Z materiałów śledztwa prowadzonego przez stołeczną prokuraturę wynika, że do tej akcji namówił Hadacza niejaki Robert G. - później zatrzymany przez CBA za powoływanie się na wpływy. Śledczy badają, czy zlecenie na awanturę w świetle kamer nie przyszło od jednej z partii politycznych. (...) Z dokumentów znalezionych u Roberta G. wynikało także, że ten obiecywał Hadaczowi przydzielenie mieszkania komunalnego w Warszawie. "
Gdyby to było dwa lata, rok temu, a nawet na początku tego roku, byłbym pewien, że chodzi tu o zleceniodawcę na miarę ciotki szwagra żony brata, który był znajomym jakiegoś posła PIS. Ale teraz już sam nie wiem.
Może jesteśmy świadkami akcji wbijania ostatnich gwoździ w wieko beczki ze smołą, z której wciąż jeszcze ktoś się rozpaczliwie próbuje wydostać? I przeszkadza w minimalizacji strat podczas rekonstrukcji i przebudowy Układu?
Na przykład dowcipkując z wdziękiem betoniarki o kilku milionach, domagających się referendum w sprawach sześciolatków w szkołach, emerytur czy prywatyzacji lasów? Albo wtykając palce w kotleciki, strasząc ludzi w pociągach i pogrążając się w piasku na warszawskiej plaży nad Wisłą?
