto -- patrz, Fryderyku!... to -- Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa -- --
-- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:
Owdzie -- patrycjalne domy stare
Jak Pospolita-rzecz,
Bruki placów głuche I szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.

IX
Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
Po sto -- po sto -- --
-- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów -- -- I oto -- pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane -- --
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął -- twój fortepian!

X
Ten!... co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu -- --
Polskę -- przemienionych kołodziejów;
Ten sam -- runął -- na bruki z granitu!
-- I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub jak -- od wieka
Wieków -- wszystko, co zbudzi!
I -- oto -- jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: "Nie ja!...
Nie ja" -- zębami chrzęści -- --
Lecz Ty? -- lecz ja? -- uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: "Ciesz się, późny wnuku!...
Jękły-- głuche kamienie:
Ideał -- sięgnął bruku" -- --
 
 
Cyprian Kamil Norwid
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura