Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
3075
BLOG

List otwarty do biskupów polskich

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 123

List otwarty do biskupów polskich

 

Warszawa 23 lipca 2015 r.

 

Ze zdziwieniem i smutkiem przeczytałem ostatni Komunikat Konferencji Episkopatu Polski po podpisaniu ustawy dotyczącej procedury „in vitro”, datowany w Warszawie 22 lipca 2015 r.

Szanuję, choć sie z nim głęboko nie zgadzam, prawo Episkopatu do wyrażania stanowiska w sprawach dotyczących biologizmu ludzkiego, które w ostatnim czasie, jak gdyby ze szkodą dla innych zainteresowań społecznych, zaprzątają uwagę polskich biskupów.

Ze zdziwieniem obserwuję jednak, że biskupi nie potrafili zdobyć sie na przemówienie do wiernych w sprawach równie pilnych, a dotyczących w taki sam sposób palących spraw współczesności.  Milczą, gdy przez Polskę przetacza sie dyskusja o ewentualnym udzieleniu schronienia uchodźcom z krajów mniej lub bardziej oddalonych, ogarniętych konfliktami lub regularna wojną. W dyskusji tej pada, również ze strony katolików, wiele słów nierozważnych, ostrych, hańbiących.

Odbywa sie w Polsce proces odbierania pracownikom godności, godziwego dochodu, koniecznego wypoczynku i sprawiedliwego zabezpieczenia na starość i w przypadku choroby. Nie jest oczywiście rzeczą biskupów wpływanie bezpośrednio na prawodawstwo dotyczące pracy, ale w wielu z tych przypadków dochodzi do łamania prawa stanowionego wypływającego wprost ze słów Ewangelii o godziwej zapłacie.

To tylko dwa z aktualnych przykładów, gdzie Kościół polski wybrał milczenie.

Nie chcę odnosić się do trzech fundamentalnych jakby punktów Komunikatu, są one wyrazem wewnętrznych przepisów Kościoła Katolickiego i nie mnie z tymi przekonaniami polemizować, choć w sposób oczywisty ani ich nie podzielam, ani ich wykładnia i dyskusja wokół nich, z którą można zapoznać się gdzie indziej, nie przekonują mnie.

Nie przekonują mnie słowa uznające poczęcie i wychowywanie dzieci jedynie w związkach małżeńskich, do tego w domyśle sakarmentalnych. Nie przekonuje też szczególnego rodzaju argumentacja uznająca jedynie fizyczny akt zbliżenia małżonków jako jedyny godnu uznania.

Przypominam również, że wiele ze społeczności religijnych wyznających tego samego Boga co katolicy zupełnie inaczej patrzy na technikę „in vitro”. Dla żydów, muzułman, protestantów – a każda z tych społeczności ma za sobą długą i owocną przeszłość w dziejach Polski – procedura „in vitro” nie budzi sprzeciwu, wręcz przeciwnie, akceptują ją i zalecają jako dobroczynną dla par nie mogących mieć dzieci. Jeśli więc na gruncie wiary w tego samego Boga i oparcia sie na tych samych świętych pismach istnieją takie rozbieżności zdań, to zalecana jest i wręcz konieczna pewna wstrzemięźliwość w ferowaniu wyroków.

Ale też żadna z pozostałych, wymienionych przeze mnie powyżej, wspólnot religijnych, o ile mi wiadomo, w żaden sposób ani nie wpływała na proces legislacyjny, regulujący zapłodnienie „in vitro”, ani też po zakończeniu prac i ogłoszeniu prawa tego nie komentowała publicznie, ani nie wzywała do jego zniesienia.

A to są bardzo poważne sprawy, o czym biskupi polscy doskonale wiedzą.

Wiedzą doskonale o zasadach zawartch w Konkordacie, które nakładają na państwo i Kościół między innymi pewne ograniczenia w stosunkach wzajemnych.

Biskupi zdają sobie sprawę, że państwo jest organizacją świecką. Choć Kościół długo nie chciał się z zasadą świeckości państwa pogodzić, jednak ostatecznie przyjął na siebie to ograniczenie – niezbyt jednak chyba szczerze, skoro daje do zrozumienia, że jest mu ono wstrętne i poszukuje sposobów, by je znieść, nawet jeśli nie bezpośrednio, to związując się z określonmi siłami politycznymi i przez nie uzyskując wpływ na działanie państwa, o czym niedwuznacznie opowiedział w czasie niedawnego spotkania na Jasnej Górze.

Biskupi doskonale wiedzą jednak, że państwo, nawet w kraju tak katolickim jak Polska nie reprezentuje jedynie ludzi wierzących, ani nie dba wyłącznie o ich szczególne interesy tak jak one są formułowane przez KEP.

Biskupi wreszcie zdają sobie sprawę, że nawet społeczność katolicka w Polsce nie jest jednomyślna w wielu sprawach politycznych i obywatelskich. Jednomyślności nie ma, czasami daje się osiągnąć konsensus lub kompromis uwzględniający masywną większość obywateli, czasami wreszcie to większość parlamentarna rozstrzyga spory zwykłą wiekszością głosów ustanawiając obowiązujące prawa. Za większością parlamentarną stoi większość wyborców, a różnice poglądów są solą i istotą demokracji. Jedynie w dyktaturze daje sie osiągnąć fałszywą, pozorną jedność.

Podziały w państwie rządzonym demokratycznie nie idą zresztą wzdłuż linii podziałów religijnych, o czym można się przekonać przy okazji każdych wyborów. Próba narzucenia przez Episkopat sztucznej jedności katolików będzie nieskuteczna, a kryjące się za tym usiłowanie wyrzucenia poza nawias demokratycznej wspólnoty obywatelskiej głosów odrębnych źle sie kojarzy.

Także ostentacyjnie okazywany przez Kościół triumfalizm z powodu rezultatu ostatnich wyborów prezydenckich i antycypowanego rezultatu zbliżających się wyborów parlamentarnych przynosi wstyd biskupom i szkodę Polsce, przyczyniając sie do pogłębienia tak przeorujących, choć w głębi rzeczy nie mających racjonalnych podstaw, podziałów w społeczeństwie.

Wzmiankowany wyżej Konkordat nakłada na państwo wszystkich Polaków znaczne zobowiązania i obciążenia. Żadnych równie obciążających zobowiązań na Kościół nie nakłada.

Ale tenże Konkordat ustala zasadę autonomii czyli wzajemnej niezależności obu podmiotów –świeckiego państwa i organizacji religijnej. Tę autonomię biskupi polscy coraz mocniej i na różne sposoby naruszają stawiając się ponad prawem, ponad państwem i uzurpując sobie uprawnienia recenzenta i ostatecznego sędzi. Widzielismy do czego prowadzi ta samozwańcza rola ciał religijnych w innych miejscach świata i nie są to doświadczenia budujące.

Państwo nie ingeruje ani nie komentuje wewnętrznych procedur Kościoła, czasami aż do przesady szanując jego autonomię, jak np w przypadku osób niewierzących usiłujących bezskutecznie zrezygnować z członkowstwa w Kościele.

Ale tak samo każdy obywatel ma prawo domagać się od Kościoła, jako organizacji i od Konferencji Episkopatu Polski jako jej ciała zarządzającego i nie podlegającego procedurom demokratycznym, by nie naruszały autonomii państwa.

Nie przystoi KEP wysyłanie kolejnych komunikatów czy rozpowszechnianie przez ambony, w trakcie kazań wezwań kierowanych do demokratycznie wybranych polityków, reprezentujących całość obywateli i naciskanie na nich w kwestiach stanowienia prawa. Nie przystoi stawianie się ponad wolą społeczeństwa, ani forsowanie rozwiązań prawa wyrażającego jedynie wolę mniejszości. Tym bardziej nie przystoją mniej lub bardziej zawoalowane groźby nałożenia na nieposłusznych kar kościelnych.

Wzywam polskich biskupów by skłonili się do zastanowienia i refleksji nad swoim postępowaniem, bo na krótką metę nie przynosi ono dobra społeczeństwu obywatelskiemu, na dłuższą zaś może okazać się, wbrew intencjom, zabójcze dla samego Kościoła.

 

Starosta Melsztyński

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/konkordat_rp.html

Artykuł 1

Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są — każde w swej dziedzinie — niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/140853,odpowiedzialnosc-spada-na-prawodawcow.html

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka