MON i Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych zaprosiły powstańców warszawskich na spotkanie ws. tekstu apelu pamięci podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Weterani walk o Warszawę nie chcą upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej w apelu poległych.
Nie łączyć katastrofy smoleńskiej z Powstaniem Warszawskim
Wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Galperyn uważa, że katastrofa smoleńska jest tragicznym wydarzeniem w historii Polski, którą należy uczcić, ale nie na obchodach powstania warszawskiego. - Przecież tam zginęli 72 lata temu ludzie i my w tym apelu powołujemy tych z poszczególnych oddziałów wojskowych, naszych kolegów, i ludność cywilną, która przy tej okazji zginęła od bombardowań w czasie akcji wojskowych. Więc jaki jest sens łączyć te dwie sprawy? - mówi. Powstańców poparli również politycy PO.
Prezydent Warszawy: Powstańcy na dywaniku u Macierewicza
Faktem organizacji takiego spotkania oburzona jest prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Według niej ministrowi nie przystoi, żeby wzywać wiekowych już powstańców na spotkanie. - No co? Na dywanik? Czy żeby prać mózg im, żeby nimi manipulować? Wytłumaczy im, że nie wiedzą w czym brali udział. Że w katastrofie smoleńskiej tak samo tam polegli, jak się upiera, jak ci którzy zginęli w Powstaniu Warszawskim - zżymała się w programie "Fakty po Faktach".
Według niej takie zachowanie jest nie na miejscu. A weterani powinni sami zdecydować o treści apelu. - To jest ich święto i to oni o tym muszą zdecydować. I jest niegodne, niewłaściwe, a nawet bym powiedziała podłe, takie zachowanie - denerwowała się prezydent Warszawy.
Weterani chcą asysty wojska, ale nie apelu smoleńskiego
Niedługo po objęciu urzędu Antoni Macierewicz zdecydował, by podczas uroczystości państwowych z asystą wojskową upamiętniać ofiary katastrofy smoleńskiej w odczytywanych apelach. W innym przypadku asysty wojska ma nie być.
Weteranom bardzo zależy na tym, żeby wojsko brało udział w uroczystościach z okazji rocznicy wybuchu powstania, jednak liczą się z tym, że może go zabraknąć podczas uroczystości. Druga wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Halina Jędrzejewska powiedziała, że apel smoleński mógłby być, ale po apelu powstańczym. Według Galperyna spotkanie w MON jest niepotrzebne, ponieważ powstańcy nie zamierzają zmieniać zdania, czekają tylko na ostateczną decyzję szefa MON ws. asysty.
Apel poległych powinien pozostać niezmienny
Wcześniej powstańcy rozmawiali z dyrekcją Muzeum Powstania Warszawskiego oraz szefem Urzędu ds. Kombatantów Janem Kasprzykiem. - Prosiliśmy pana Kasprzyka, żeby przekonał ministra Macierewicza, by apel poległych był taki, jak w roku ubiegłym. I koniec - powiedział Galperyn. Dyrekcja muzeum jednomyślnie podjęła uchwałę, w której opowiedziała się za tym, by treść apelu pamięci pozostała niezmienna.
Jeśli nie wojsko, to apel odczytają kombatanci
Po spotkaniu z kombatantami stołeczny ratusz napisał do Macierewicza, że "zgodnie z wolą Powstańców Warszawskich podczas uroczystości w dniu 29 lipca przy kamieniu Żołnierzom Żywiciela, 31 lipca przy Pomniku Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia (Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli) oraz 5 sierpnia (przy Pomniku Pamięci 50 tys. Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców) Apel Poległych zostanie odczytany przez kombatantów lub osoby przez nich wskazane.
Hanna Gronkiewicz-Waltz komentuje, że udział asysty w obchodach jest zaszczytem dla wojska i ministra obrony narodowej. Natomiast jeśli jej zabraknie, to tak jak w przypadku Poznania, będzie inna forma apelu. - Będzie tak jak powstańcy napisali, bo wszyscy tam szefowie wszystkich organizacji się podpisali i tak zwanych środowiskowych i tych głównych, wyznaczą osobę, która będzie czytała apel - podsumowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Spotkanie w MON rozpocznie się w poniedziałek o godz. 10.00.
Zobacz także: Niedobry apel pamięci
źródło PAP/TVN24
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.