payssauvage payssauvage
2926
BLOG

Ewaryst Kopacz i Michalina Kamińska „uzgadniają” sobie płeć

payssauvage payssauvage Polityka Obserwuj notkę 117

No, nareszcie! Nareszcie Adam Michnik i Dominika Wielowieyska mogą przestać się martwić o to, co o nich powiedzą w Paryżu, bo oto Polska jednym susem wskoczyła do szeregu państw „nowoczesnych”. Stało się tak oczywiście dzięki uchwaleniu sławnej ustawy o „uzgodnieniu” płci, dzięki której każdy pan, który zapragnie zostać panią (i każda pani, która zamarzy by być panem) będzie miał (miała) to ułatwione. I tak np. jeżeli jakiś Polak pewnego dnia obudzi się i stwierdzi, że jest Polką, to będzie mógł udać się do sądu, który szybko wyda mu stosowne orzeczenie, gdzie będzie stało, jak wół, że Jan Kowalski, to „Kowalska Janina”. I niech potem jakiś nienawistnik spróbuje jątrzyć, niech spróbuje pani „Janinie” wytykać, że wygląda jak Gołota w szpilkach, że mówi basem, albo niedokładnie goli sobie brodę! Takiego szubrawca natychmiast zawlecze się przed oblicze niezawisłego sądu, który nienawistnikowi wlepi taki „piękny wyrok”, że z miejsca odechce mu się rzucać kłody pod koła rozpędzonego parowozu dziejów.

Chodzi bowiem o to, że to cale „uzgadnianie” płci jest pokłosiem ideologii gender, której lewica używa, jako taranu do rozbijania struktur tradycyjnego społeczeństwa. Przypomnijmy, że wg dżenderystów oprócz płci biologicznej (sex) istnieje jakoby tzw. „płeć kulturowa” (gender). I to właśnie te dwie „płcie” mają podlegać owemu „uzgadnianiu”. W przypadku tzw. „płci kulturowej” mamy zresztą do czynienia z bardzo charakterystycznym dla lewicy zabiegiem, polegającym na nadawaniu tradycyjnym pojęciom nieznanych dotąd znaczeń. Sęk bowiem w tym, że obecnie rewolucja przeniosła się na pole kultury i przybiera postać przewrotu semantycznego, czyli przyporządkowywania nazwom desygnatów kompletnie różnych od dotychczasowych. W efekcie „małżeństwem” staje się związek dwóch panów, lub dwóch pań, „rodziną” konkubinat, w którym dwie „mamusie” i trzech „tatusiów” wychowują potomstwo pochodzące z różnych  związków, a dziecko zostaje zdegradowane do poziomu „zlepku” komórek („zarodka”). Wprowadzanie chaosu w obszarze pojęć ma na celu dezintegrację społeczeństwa poprzez rozbicie tradycyjnych struktur, takich jak rodzina, wspólnota religijna, czy naród. Takie zatomizowane społeczeństwo, składające się z jednostek pozbawionych oparcia w rodzinie, czy kościele łatwiej będzie potem wziąć za twarz.  

Ustawa o uzgodnieniu płci wielce delektowała panią „Lalkę” Podobińską z fundacji „Trans-Fuzja”. Pani „Lalka” wprost nie mogła się nachwalić wspomnianego aktu prawnego, który jakoby ma ukrócić cierpienia „osób trans-płciowych”. Ja jestem jak najdalszy od bagatelizowania cierpień osób, które źle czują się we własnym ciele, ale uważam, że ich problem tkwi w psychice i zaburzonej autopercepcji. Takim ludziom powinni pomóc eksperci  z dziedziny psychologii i seksuologii, którzy poprzez pracę z nimi doszliby do źródła problemu i pomogli go wyeliminować. Tylko, że to wymaga dużo czasu i starań. Łatwiej przecież uchwalić ustawę i wszystko zwalić na sądy. Tylko gdzie jest granica? Istnieją przecież ludzie, którym się wydaje, że są Napoleonem Bonaparte, albo Aleksandrem Wielkim. Czy zostanie uchwalona „ustawa o uzgodnieniu tożsamości historycznej”, która da im możliwość wystąpienia do sądu z wnioskiem o wydanie dokumentu poświadczającego, że rzeczywiście dowodzili pod Waterloo, albo pod Gaugamelą. W sumie – dlaczego nie? Przecież te osoby też cierpią, a w czym ich cierpienie jest gorsze od tego, które staje się udziałem osób o zaburzonej identyfikacji płciowej?

Nie dziwi  mnie, że ustawę poparła lewica, bo oni mają bzika na punkcie wywracania świata do góry nogami, ale za jej uchwaleniem głosowali też posłowie PO, co jest dość zagadkowe. Znana anegdota opowiada, że książę Metternich wieść o tym, że Talleyrand umarł skwitował stwierdzeniem: „Ciekaw jestem, dlaczego to zrobił”. Ano właśnie… Jaki interes mieli posłowie PO w głosowaniu za „uzgadnianiem” płci? Możliwe, że chodzi im o wymiganie się od odpowiedzialności za ośmioletnie rządy. W końcu z chwilą wydania orzeczenia o zmianie płci „rodzi się” nowa osoba, a czyż noworodek (choćby i pięćdziesięcioletni) powinien odpowiadać za czyny popełnione w „poprzednim wcieleniu”? Oczywiście, że nie. Nie zdziwię się więc, jeżeli po wyborach okaże się, że nie ma już wśród żywych Ewy Kopacz, Michała Kamińskiego, ani Rafała Grupińskiego, a zamiast nich po świecie chodzą Ewaryst Kopacz, Michalina Kamińska i „Rafalala” Grupińska.

payssauvage
O mnie payssauvage

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka