Komisja Wenecka znowu gości w Polsce, bo PiS inwigilację posuwa do granic „roku 1984″, acz myślenie państwowe tej partii pochodzi z XIX wieku, a duchowe ze Średniowiecza.
Komisja Wenecka niech zrozumie PiS, nasz Ferdynand Kiepski boi się własnego cienia – ochrona jego kosztuje bez mała milion zł rocznie – a KOD domaga się demokracji, takiego ustrojstwa społecznego wspaniale opisanego i praktykowanego już przez klasycznych Greków.
Ustawy inwigilacyjna i nie tylko, bo niedługo zafunkcjonuje antyterrorystyczna, są nastawiona na rynek wewnętrzny, aby powstrzymać opozycję, cywilizację zachodnią, w ogóle nowoczesność.
Odezwały się dwie „intelektualistki” PiS Beata Kempa i Krystyna Pawłowicz – obydwie mają ogromne kłopoty z językiem polskim w piśmie i mowie; nie pamiętam, która pisze wziąść i nie wie, co to jest spacja, a inna niespecjalnie zna deklinację: zamiast kolesiów używa kolesi.
„Intelektualistka” Pawłowicz odsyła Komisję Wenecką do Niemiec: „To jest bezczelność ze strony tych całych członków tej komisji. Niech se zjeżdżają do Niemiec. Tam prawa kobiet są naruszane”.
Pewnie Fedynand Kaczyński wymyśli jakiś kompromis, a może Paździoch (ten od nocnych „leśnych ruchadełek” i zaprzysiężeń nadliczbowuch sędziów Trybunału Konstytucyjnego). Może Petru dojrzy w tym światełko w tunelu.
Zdziadział nam świat wg Kiepskich, a rzadzą dopiero pół roku, w ratingach i rankingach niedługo dogonimy Burkina Faso, bo już jesteśmy republika bananową. Rządzą pod palmami prezesa i Macierewicza.