coryllus coryllus
6811
BLOG

O złudzeniach czyli Zaleszczyki ministra Macierewicza

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 304

 Chciałem dziś napisać tekst o głębokich złudzeniach, miał on powstać na motywach wczorajszego przemówienia prezesa Kaczyńskiego do rolników, dziś z rana jednak dostałem od onyxa link, który trochę zmienił wczorajszą koncepcję. Od niego zaczniemy. Oto minister Antoni Macierewicz organizuje 3- miesięczne kursy samoobrony dla kobiet na wypadek wojny. Tak jest napisane – na wypadek wojny. Nie wiem właściwie co powiedzieć, myślę, że minister Macierewicz ma nas wszystkich razem i każdego z osobna za ciężkich idiotów. Nie przypuszczam bowiem, by sam miał coś z głową. Jasne jest bowiem, że ćwiczenia te nie mają żadnego związku z wojną, albowiem te przeszkolone w technikach samoobrony dziewczyny nie powstrzymają żadnego natarcia. One mają związek, ale też czysto teoretyczny, z okupacją. Oto prócz obrony terytorialnej, która z istoty swojej jest skazana na zatracenie, wyszkolą jeszcze parę tuzinów histeryczek, którym podniosą samoocenę, dadzą trochę władzy i poczucia wyższości. Wszystko zaś po to, by podczas owej teoretycznej przecież okupacji rząd emigracyjny, w którym z niezrozumiałym optymizmem widzi siebie Antoni Macierewicz, miał lepszą pozycję przetargową w negocjacjach z naszymi stałymi sojusznikami. Widzimy, że sposób w jaki postrzega rzeczywistość i historię pan Minister Samoobrony Narodowej jest delikatnie mówiąc przestarzały, a ja od siebie mogę dodać, że on jest nie tylko przestarzały, ale wręcz narzucany nam zawsze jako jedyny możliwy do przyjęcia. To jest sposób jaki może wypracować ktoś, kto siedzi zamknięty w ciemnej komóreczce i od czasu do czasu ogląda podwórko przez szparę między dylami.

Wróćmy do podanej tu kiedyś przeze mnie klasyfikacji organizacji. Ona jest prosta i łatwo ją zapamiętać. Oto organizacje globalne, głównie finansowe, ale także polityczne, takie jak Imperium Brytyjskie, próbują rozwalać silne organizacje regionalne, które aspirują do zarządzania globalnego, takie jak Rosja. Czynią to nie bezpośrednio, ale za pomocą podporządkowanych sobie organizacji lokalnych, którym sprzedają pewne złudzenia. Przez cały czas przy tym są owe globalne struktury gotowe do negocjacji ze swoim regionalnych przeciwnikiem, oczywiście kosztem swoich dotychczasowych partnerów lokalnych. Ludzie zaś zarządzający strukturami lokalnymi, takimi jak Polska dostają od swoich partnerów i sojuszników różne wytyczne, które mają zagwarantować maksymalnie duże korzyści z tychże negocjacji pomiędzy organizacją globalną i regionalną. To jest podstawa rozważań politycznych od zawsze. Niektórzy z polityków lokalnych zdają sobie sprawę z takich uwarunkowań i ci nie traktują swoich sojuszników zbyt serio, ale podejmują także rozmowy o charakterze tajnym ze swoimi największymi wrogami, uzyskując w ten sposób bezwzględne umocnienie swojej pozycji. Inni zaś uważają, że obietnice składane przez organizacje globalne są wiążące w każdych okolicznościach. Ktoś powie, że nie zawsze można negocjować z wrogami, bo oni się domagają ustępstw, dlatego właśnie trzeba szkolić obronę terytorialną i uczyć dziewczyny samoobrony na wypadek wojny. A dlaczego tylko dziewczyny? A dlaczego tylko oddziały samoobrony, skoro sensowniej byłoby przeszkolić i uzbroić wszystkich zdolnych do tego ludzi, tak kobiety jak i mężczyzn? No dlatego, że takie masowe uzbrajanie i przeszkalanie zagroziłoby pozycji polityków lokalnych. Utworzenie zaś samoobrony oraz dziewczęcych brygad ninja spowoduje, że co prawda się nie obronimy, ale za to powstanie siła, która podczas okupacji skutecznie uniemożliwi jakikolwiek porozumienia pomiędzy okupantem a lokalną ludnością. Co prawda odbędzie się to kosztem życia i mienia tejże ludności, ale jak powiedziałem, pozycja rządu emigracyjnego, który uciekając przez Zaleszczyki znów znajdzie się w Londynie, będzie o niebo lepsza. Może uda się wytargować granicę na Wiśle z jednej strony i na Warcie z drugiej. O dostępie do morza zapomnimy co prawda na lat dwieście, ale za to dostaniemy preferencyjne warunki jeśli idzie o cło na granicy z Wielkimi Węgrami, które oprą się po całej awanturze o Karpaty. To żart oczywiście, bo są jeszcze inne możliwości. Minister samoobrony narodowej chce po prostu zwerbować trochę więcej zdecydowanych kobiet do oddziałów specjalnych i dlatego właśnie wymyślił te szkolenia. Nam zaś biednym ciemniakom niczego nie rozumiejącym powiedział, że to na wypadek wojny, żebyśmy mieli o czym myśleć wieczorami.

Teraz o prezesie. Powiedział on wczoraj do rolników, że PiS będzie podążał drogą Witosa i Mikołajczyka. Nie mam słów. Witosa i Mikołajczyka...czyli co najpierw wyemigruje do Czechosłowacji, a potem pojedzie do Moskwy negocjować z imieniu tych przeszkolonych kobiet ninja z tamtejszym dyktatorem. Będzie miał przy sobie wszystkie pełnomocnictwa rządu emigracyjnego, tak? Trochę sobie żartujemy, ale prezes chyba zdaje sobie sprawę, że jeśli idzie o ziemię rolną i budowlaną tkwimy w uwarunkowaniach globalnych. Rolnicy zaś jako siła nie liczą się wcale. Liczy się, a i to tylko lokalnie organizacja, która ich reprezentuje czyli PSL. Organizacja ta w okolicznościach, które nadchodzą będzie mogła i prze do tego z całym impetem postawić się w roli jedynego pośrednika w obrocie ziemią na terenie Polski. Ziemię będą sprzedawać organizacje lokalne i prywatni ludzie, a kupować ją będą banki i różne konsorcja. Ludzie z PSL dobrze o tym wiedzą, podejrzewają to także pojedynczy rolnicy, którzy przyzwyczajeni przez lata do tego, że zawsze się ich kokietuje, przytakują z uprzejmości prezesowi Kaczyńskiemu, nie traktując go bynajmniej serio.

Tak jak wczoraj to napisałem, marzeniem każdego rolnika, jest by jego dzieci nie były rolnikami, ale by miały dobre posady w urzędach albo w organizacjach od urzędów lepszych czyli w bankach. I do tego rolnik polski dąży z całą siłą i zawziętością. Jeśli więc ktoś będzie go przekonywał o tym, że chce utrzymać ziemię w polskich rękach spotka się ze starannie skrywanym lekceważeniem, a miejscami z pogardą. I wynika to wprost z faktu, że mało kto tak dobrze rozumie politykę jak polski chłop, siedzący z własnej winy na kawałku ziemi za małym, by udało się go uprawiać bez kredytu i za dużym, żeby można było z tytułu jego posiadania żądać więcej. Całe to rewolucyjno- patriotyczne gadanie o tym, że żywią i bronią, ma dla polskiego chłopa sens wtedy jedynie kiedy są widoki na powiększenie areału i realną nad nim władzę. Jeśli one znikają, polski rolnik chce już tylko jednego – sprzedaży ziemi na maksymalnie korzystnych dla siebie warunkach i jak najlepszego ustawienia swoich dzieci, które nie będą się musiały męczyć, wstawać o świcie itp., itd...Prócz tego rolnika, świadomość tych spraw mają także szefowie organizacji reprezentujących rolników, czyli PSL, a także ci, co zarządzają polityką globalną. Co jakiś czas składają więc oni rolnikom Środkowej Europy różne propozycje związane z emigracją, na które ci się ochoczo godzą, wiedząc, że na miejscu niewiele już uzyskają. Potem wsiadają na statek i odpływając w siną dal nucą pieśń zaczynającą się od słów – góralu czy ci nie żal….Nie traktują jej jednak zbyt serio. Są świadomi okoliczności.

Na tle tak zarysowanych okoliczności lokalni, nasi pasterze wyglądają trochę dziwnie. Nasz zaś los rysuje się niewesoło. Co w takim razie jest realną polityką w przypadku takiej organizacji jak nasza, w której zostaliśmy uwięzieni zrządzeniem boskim i z której się nie uwolnimy, ponieważ aż tylu z nas nie potrzeba do zaspokojenia deficytów na globalnych rynkach pracy? Teoretycznie powinniśmy zrobić to samo co Holendrzy w XVII wieku, najpierw się uzbroić en masse, a potem w oparciu o polskie-katolickie organizacje rozsiane po świecie założyć kilka przedsiębiorstw zajmujących się pośrednictwem handlowym, do których nie mieliby dostępu ludzie skażeni socjalizmem do 4 pokolenia wstecz. To tylko takie marzenia i trochę żartów….na dobry początek tygodnia.

 

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

Telefonów dalej nie odbieram

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka