Freeman Freeman
1671
BLOG

Günter Grass

Freeman Freeman Rozmaitości Obserwuj notkę 37

I szukałem ziemi Polaków, która zginęła, która jeszcze nie zginę­ła. Inni mówią: omal nie zginęła, już zginęła, znowu zginęła. W tym kraju szuka się ostatnio ziemi Polaków za pomocą kredytów, Leiki, kompasu, radaru, różdżek i delegatów, humanizmu, przywódców opozycji i ziomkostw przechowujących w naftalinie ludowe stroje. Podczas gdy w tym kraju szuka się ziemi Polaków duszą - na pół z Chopinem, na pół z zemstą w sercu - podczas gdy oni tutaj potępia­ją cztery rozbiory i planują już piąty rozbiór Polski, latają do Warszawy Air France’em i z ubolewaniem składają wianuszek w tym miej­scu, gdzie kiedyś było getto, podczas gdy stąd będzie się szukać zie­mi Polaków rakietami, ja szukam Polski na moim bębenku i bębnię; zginęła, jeszcze nie zginęła, znów zginęła, przez kogo zginęła, omal nie zginęła, już zginęła, Polska zginęła, wszystko zginęło, jeszcze Polska nie zginęła.*

Zmarł Günter Grass. Uwielbiałem go za wyobraźnię i za Gdańsk magiczny. Pamiętam, że wstrząsnęło mną wyznanie Grassa o służbie w SS. To był wstrząs poznawczy, no bo jak tak? Pisarz i człowiek wrażliwy, grafik i rzeźbiarz, założyciel fundacji służącej pojednaniu itp. itd.? Ale przecież ja, gdybym był nabuzowanym małolatem, zrobiłbym dokładnie tak samo - wyrwał się spod kontroli rodziców i przeżył "męską przygodę", nawet gdy było nią skrobanie kartofli do kotła...

I myślę, że to nie jest wielka sztuka dzisiaj się mądrzyć mając wiedzę na temat okropności wojny, której na pewno nie miał małolat Grass. A że czekał tyle czasu, żeby to ujawnić? Hmmm... Jednak ujawnił...

A dzisiaj to wszystko nie ma znaczenia. Ale na szczęście zostają książki.

Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i umiał prze­pięknie grać na trąbce.

Był sobie kiedyś handlarz zabawek, który nazywał się Markus i sprzedawał biało-czerwono lakierowane blaszane bębenki.

Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i miał cztery koty, a jeden z nich nazywał się Bismarck.

Był sobie kiedyś bębnista, który nazywał się Oskar i był zdany na handlarza zabawek.

Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn i zatłukł po­grzebaczem cztery koty.

Był sobie kiedyś zegarmistrz, który nazywał się Laubschad i na­leżał do Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt.

Był sobie kiedyś bębnista, który nazywał się Oskar, a oni zabrali mu jego handlarza zabawek.

Był sobie handlarz zabawek, który nazywał się Markus i zabrał ze sobą wszystkie zabawki świata.

Był sobie kiedyś muzyk, który nazywał się Meyn, a jeśli nie umarł, to żyje do dziś i znów przepięknie gra na trąbce.*

 

 

 

* przekład Sławomir Blaut

Freeman
O mnie Freeman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości