eska eska
1731
BLOG

Jeden drugiego brzemiona noście...

eska eska Społeczeństwo Obserwuj notkę 48

Nie możemy iść dalej naprzód – nie może być mowy o żadnym postępie, jeżeli w imię społecznej solidarności nie będą respektowane do końca prawa każdego człowieka. Jeżeli nie znajdzie się w życiu społecznym dość przestrzeni dla jego talentów i inicjatywy. A nade wszystko dla jego pracy.

Fragmenty przemówienia Jana Pawła II do ludzi morza w Gdyni, 11 VI 1987

Solidarność musi iść przed walką. Wówczas ludzkość może przetrwać. I może przetrwać i rozwijać się każdy naród w wielkiej ludzkiej rodzinie. Bo co to znaczy solidarność? Solidarność to znaczy sposób bytowania w wielości ludzkiej, na przykład narodu, w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą, a więc jedność w wielości, a więc pluralizm, to wszystko mieści się w pojęciu solidarności. Sposób bytowania ludzkiej wielości, mniejszej lub większej, całej ludzkości poszczególnego narodu bytowania w jedności godnej człowieka.
Powiedziałem: solidarność musi iść przed walką. Dopowiem: solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu. Walka, która traktuje człowieka jako wroga i nieprzyjaciela – i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp: walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego. Wtedy bowiem to życie ludzkie na ziemi staje się „bardziej ludzkie”, kiedy rządzi się prawdą, wolnością, sprawiedliwością i miłością.

Fragmenty z homilii Jana Pawła II wygłoszonej podczas Mszy świętej
dla świata pracy w Gdańsku, 12 VI
1987


 

Co nas wykańcza jako społeczeństwo? To proste w świetle powyższych cytatów – wykańcza nas totalny wyścig szczurów. Ćwierć wieku edukowania właśnie w tym kierunku:  Myśl tylko o sobie, każdego traktuj jak szczebel w drabinie, po którym możesz wspiąć się wyżej. Zero sentymentów, wszyscy chcą cię zniszczyć, wszyscy stanowią zagrożenie, więc bądź szybszy i zniszcz ich. Wykorzystuj atuty – rodzina, dzieci, znajomi. Jak nie pasują, zostaw i znajdź sobie lepszy „model”. Manipuluj i kombinuj, bo wszyscy tak robią, frajerów gryzą psy.
Pamiętam, jak lata temu próbowałam tłumaczyć moim kolegom, że w pojedynkę się nie da, że trzeba zaryzykować i zaufać ludziom. Nie wierzyli, wiedzieli lepiej, dzisiaj większość jest zrezygnowana i nienawidzi. Kogo? Oczywiście Kaczyńskiego – za co? Bo to on wszystko zepsuł, niszczył latami tę śliczną bańkę urojonego sukcesu,  mity o wielkim postępie, podczas gdy zewsząd liszaj wyłazi. Błyszczy taka Piotrkowska w Łodzi, błyszczy centrum Katowic (choć dość ohydne po prawdzie), ale wystarczy przejść kilkaset metrów poza centrum i bieda aż piszczy. Ale tego mieliśmy nie widzieć, jakim prawem nam to ktoś pod oczy podsuwa, co nas to obchodzi?
Tymczasem po wioskach i małych miasteczkach, mimo biedy i bezrobocia, ludzie jakoś funkcjonują. Jest czysto, schludnie, tysiące inicjatyw, tysiące ludzi pracuje dla własnego otoczenia. W mojej wiosce są letnie półkolonie z ciekawym programem, jest Dzień Dziecka, Mikołaj, dzień seniora i mnóstwo innych inicjatyw. Co roku odbywa się sprzątanie lasu, właśnie wyremontowano pięknie miejscową kaplicę, jest własny klub sportowy, sala komputerowa itp., a doroczne dożynki to już popis miejscowych umiejętności pod każdym względem. Wioska liczy ok. 400 dusz, a budżet sołtysa na te imprezy to około 20 tys. zł. Rocznie! Dokładnie tyle, nie pomyliliście się.
To właśnie takie małe miejscowości w Polsce stanowią główne zaplecze wyborcze PiS, bo ludzie tutejsi rozumieją wagę solidarności. Podobnie jak rozumie ją młodzież, jeszcze nie zepsuta, ale już zmęczona strachem przed przyszłością, serwowanym jej na każdym kroku.
Ten wyścig szczurów, krwawe jatki o zachowanie zdobytego miejsca, wzajemne podgryzania to nie tylko domena przegranej opcji politycznej, po prawej stronie też tego pełno, nie łudźmy się. Kościół też nie jest od tego wolny. Mamy zatrute dusze, ot co, dlatego wśród nas szaleją bezkarnie różne agentury wpływu, nie tylko te polityczne z wysokiej półki, także różne małe szczury podgryzające małe wspólnoty.
Jeśli ktoś szuka tylko tego, co dzieli, to choćby miał najpiękniejsze hasła na ustach, należy go omijać z daleka. Z drugiej strony powszechne „kochajmy się” to też oszustwo – jak z tego wybrnąć? Cóż, to nie jest łatwe, tu trzeba cierpliwości i obserwacji, czasem długotrwałej. Przede wszystkim trzeba uruchomić myślenie i powściągać emocje. Nie dawać się wkręcać w chwytliwe hasła, sprawdzać plotki i pomówienia, nie gnać na złamanie karków za podnieconym tłumem. I przede wszystkim być przyzwoitym człowiekiem, czyli trzymać się tego, czego Was uczyły wasze babcie! – nie mam lepszej rady....

 

eska
O mnie eska

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo