coryllus coryllus
5059
BLOG

Patriotyzm a kultura sztabowa wojsk Układu Warszawskiego

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 79

 Do późnej nocy oglądałem wczoraj różne wstrząsające nagrania i dziś postanowiłem napisać o czymś szalenie ważnym. O zarządzaniu emocjami mianowicie. Ktoś powie, że bez przerwy o tym tutaj gadamy. To prawda, ale mam wrażenie, że weszliśmy, nie przez naszą własną chęć i nie ze swojej winy w nowy etap tego zarządzania. Mam też wrażenie, że ktoś otworzył kilka nowych projektów badawczych z tym związanych. Zacznijmy od pewnego złudzenia, które pracowicie podtrzymują w nas więksi i drobniejsi funkcjonariusze systemu. Oto konflikty targające trzewiami ludzkości mają rzekomo charakter ideologiczny. To jest kłamstwo założycielskie. One mają wyłącznie charakter biznesowy, a ideologia to otulina służąca do wyciszenia odgłosów młota, którym wykuwa się stal.

Mieliśmy niedawno ten marsz niepodległości, na który nie chodzę, ale który jest miejscem spotkań wielu Warszawiaków i ludzi przyjeżdżających z dalszych okolic do stolicy. Marsz ten od samego początku kojarzy się wszystkim z prowokacjami, które urządzają tam różni ludzie. Jedni, tak jak Paweł Althamer robią prowokacje jawne, przebierając się w pasiaki z Oświęcimia i próbują w ten sposób udowodnić, że ci co idą w marszu to funkcjonariusze hitlerowskiej machiny śmierci. To jak wiemy jest kłamstwo i ten rodzaj prowokacji został szybko zarzucony. Podjęto inne. Mieliśmy faceta w białej kominiarce, który pobił fotoreportera, mieliśmy wreszcie spalenie ukraińskiej flagi na ostatnim marszu. Ważne jest dla nas to, że prowokacja jest stałym elementem tego wydarzenia. Ważne jest też to, że oficjalne uroczystości niepodległościowe odbywają się w Krakowie. Dlaczego? Bo rząd i prezydent umywają ręce i nie chcą w tym marszu uczestniczyć. Może więc warto wyjawić narodowi, który tłumnie bierze udział w tej demonstracji dlaczego tak jest? Tak po prostu….Nie można tego zrobić? Ciekawe czemu. Oczywiście, najłatwiej jest powiedzieć, wzorem ukraińskich działaczy w Polsce, że cały ten marsz to rosyjscy agenci. To nie jest prawda, a ja, po raz nie wiem który, wzywam tu na blogu, do stawiania oskarżeń personalnych i unikania pułapki odpowiedzialności zbiorowej. Nikt oczywiście nie słucha, bo pokusa, by nazwać maszerujące w marszu rodziny z dziećmi faszystami jest zbyt wielka. Oto grupka zamaskowanych młodzieńców spaliła flagę sąsiedniego kraju. Jasne jest, że nie można palić flag narodowych, ale nie można też, jeśli ma się jakieś polityczne doświadczenie reagować jak pies Pawłowa i składać not protestacyjnych w kancelarii prezydenta, tym bardziej, że nie prezydent jest organizatorem eventu. Oczywiście każdy ma prawo do krytyki, należy jednak pamiętać jaka jest specyfika marszu niepodległości. Ja tylko jeszcze przypomnę, że ostatnimi czasy zdewastowano kilka ukraińskich cmentarzy i pomników. Działania te związane były w sposób ewidentny z projekcją filmu Wołyń. Ja to jeszcze raz napiszę, żeby wszyscy zrozumieli: ani kancelaria prezydenta, ani rząd PiS, ani ONR czy inna narodowa organizacja w Polsce nie jest producentem tego filmu, podobnie jak nie jest jego dystrybutorem. Formułowanie więc oskarżeń, że film ten wywołał gwałtowne reakcje i obudził nacjonalizm trochę nie fair, jest skażone resentymentem i negatywnymi emocjami. Tym bardziej, że wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że nie istnieje nic takiego jak spontaniczne działania niszczycielskie. Takie działania muszą być zorganizowane i opłacone.

Przypuszczam, bo nie wiem tego na pewno, że prezydent nie uczestniczy w obchodach warszawskich z przyczyn, które różny specjaliści nazywają czasem „operacyjnymi”. To znaczy, że ustępuje pola organizacjom mającym coś do ugrania na ulicach Warszawy 11 listopada każdego roku. Czy to jest oznaka słabości? Moim zdaniem tak, choć mogę się mylić. Może to być także zaakceptowanie stanu faktycznego i wyraz szacunku dla demokracji. Każdy ma prawo do świętowania dnia niepodległości, nie można mu tego zabronić, można jedynie wycofać się z uczestnictwa. Coś mi jednak mówi, że jest inaczej i znacznie gorzej. Możemy oczywiście przyjąć, że imprezą, która gromadzi rzesze mieszkańców stolicy kierują ruscy agenci i z tą myślą zasnąć. Tak się jednak składa, że o tym marszu rosyjska prasa nie pisze inaczej jak tylko „marsz nacjonalistów”. W tym samym tonie mówią o nim media ukraińskie, co wywołuje w Polakach wrażenie dziwne i skłania niektórych, na przykład mnie do takiej oto refleksji.

Nogi kierownictwa organizacji ukraińskich w Polsce wyrastają wprost z jednostek wojskowych rozlokowanych na ziemiach zachodnich. Z podobnego miejsca wyrastają nogi kodziarzy, którzy się z oburzeniem ruchu ukraińskiego solidaryzują. A jeśli przyjmiemy za prawdę, że marsz niepodległości organizują ruscy agenci, będziemy mieli trzecią grupę, dla której jedyną rzeczywistością jest kultura sztabowa jednostek wojskowych Układu Warszawskiego. Kiedy więc popatrzymy na to widzimy wyraźnie, że jest to kłótnia w rodzinie, a palenie flag, darcie szat i przewracania pomników ma ten sam charakter co odrąbywanie żony ze ślubnego monidła przez poirytowanego jej zachowaniem małżonka. Co zaś jest celem? Tu chodzi o wypreparowanie zjawiska zwanego „polskim patriotyzmem” o nadanie mu cech zwierzęcych, poprzez niepiękne i wcale nie eleganckie prowokacje, a następnie o zajadłe zwalczanie. Ja się trochę dziwię działaczom ukraińskim i ukraińskim politykom, że w tym uczestniczą, no, ale widocznie takie mają polecenie. Aha, dodam jeszcze, że proweniencja producentów i dystrybutorów filmu Wołyń jest dokładnie taka sama, jak proweniencja wymienionych wyżej grup. Taka jest moim zdaniem rzeczywistość i ona jak widzicie poważnie się różni od narracji medialnej. To nie jest jednak ostatni poziom tej wersji Diablo, bo są głębsze uwaga, schodzimy wąskimi schodami, strop jest niski.

Oto wczoraj, na stronie coryllus.pl ktoś wrzucił taki link:

 

https://www.youtube.com/watch?v=153iX_5clJA


Nagranie to, podobnie jak i inne nagrania z tego spotkania jest dla mnie po prostu wstrząsające. Potwierdza też moje najczarniejsze obawy co pozycji i mocy sprawczej tak zwanej dobrej zmiany

Widzimy tu człowieka, który w dobrej wierze poświęcił swój czas i pieniądze na organizowanie zaplecza wyborczego PiS w USA i Kanadzie, a następnie został przez ludzi takich jak Tomasz Sakiewicz oszukany i wystawiony za drzwi. Dlaczego? Ponieważ załoga, która w imieniu nas wszystkich zarządza ambasadami i konsulatami musi pozostać bez zmian. Tak będzie bo mają oni poparcie rządu USA. Obejrzyjcie tej film uważnie, bo oskarżenia rzucane przeciwko Sakiewiczowi są poważne. Oto grupa naiwnych i szczerze wierzących osób zostaje pozbawiona tej wiary w sposób bardzo brutalny, ale wieści o tym nie dochodzą do nas, bo my widzimy jedynie organizacje, które swoją aktywnością mają wywołać złudzenie konfliktów autentycznych: KOD, organizacje ukraińskie, prowokatorzy na marszu niepodległości.

Tutaj zaś widzimy drugą stronę medalu. Oto dobra zmiana pozostawia obchody 11 listopada w stolicy na pastwę nie wiadomo kogo, a wraz z nimi te tysiące osób, które po prostu chcą wyrazić swoją solidarność z ideą niepodległości. Ta sama dobra zmiana rękami Sakiewicza i urzędników z kancelarii prezydenta rozprawia się z działaczami polonijnymi. Dlaczego? Bo wszystkie organizacje muszą być pod kontrolą. No chyba, że są to organizacje wrogie i prowokacyjnie nastawione wobec Polski, ale jednak połączone tajemnymi więzami z obecną ekipą, wtedy zostawiamy je w spokoju. To nie są wesołe refleksje, a jeśli przypomnicie sobie opisywaną ostatnio przez toyaha firmę, która zaprojektowała logo na stulecie odzyskania niepodległości łatwo znajdziecie tam faceta z magazynu Male Man, któremu szefował kiedyś Kędryna, obecnie szara eminencja kancelarii prezydenta. Mamy więc tu, jak powiadam drugą stronę medalu. W warszawie rodzina się kłóci i robi sobie różne psikusy, a w Ameryce rodzina się godzi i wystawia za drzwi ludzi, którzy do rodziny nie należą. Czyli tego pana co się przesiedział w stanie wojennym, a potem dostał od władzy bilet w jedną stronę. Zachowanie to, podobnie jak afery na marszu niepodległości w widowiskowy, ale nie piękny sposób pozycjonują dobrą zmianę, która przecież stara się o przychylność obywateli.

Ja teraz powtórzę to co napisał tu ostatnio toyah, powiem to najwyraźniej jak potrafię: 90 procent ludzi popierających dobrą zmianę czyni to ze względu na osobę Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli jego zabraknie po reszcie tych kacyków nie zostanie nawet smród. A wyżej ukazane metody spowodują, że ludzie będą głosować przeciwko nim z niespotykaną wcześniej wściekłością. Ktoś powie, że tak się nie mówi – głosować z wściekłością...nie ma takiej relacji w języku… poczekajcie a sami zobaczycie. To nie koniec, schodzimy jeszcze niżej, uwaga schody są wąskie, a strop niski.

Oto wczoraj mieliśmy na naszym blogu prawdziwy festiwal popisów wokalnych. Wszyscy widzieli, wszyscy czytali, wszyscy wyciągali wnioski. Kochani, jak przypuszczam, salon24, a z nim my wszyscy, jest od jakiegoś czasu przedmiotem kolejnych badań socjologicznych w ramach nierozpoznanego projektu finansowanego przez nie wiadomo kogo. Jednym słowem jesteśmy traktowani tak, jak te rodziny z dziećmi na marszu niepodległości, jak ci działacze polonijni, którzy jak dzieci wierzą we wszystko. Projekt ten jest znacznie głębszy, jak sądzę i poważniejszy niż działania podejmowane tu kiedyś przez doktora Przywarę, którego asekurował profesor Dąbrówka. I mam nadzieję, że nie muszę nikomu tłumaczyć skąd wyrastają nogi twórców tego projektu. Dałem wczoraj dowód, mam nadzieję, że dość wyraźny iż nie ma mojej ani niczyjej innej zgody na takie praktyki. I módlcie się drodzy organizatorzy tego projektu, żeby żadne jego szczegóły nie wydostały się na światło dzienne.

W przeciwieństwie do tych oszukanych przez Sakiewicza ludzi, którzy zgromadzili się w Klubie Ronina celem gromadnego wypłakania się na ramieniu Anity Gargas i profesora Nowaka nie mamy żadnych złudzeń. Nie podejmujemy też żadnych dialogów i negocjacji. Wzorem postępowania dla nas tutaj jest bowiem ten człowiek:

http://indiancountrytodaymedianetwork.com/2013/09/04/native-history-geronimo-last-native-warrior-surrender-151136

To skromny i ubogi Indianin, który nie chadzał na żadne kompromisy. Kiedy było trzeba żył w górach i razem ze swoimi ludźmi jadł tam węże i kaktusy, popijając to ukradzionym Meksykanom mescalem. Czego sobie i Państwu życzę….Niech żyje wolność i swoboda…

 

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

Telefonów dalej nie odbieram

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka