Jak na razie nie ma definicji normalności. Świat nauki jest podzielony - by nie rzec skłócony - sporem o to, co normalne a co nie.
Są głosy, że ten spór jest bezsensowny, bo normalność jest obecna w przyrodzie funkcjonującej odwiecznym rytmem pór roku i procesami podtrzymującymi ziemskie życie.
Jednak geniusz ludzki - faktyczny i urojony - oprócz wnikliwego studiowania owej przyrodniczej normalności, próbuje ją korygować na rzecz wymyślanych przez ludzi potrzeb najczęściej skonfliktowanych z przyrodniczą normalnością.
Problem tkwi w procesach cywilizacyjnych całkowitych tworach ludzkiej działalności przedkładającej komfort własnej egzystencji kosztem zakłócania przyrodniczej równowagi (dewastacja Amazonii, syberyjskiej tajgi, afrykańskiej puszczy tropikalnej).
Kolejnym wkraczaniem ludzi w ład przyrodniczy jest biologia człowieka, a ściślej fizjologia, ze szczególną intelektualna pasją skierowaną na funkcje rozrodcze gatunku ludzkiego.
Pasja ta bierze się z definicji fizjologii rozrodu człowieka - (ogół narządów warunkujących rozmnażanie, a tym samym dalsze istnienie gatunku. Jako jedyny układ w organizmie wykazuje różne postacie morfologiczne i czynnościowe, uwzględniające dwa różne typy osobnicze - samca i samicę) - głównie skoncentrowaną na owe ludzkie typy osobnicze samca i samicę. https://prezi.com/ru9lnvrepzn-/fizjologia-rozrodu-czowieka/
Zaś płciowość nierozerwalnie związana jest z naszą seksualnością zaliczaną do naturalnego składnika kultury cywilizacyjnej zwanej obyczajowością, bardzo odmiennie traktowanej w różnych obszarach cywilizacyjnych objętych wpływem różnych religii i geograficznymi granicami.
Akt seksualny wyposażyła biologia w rozkoszne odczucia mobilizujące odmienno płciowych osobników ludzkich do zbliżeń w imię poczęcia nowego życia jako procesu trwania (przedłużania) gatunku ludzkiego.
Wyraźną skazą tego naturalnego procesu jest homoseksualizm, w którym pociąg seksualny jest wypaczony zainteresowaniem osobnika do tej samej płci, co jednoznacznie zakłóca biologiczny rytm przyrody skierowany dla trwania gatunku - czyli w przyrodzie zbędny. Jest to jeden z tych cywilizacyjnych przypadków prób korygowania przez ludzi natury wbrew przyrodniczemu porządkowi permanentnego procesu odradzania się życia na ziemi.
Z bliżej nie zbadanych powodów różne cywilizacje różnie sytuują akt seksualny w kulturze ludzi od ascetyzmu wstrzemięźliwości po pełną swobodę zwaną „seksem wyzwolonym” w tym homoseksualizmu.
Wracając do stwierdzenia braku definicji normalności nikt nie wie, które zachowanie obyczajowe jest normalne, lub bardziej normalne, a które mniej.
I tutaj wkraczają intelektualni demagodzy sceny publicznej (polityka, religia) z próbami tworzenia norm dla intymnej sfery natury ludzkiej pod własne wyobrażenie „normalności” wymyślaniem politycznych i religijnych doktryn seksualności wspieranych „usłużnością” różnych gremiów naukowych często karkołomnie dowodzących te doktrynalne racje różnymi wymysłami lub ekwilibrystyką interpretacyjną różnych dzieł filozoficznych - na przykład Biblii (Koranu).
Warto przypomnieć kuriozalność okoliczności dotyczących wykreślenia przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne homoseksualizmu ze spisu chorób (a w konsekwencji także przez WHO): W korespondencyjnym głosowaniu z roku 1974 członkowie Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego (APA) przegłosowali – raczej niewielkim marginesem głosów – usunięcie homoseksualizmu ze swego katalogu zaburzeń psychicznych.
Na takich intelektualnych falach tworzone są najprzeróżniejsze, często przeciwstawne sobie teorie fizjologii rozrodu człowieka obejmujące seksualność i obyczaje z nią związane oraz ludzkie rozmnażanie od naturalnego po sztuczne (poza organizmem rodzicieli) powiązanymi z medycyną, religią i kulturą wolności osobniczej.
W tym intelektualnym (filozoficznym) nurcie niezmiennie całymi latami „wałkuje się” te problemy: od wychowania dzieci (z nową teorią „gender”), praktyk homoseksualnych z rozważaniem równoprawności ze związkami małżeńskimi, utrzymywania dogmatu religijnego „grzechu pierworodnego”.
Obecnie w Polsce doświadczamy nasilonej fali „wałkowania” filozoficznego doktrynerstwa pod postacią „in vitro”, „aborcji”, „związków partnerskich” zmiksowanych intelektualnie w stopniu utraty zdroworozsądkowej zrozumiałości.
Autonomię ludzkiego sumienia uwrażliwianego kulturą i religią próbuje się zastąpić obowiązującą legislacją państwową zastępującą dogmaty filozoficzno religijne prawem.
Polskie prawo jest dobre i nie wymaga modyfikacji w poruszonym zakresie inicjowanym poprawnością polityczną i dogmatami światopoglądowymi.
Polska rzeczywistość kulturowo - obyczajowa jest ustabilizowana. Posiadamy wystarczającą dozę tolerancyjności wobec dziwactw obyczajowych i należyty szacunek wobec wrażliwości sumień ludzkich.
Wywracanie tej zrównoważonej społecznie sytuacji obyczajowo kulturowej niepotrzebnie zakłóci ustabilizowany ład społeczno-obyczajowy rozniecając polityczne zacietrzewienie i tak już mocno podzielonego społeczeństwa.
Potrzebne jest tonowania nastrojów a nie ich drażnienie.
Może to w końcu dotrze do polityczno - religijno - intelektualnych elit Polski? Najwyższy czas!
Komentarze