Witold Waszczykowski zarzuca Donaldowi Tuskowi, iż nie wykazał "zainteresowania bezpieczeństwem, interesem Polski".
W jaki sposób Tusk jako szef Rady Europejskiej miałby powstrzymac upadek wizerunku i prestiżu Polski przy takim demolowaniu przez PiS osiągnięć kraju po 1989 roku?
Czy nie wystarczyły napomnienia Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, Komisji Weneckiej i ostatnio agendy ONZ?
Jak Tusk miał powstrzymać ten napór krytyki? Robić za Reytana? A co do bezpieczeństwa, to co? Miałby wyasygnować z funduszu reprezentacyjnego RE kwoty na zakup caracali i dronów?
Czyżby jak mistrale śmigłowce bojowe chodziły po dolarze?
I dalej bredniś Waszczykowski plecie: "Przez 2 lata nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty jako Polska". A za co mielibysmy dostać rekompensatę? Jakaś kontrybucja? Za demolowanie Polski przez PiS zapłacimy my, Polacy, nikt za nas nie będzie płacił.
Taka nas spotkała dżuma, czy też cholera - że użyje prostactwa retorycznego pewnego wicepremiera. Waszczykowski może jest trefnisiem dla Kaczyńskiego, dla mnie to brefniś. Żałosny intelektualnie osobnik.