Ofiara składana Ojczyźnie to niby nie to samo co ofiara złapana w sidła, ofiara przemocy domowej, kozioł ofiarny poseł Schreiber, czy liczba ofiar w wojnach, powstaniach, wypadkach lub zamachach, ale zawsze ofiara. Zawsze warto się nad nią pochylić.
Tym też musiał się kierować minister Macierewicz, zapraszając uczestników Powstania Warszawskiego na pertraktacje w intencji dopisania im do złożonej przez nich ofiary innych ofiar.
Im, a także ich poległym towarzyszom broni, jakże użytecznych ministrowi w jego semantycznej wojence. Zaprosił co prawda tylko żyjących, ale mających nad nim zasadniczą przewagę. Sami nie polegli, a i wielu innym pomogli.
My tylko uważamy, że to spotkanie jest niepotrzebne. Mamy przecież te same argumenty i tu potrzebna jest decyzja ministra...
Gdyby to nie byli walczący o Polskę patrioci, to można by od osoby stojącej na straży bezpieczeństwa państwa wymagać nieco więcej strategicznych czy politycznych talentów. A tak, trzeba to podkładanie się ministra MON polskim patriotom odbierać wyłącznie jako umiejętność polegania na polu walki.
Ofiarność.
Na podkreślenie zasługuje też to, że zdecydował się polec z przeciwnikiem godnym tylko siebie, bo z samym sobą.
Najlepszą odpowiedzią Pana Ministra na kampanie oszczerstw i nienawiści, której jest Pan tak niesprawiedliwie adresatem, może być podjęcie refleksji na tymi pytaniami...
http://gosc.pl/doc/3302631.List-otwarty-do-ministra-Macierewicza