Andrzej Duda z Jarosławem Kaczyńskim podsyłają sobie „prezenty”. Prezes PiS domaga się krzyża pod Pałacem Prezydenckim, Duda zaś dołączenia rezultatów smoleńskich konferencji „naukowców” od Macierewicza do nowych ustaleń przyczyny katastrofy smoleńskiej, to „cenny i znaczący dorobek”. Krótko pisząc, Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego ma wznowić śledztwo (oczywiście w innym składzie).
Duda jest ekspertem nie tylko w sprawie krzyża, ale i wypadków lotniczych. Wszak poznaliśmy osiągnięcia ekspertów Macierewicza, które w zdrowym rozumie mogą spowodować śmiech. Ale to polityka, tj. dopychanie kolanem Lecha Kaczyńskiego do bohaterszczyzny.
Lecz wybraliśmy sobie takiego prezydenta Dudę i tyle, który składając kondolencje prezydentowi Francji, Francois Hollande’owi po zamachu terrorystycznym, dołączył modlitwę.
Ciekawi mnie, co stało się z terrorystami, którzy dokonali zamachu i z modlitwą na ustach trafili do Allaha. Czy ten dokona ekstradycji i przekaże ich Jahwe (imię Boga m.in. chrześcijańskiego).
Jeżeli konfesję miesza się z życiem publicznym, mamy takie efekty, jak w Paryżu. To nie jest zderzenie cywilizacji (jak chciałby Huntington), to zderzenie biedy z bogactwem Zachodu, zacofania z nowoczesnością.
W Polsce mamy zaś biedę i zacofanie umysłowe. Ale to inny porządek pisania.
Komentarze