Leopold Zgoda Leopold Zgoda
474
BLOG

Czy tylko wspomnienie?

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Tekst wykładu wprowadzającego do dyskusji „Pedagogika kultury solidarności w perspektywie dziedzictwa Jana Pawła II” w Klubie Debaty Obywatelskiej „Pochwała inteligencji w Poznaniu”, która odbyła się w ramach Sympozjum Pro Publico Bono „Gospodarka solidarna w strategii rozwoju wspólnot lokalnych”, Poznań, 11 czerwca 2012 roku.

Dzisiaj mija kolejna rocznica wystąpienia Jana Pawła II w Parlamencie polskim w Warszawie w 1999 r. Był to siódmy dzień siódmej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny. Witając zebranych, dziękując za zaproszenie i pozdrawiając cały Naród polski, powiedział: „Od Was zależy, jaki konkretny kształt przybierać będzie w Polsce wolność i demokracja”. Zauważmy, że były to słowa skierowane nie tylko do rządzących i tych, którzy mogli ich wprost wysłuchać. To było przesłanie skierowane do całej Polski. Rządzący i rządzeni mieli wiedzieć, na czym polega sprawowanie władzy w wolnym, prawdziwie demokratycznym państwie. Ta wiedza nadal zobowiązuje. Czy potrafimy jej sprostać?

Wspominając sięgającą XV wieku historię polskiego Sejmu, a także mądrość naszych przodków, czego wyrazem jest Konstytucja 3 Maja z 1971 roku, mówiąc o trudnościachw rządzeniu spowodowanych brakiem przez długie lata pełnej suwerenności państwowej i autentycznego życia społecznego, wspominając o Polskim Państwie Podziemnym i Armii Krajowej, ale także o znaczeniu dla naszych dni sprzeciwu robotników Wybrzeża w pamiętnym Sierpniu 1980 roku, Jan Paweł II kilkakrotnie powtórzył ową myśl, że fundamentem rozwoju wolnego i demokratycznego społeczeństwa jest poszanowanie godności osoby ludzkiej i jej praw. Troska o dobro wspólne, która jest wyrazem dobrze pojętej solidarności, ma być potwierdzeniem owej godności.

Troska o dobro wspólne, które zabezpiecza dobro każdego obywatela, „winna być realizowana przez wszystkich obywateli i winna się przejawiać we wszystkich sektorach życia społecznego. W szczególny jednak sposób ta troska o dobro wspólne jest wymagana w dziedzinie polityki”. Etyka i wychowanie mają w tym pomóc.

„Wezwania stojące przed demokratycznym państwem – mówił Jan Paweł II - domagają się solidarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli – niezależnie od opcji politycznej czy światopoglądu [wszystkich], którzy pragną razem tworzyć wspólne dobro Ojczyzny. Szanując właściwą życiu wspólnoty politycznej autonomię, trzeba pamiętać jednocześnie o tym, że nie może być ona rozumiana jako niezależność od zasad etycznych. Także państwa pluralistyczne nie mogą rezygnować z norm etycznych w życiu publicznym”.

Przestrzegając przed wiązaniem demokracji z relatywizmem etycznym przypomniał słowa: „Historia uczy, że demokrację bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”. Warto być może w tym miejscu zauważyć, nawiązując do sporu o nauczanie historii w szkołach ponadpodstawowych, że historia może być nauczycielką życia, jeśli będziemy jej uczyć.

Podejmując problem roli Kościoła w Polsce i miejsca Polski w Europie, Papież Polak powiedział: „Jakże uboga pozostałaby kultura europejska, gdyby zabrakło w niej chrześcijańskiej inspiracji.” Stąd słowa, które są słowami przestrogi: „Dlatego Kościół przestrzega przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia”.

W podobnym duchu wypowiada się dzisiaj Benedykt XVI. W dniu 3 czerwca, na zakończenie VII Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie, następca Jana Pawła II powiedział między innymi: „Mentalność utylitarystyczna posiada także wpływ na relacje międzyosobowe i rodzinne, redukując je do kruchych oczekiwań indywidualnych interesów, które naruszają fundamenty tkanki społecznej”. Stąd moje pytanie: Czy nie jest tak, że „mentalność utylitarystyczna” leży także u podstaw dzisiejszego kryzysu europejskiego
i światowego w zakresie finansów i bankowości?

Korzystając z okazji przypomnę jedynie, że podczas konferencji „Samorządność dla solidarności”, która odbyła się w dniu 17 maja br. właśnie w Poznaniu, wymieniłem trzy odmiany redukcjonizmu: ekonomizm, woluntaryzm polityczny i „tani” moralizm, podkreślając ich siłę destrukcji społecznych powiązań wzajemnych i możliwości współpracy. Dzisiaj pragnę zauważyć, że wymienione odmiany uproszczeń są pewną konkretyzacją szerszego zjawiska społecznego – ulegania automatyzmem, stereotypom w myśleniu. Można zauważyć, że zamiast żywej, czujnej, krytycznej myśli, mamy nadmiar bezmyślności.

Utylitaryzm w teorii, który interesy i zysk uznaje za najważniejsze, ale także konsumpcjonizm w praktyce, który ograniczony jest jedynie brakiem pieniędzy, sprawiają, że pustoszeje wnętrze człowieka. Preferowana z wielką siłą strategia życia nastawiona wyłącznie na wygodę i przyjemności, wykluczając inne wartości, także samą siebie skazuje na klęskę. Brak elit odpowiedzialnych za słowo, decyzję i czyn, elit prawdziwie opiniodawczych
i twórczych, przy jednoczesnym równaniu w dół, pogłębia skalę zagrożeń.

Nawiązując do 60-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej Jan Paweł II zaapelował o refleksję nad darem wolności „danej” i równocześnie „zadanej”. „Wolności – jak powiedział - wymagającej nieustannego wysiłku w jej umacnianiu i odpowiednim przeżywaniu”. „Doświadczenia dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe –powiedział nieco wcześniej - mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza do umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie”. Mogą skutecznie przyczyniać się, ale to jeszcze nie znaczy, że muszą. Na tym także polega wolność i zobowiązanie.

Kończąc wystąpienie Ojciec Święty zaapelował o wspólne budowanie cywilizacji miłości. Jaka jest – po latach – nasza odpowiedź na apel naszego Rodaka? Czy możemy wiarygodnie mówić o umacnianiu pokoju i bezpieczeństwa w Europie, skoro sami nie potrafimy twórczo się spierać i odpowiedzialnie budować? Odpowiedzialnie, to znaczy, przy poszanowaniu godności życia osobowego, która jest w każdym z nas?

Nie wdając się w partyjne spory o zaniechania i zasługi, jakże łatwo zauważyć, że Parlament polski nie jest dobrym przykładem twórczej, skutecznej i wydajnej pracy dla dobra wspólnego. Czy to znaczy, że słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Sejmie trzynaście lat temu były „słowami rzuconymi na wiatr”? Ale my wiemy, że nie były to słowa skierowane wyłącznie do parlamentarzystów. Te słowa także i nas dotyczą. 

Wymieniona już konferencja „Samorządność dla solidarności”, wpisana w realizację projektu innowacyjnego „Wielkopolskie Centrum Ekonomii Solidarnej”, którego liderem jest Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Poznaniu, odbywała się w Collegium Iuridicum Novum Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Czy to był tylko czysty przypadek, że tam się odbyła?

Celem projektu jest wypracowanie i przetestowanie innowacyjnych rozwiązań w zakresie koordynacji działań w obszarze ekonomii solidarności. Jest to zarazem próba zastosowania Karty Solidarności, przyjętej 10 czerwca 2009 roku w Krakowie podczas zgromadzenia inaugurującego Konwencję Krajową Pro Publico Bono „Samorządność dla Rzeczpospolitej”.

Ogłoszenie Karty Solidarności miało miejsce dokładnie w trzydziestą rocznicę papieskiego spotkania z Polakami na Błoniach krakowskich, podczas którego padły słowa, które wyjątkowo zobowiązują: „Zanim stąd odejdę proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, przyjęli z wiarą nadzieją i miłością”. Czym zatem jest Karta Solidarności?

Odpowiedź jest już zawarta w pierwszych zdaniach pierwszego rozdziału, zatytułowanego „Dziedzictwo Jana Pawła II a Karta Solidarności”. Cytuję: „Karta Solidarności wyraża nasze przekonanie, że w działaniach Ojca Świętego, w jego nauczaniu, w słowach, gestach, a nade wszystko w spotkaniach z Nim, odtwarzała się nasza narodowa niepodległość. Jan Paweł II odnawiał w nas ducha obywatelstwa, przekazywał zasady oraz normy, którymi powinniśmy się kierować w życiu publicznym. Dlatego też jedną z najważniejszych inspiracji w pracach nad Kartą Solidarności są treści zawarte w orędziu Jana Pawła II, wygłoszonym 11 czerwca 1999 roku w Sejmie RP”.

Od siebie dodam, że zanim Karta została opracowana i przyjęta, było wiele spotkań. Były Wigry, Nowy Sącz, Rzeszów, Niepołomice, Warszawa, Kraków, ale także miejscowości w innych regionach naszego kraju. Dodam jeszcze i to, że przy przyjęciu Karty był Marek Woźniak – marszałek Wielkopolski, ale także Tomasz Sadowski – założyciel Fundacji Pomocy Wzajemnej „Barka”. Tym sposobem z powrotem wracamy do Poznania.

Celem konferencji „Samorządność dla solidarności” była prezentacja modelu kształcenia animatorów przedsiębiorczości społecznej. We wprowadzeniu do sesji I, zatytułowanej „Pedagogika kultury solidarności a rozwój wspólnot lokalnych”, stosunkowo wiele mówiłem o spotkaniu. Lecz co mamy na myśli, mówiąc o kulturze solidarności?

Można powiedzieć, że jest ona tak bardzo dzisiaj poszukiwanym przez ekonomistów kapitałem społecznym. Kapitałem społecznym mają być - ufundowane na zaufaniu - relacje międzyludzkie. Przy braku zaufania w liczącej się skali społecznej gospodarka jest wyjątkowo kosztowna i mało efektywna. Ekonomiści już o tym mówią. Tyle tylko, że jeśli chcą zażegnać kryzys i uzdrowić gospodarkę środkami czysto ekonomicznymi przy wsparciu polityki, to nie szukają owego kapitału społecznego tam, gdzie on jest. I sądzą, że mają rację, skoro mają pieniądze. Tymczasem ów kapitał, jeśli jest, jest w kulturze, która wyrasta z tradycji i domaga się rzetelnej pedagogiki. W kulturze decydują się sprawy wartości, hierarchii wartości i sensu życia. Kultura integruje najbardziej. „Kultura – pisze Jan Paweł II - jest właściwym sposobem istnienia i bytowania człowieka” („Pamięć i tożsamość”, 2005).

Należy przy tym pamiętać, że procesy wychowawcze, kształtowanie charakterów i prospołecznych postaw są tu najważniejsze. Stąd nasz postulat edukacji w rodzinie i przez całe życie. Niebezpieczny Internet, wprawdzie relacji bezpośrednich nie zastąpi, lecz ułatwiając dostęp do kultury, może nam znakomicie pomóc.

Dzisiaj spotykamy się tutaj, aby potwierdzić wolę współpracy, i powiedzieć, że właśnie w Poznaniu najłatwiej nam jest o godną zaufania i praktyczną odpowiedź na apel Wielkiego Rodaka. Okazuje się, że potrafimy rozmawiać, twórczo się spierać i realizować podjęte zadania. U podstaw tych działań jest myśl, której można się już doszukać w filozofii Arystotelesa, że człowiek realizuje się w działaniu. Ściślej zaś mówiąc, we współdziałaniu. Praktycznym zastosowaniem tej myśli jest działająca od przeszło dwudziestu lat Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka”. Przywracać bezradnym, zagubionym i wykluczonym społecznie zdolność do pracy, do odpowiedzialności za własny i cudzy los było i jest jej zadaniem. Cel jest zawsze ten sam, sposoby i zakres działania się zmieniają. Troska o przywracanie wykluczonym społecznie zdolności do pracy, nie zwalnia od odpowiedzialności za tych, którzy - na skutek głębokich ułomności - sami o sobie stanowić nie potrafią. W takich sytuacjach solidarność międzyludzka wyjątkowo zobowiązuje.

Okazało się, że tak można, tak trzeba, i to się także opłaca. Dlatego też chcemy, aby działania, dla których wzorem może być „Barka”, były bardziej skoordynowane i mogły przybrać formę systemu. Chcemy także, aby wszechobecną kategorię zysku, co jest pochodną wąsko pojętej ekonomii w myśleniu, którą nazwałem ekonomizmem, mogła zastąpić kategoria troski. Mówi o tym już dzisiaj Cezary Kościelniak w nawiązaniu do Encykliki Jana Pawła II „Solicitudo rei socialis”.

W grudniu minie 25 lat od jej ogłoszenia. Będzie jeszcze okazja, aby ze zrozumieniem pochylić się nad jej przesłaniem. Dzisiaj przypomnę jedynie jej pierwsze zdanie: „Społeczna troska Kościoła o autentyczny rozwój człowieka i społeczeństwa, czyli taki, który zachowuje szacunek dla osoby ludzkiej we wszystkich jej wymiarach oraz służy jej rozwojowi, dochodziła do głosu zawsze i na różne sposoby”. Dlaczego dzisiaj w Europie, ale także w Polsce, są opory, aby to uznać?

Ekonomiści skłonni są twierdzić, że troski nie da się zmierzyć. To prawda, ale jej owoce potrafią być mierzalne. A poza tym, czy wszystko, co ma znaczenie w życiu ludzi jest do wymierzenia? Można tak myśleć tylko wtedy, jeśli się przyjmie, że to, co niemierzalne, nie istnieje. Ale taki właśnie sposób myślenia jest jedną z iluzji naszych dni, które niszczą świat.   Tymczasem już Arystoteles, duchowy wnuk Sokratesa, w „Etyce nikomachejskiej” napisał: „Co się tyczy opracowania naszego przedmiotu, to wystarczy może, jeśli ono osiągnie ten stopień jasności, na który ów przedmiot pozwala. Nie we wszystkich bowiem wywodach należy szukać tego samego stopnia ścisłości, podobnie jak nie we wszystkich wytworach ręki ludzkiej”. I jeszcze jedna myśl: „jest bowiem cechą człowieka wykształconego żądać w każdej dziedzinie ścisłości w tej mierze, w jakiej na to pozwala natura przedmiotu”. Myślę, ze komentarz jest zbędny. Sokratejskiemu przesłaniu:
„a bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto” Arystoteles umiał sprostać.

W pierwszych dniach czerwca Kraków obchodził uroczyście piętnastą rocznicę kanonizacji Świętej Jadwigi Królowej. Były uroczystości religijne, ale także konferencje naukowe i inne spotkania. Kanonizacja św. Jadwigi, pierwsza taka uroczystość na ziemiach polskich, odbyła się na Błoniach krakowskich w dniu 8 czerwca 1997 r. w godzinach dopołudniowych. Po południu Jan Paweł II wziął udział w spotkaniu z okazji 600-lecia powołania Wydziału Teologicznego UJ. W kolegiacie św. Anny mówił o powołaniu uniwersytetu, którym jest „służba prawdzie: jej odkrywanie i przekazywanie innym”.

„Niewiele jest rzeczy równie ważnych w życiu człowieka i społeczeństwa – mówił były student i doktor honoris causa Jagiellońskiej Wszechnicy – jak posługa myślenia”. Te słowa – łatwo zauważyć – nie były skierowane wyłącznie do ludzi nauki. „Czynności umysłu muszą być koniecznie włączone w duchowy klimat niezbędnych cnót moralnych, jak szczerość, odwaga, pokora i uczciwość oraz autentyczna troska o człowieka. Dzięki wrażliwości moralnej zachowana zostaje bardzo istotna dla nauki więź pomiędzy prawdą
a dobrem”. Czy nie jest tak, że te słowa odnoszą się także do polityków? Czy nie były skierowane i pod naszym adresem? „Relatywizm etyczny oraz postawy czysto utylitarne stanowią zagrożenie nie tylko dla nauki, ale wprost dla człowieka i dla społeczeństwa”.

Papież kieruje słowa o wartości prawdy i o konieczności wiązania jej z dobrem do wszystkich ludzi dobrej woli. To znaczy wszystkich ludzi, jako że człowiek złej woli zawsze może się odmienić. Miejscem spotkania ma być etyka. Jak pojęta? Jako pogłębiony namysł krytyczny nad dziedziną wartości i norm. Nade wszystko chodzi tutaj o dziedzinę wartości moralnych, to znaczy takich, których nosicielem jest człowiek. Człowiek, jako istota wolna, ale także myśląca i zdolna do odpowiedzialności za własny i cudzy los.

Wiemy już, że warunkiem spotkania ma być poszanowanie niezbywalnej godności, (łać. dignitas), która jest w każdym z nas. Co się dzieje, jeśli w osobie Jana Pawła II widzi się wyłącznie duchowego przywódcę Kościoła katolickiego? Członkowie innych wyznań i niewierzący nie będą skłonni wsłuchać się w czystą melodię Jego słów. Ale także wyznawcy, którzy, jak mówią, kochają Ojca Świętego, mogą myśleć, że to wystarczy. Mogą stawiać pomniki, nazywać Jego imieniem lotniska, ulice i szkoły, nie starając się pojąć Jego słów. Ich znaczenia dla Polski, dla Europy, dla świata. Czy w takich sytuacjach można mówić, że faktycznie dochodziło do spotkań?

Spotkanie, jeśli jest, sprawia, że piękniejemy od wewnątrz. Takie spotkanie pozostawia w nas i wokół nas trwały i dobry ślad. Czy możemy doszukać się takich śladów w polskim Sejmie, skoro kwestionuje się nawet kulturotwórczą rolę Kościoła? Czy aby nie jest tak, że po pobycie Papieża Polaka w polskim Sejmie nie pozostało do dzisiaj nawet wspomnienie? Na szczęście, i my o ty wiemy, Polska - to nie tylko Polska partyjna.

W kwietniu ub. r. prof. Antoni Kamiński opublikował tekst (także w Internecie) pod wymownym tytułem „Zapomniany przywódca”. Nawiązując do obecności Jana Pawła II w Sejmie, wśród parlamentarzystów obu izb, napisał: „Nie ma powodu, by nie wierzyć, że Jego wystąpienie poruszyło nimi. Z pewnością jednak nie wpłynęło ono w jakikolwiek sposób na styl uprawiania w Polsce polityki, ani na sposób myślenia o polityce”. „Gładko wrócili – pisze dalej – do swych małych spraw życia codziennego”. Tekst kończy się stwierdzeniem, że „Karol Wojtyła przerósł swój naród i swoją epokę”.

Profesor słusznie zauważył, że problem myślenia, a raczej bezmyślności, jest podstawowym problemem naszych dni. Stąd tak doniosłą dla przyszłości także naszego kraju jest sprawa edukacji. Chodzi o  odpowiedzialne i twórcze myślenie, które potrafi odróżnić dobro od zła. Realizacja projektu „Wielkopolskie Centrum Ekonomii Solidarnej” jest próbą sprostania takiemu właśnie myśleniu.

Jesteśmy w drodze i mamy drogowskazy. Trzy z nich chciałbym wymienić, aby o nich zawsze pamiętać. W orędziu wygłoszonym w Sejmie polskim są współobecne. Dodam, że chodzi o pamięć, która zobowiązuje.

Podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w dniu 6 czerwca 1979 roku w Częstochowie, na dzień przed przybyciem do Auschwitz-Birkenau, Ojciec Święty powiedział: „Spełnieniem wolności jest miłość”. W przemówieniu do młodych, Gdańsk-Westerplatte, 12 czerwca 1987, powiedział: „Musicie od siebie wymagać nawet wtedy, gdy nikt od was niczego nie wymaga”. Podczas pielgrzymki na Ukrainę i spotkania z młodzieżą we Lwowie w dniu 26 czerwca 2001 roku, Jan Paweł II powiedział: „Wolność jednak wymaga mocnych, odpowiedzialnych sumień. Wolność jest wymagająca i w pewnym sensie trudniejsza niż niewola”.

Jan Paweł II uczy, że wolności, miłości i odpowiedzialności moralnej nie należy oddzielać od siebie. Już Platon wiedział, że miłość idzie w parze z troską o dobro umiłowanego.     

 

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości