RobertzJamajki RobertzJamajki
187
BLOG

Pięćdziesiąte siódme

RobertzJamajki RobertzJamajki Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Pięćdziesiąte siódme

 

Dnia piątego czerwca

roku pamiętnego..

 

Tak, to już.. a może dopiero?

Tyle już minęło czasu i większość na emigracji.

Im bardziej już powinienem wrócić, to następuje coś, co odstręcza od tej decyzji. To nie tylko 31 maja, nie tylko 80cio procentowa głucha na wszystko większość, jak ostatnio..

Ja mam w sercu swoją Polskę, taką, która powinna być, od zawsze (no..). Zawsze tam była, cicha, przytulna i sprawiedliwa. Wiem, to marzenia.. może to nawet zlepek najlepszych cech krajów, w których byłem.. chociaż nie, nasz kraj jest jedyny w swoim rodzaju i my, jako nacja jesteśmy niepowtarzalni, choć zawsze jakieś niezdrowe siły dzielą nas na Polan, Wiślan i „tych w kożuchach”.

 

Czytam bardzo zaawansowane teksty na salonie. Ich autorzy (-rki) często operują skrótami myślowymi, rzucają od niechcenia nazwiskami i wtedy emigrant czuje się po prostu źle. Owszem po krótkim surfingu łapię czaczę, lecz jeśli trzeba się śmiać, to niestety często, jestem tą Żyrafą, która zdechua ze śmiechu dopiero w trzy dni po wszystkich zejściach. Jeszcze dobrze, jak odwiedzam salon regularnie, codziennie, bo kilkudniowa przerwa powoduje, że dopiero po połowie beczki soli, jako emigrant orientuję się, że ta gorycz, to jest aktualna, polska rzeczywistość.

 

Pięćdziesiąt siedem lat i jeden dzień.. parafraza taka pogwizdywana.

 

Dlatego prowadziłem blog historyczny, o dawno minionych eonach czasu, bo wydawało mi się, że to rozumiem, a to (o naiwny) daje mi mandat oraz prawo do prowadzenia takiego owianego mgłą dziejów bloga.

 

Potem przyszły życiowe i salonowe zmiany, zakończone twardym lądowaniem w lochu24. W efekcie pozostały jedynie próby wierszowania

i nieliczne odpryski historyczne, a w realu DOM.

 

Wszystko panie przez te Cyklistki..

 

Sonet urodzinowy

 

Taki to świat ten.. Teraz mnie znów cieszy,

Kiedyś bolało, lecz zdołałem pojąć:

Cierpiałem po to, abym już nie zgrzeszył,

Lecz historia powtarza się znowu.

 

Nadzieje kruche, kalkulacje złudne,

Stokroć złudniejsze u Poety.. Źle mi

Byłoby bez kłopotów, choć z nimi trudniej,

Z głową w niebie być, a stąpać po ziemi!

 

Lecz wola życia i umysł ułomny

Zwiodły mnie, więc nieświadom - błądzę

Biegłem do lochu, zguby mej niepomny.

 

Bogna – ma wybawicielka, co do ciemnego

Lochu wrzuciła wiersze me i żądze

Skróciła, abym docenił coś bezcennego.

 

RobertzJamajki&StanKubik

 

 

Ps. ADM odrzuciła wniosek o skrócenie kary, ponoć łzy niewieście jeszcze nie obeschły..

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości